Strona 1 z 2

Kot chce na dwór.. co robić???

PostNapisane: Pt lip 29, 2005 22:25
przez Kasia84
Niedawno wróciłam z działki. Oczywiście byłam tam z moim Toffem chciałam żeby sobie pochasał.Niestety tak mu się spodobało że ciąge miauczy na dwór i nie odstępuje drzwi wyjściowych ani na krok. Na działce mam schody bo to domek pietrowy... cały problem polega na tym że teraz on za wszelka cene chce wybiec na klatke-mieszkam w bloku( co oczywiscie czasami mu sie udaje) i zbiega szybko na dół boje sie ze kiedys jak sie wymknie niepostrzerzony ktos go wypusci i go nie znajde. Co robic??? prosze poradzcie...wychodzic na dwor czy nie???

PostNapisane: Pt lip 29, 2005 22:36
przez tree
nie :?

PostNapisane: Pt lip 29, 2005 22:43
przez Kasia84
aha no trudno bede musialam jakos wytrzymac to bezustanne miauczenie :?

PostNapisane: Pt lip 29, 2005 23:06
przez moni74
niedlugo zapomni :wink:

PostNapisane: Sob lip 30, 2005 0:10
przez lorraine
Moja glupia Didi ma to samo, na dwor i na dwor :evil:
Ile razy juz mi zwiala i ile wieczorow spedzilam na dworzu blagajac ja zeby wrocila to nie policze :roll:
Pozwolisz ze podziele sie doswiadczeniem...

Nawet chcialam z nia wychodzic.... Niestety, raz dziennie nie wystarczal, chciala czesciej, na smyszce bylo niefajnie, chciala bez, bez smyczki bylo niebezpiecznie, glownie ze wzgledu na obce koty (wcale nie psy, Didi wiedziala po co sa drzewa).... Nie wspomne o tak prozaicznym problemie jakim jest zarobaczenie trawnikow, ona bardzo lubila jesc trawke, wiec musialabym cala czworke odrobaczac chyba co miesiac :strach:

Tak mnie to zmeczylo, ze powiedzialam zeby sie pocalowala w nos, nie ma wychodzenia, najpierw bylo nie do wytrzymania, teraz juz chyba (odpukac!) uspokaja sie...

Naprawde, nie pakuj sie w to, dasz takiemu kotu palec, schwyci cala reke :twisted:

PostNapisane: Sob lip 30, 2005 0:37
przez Coma
a ja wlasnie slyszalem jak dziczki na podworku walczyly, przez 5 minut jeki i syczenie na pol osiedla, takze tez odradzam wypuszczanie

PostNapisane: Sob lip 30, 2005 8:25
przez tree
kazda kocia bestia jest inteligentna i wie, że człek poddrzwiowego maukania i wycia nie znosi, jak kocia miauka człek drzwi otwiera
hehe ... i kot wie ze postawił na swoim
potem to juz kwestia kojarzenia ...
wyyyje się ... wychodzi się :twisted:
nie wyje się ... nie wychodzi się ...
wiec wyyje się głośno i donośnie :twisted:
niektóre osobniki po wprowadzeniu opcji- nie wychodzi się - mogą oprócz wycia dołaczyć argument ... sikam pod drzwiami :evil:
musisz być twarda i przetrzymać ale nie wypuszczać bo to niebezpieczne :twisted:

PostNapisane: Sob lip 30, 2005 8:46
przez Pleiades
Heh, rodzinka mojego TŻta ma ten sam problem.. Mają kotkę ponad roczną i zaczęli ją wypuszczać na dwór... Na początku tylko na szeleczkach, ale po czasie spodobało jej się tak, że sama chciała wychodzić. Co prawda przy domu jest ogródek, ale kota czasem zapuszcza się na dalekie wyprawy. Namówić jej do powrotu do domu nie da się, za każdym razem jak jest otwarte okno lub drzwi to ucieka. Doszło do tego, że w domu ma kuwetkę, ale załatwia się teraz wyłącznie na dworze... Nie wiem, czy uda sie z tego kota na powrót zrobić domowego, mnie się włos na głowie jeży, jak widzę, gdzie ona się wałęsa, a wszędzie pełno ruchliwych ulic :( Właściciele nie pilnują jej za nadto, a jak się cos stanie, to potem będzie płacz :( Niepotrzebnie nauczyli kota wychodzić :/

PostNapisane: Sob lip 30, 2005 9:53
przez Kasia84
Przemyślałam sprawę i stwierdziłam, że nie będe z nim wychodzić.Dzięki za rady. Co miesiąc odrobaczanie o to napewno byłoby uciążliwe.Po powrocie z działki wyszłam z nim kilka razy na dwór(na smyczce koło bloku)nie myślałam jednak że tak się sprawy potoczą. Toff teraz zawsze pod wieczór zaczyna rozpaczliwie miauczeć. No cóż napewno mu przejdzie...musze sie uzbroić w cierpliwość. :)

PostNapisane: Sob lip 30, 2005 11:21
przez moś
Nie martw sie , moje tez wyją :D a ja z nimi czasami wychodze na trawke/ogrodek/ w szelkach. Zdarza im sie to tylko latem jak sie ociepli - sprytne bestie. Po lecie im przejdzie :D

PostNapisane: Sob lip 30, 2005 23:13
przez Kasia84
Mam nadzieje ze przejdzie bo nawet teraz siedzi przy drzwiach i miauczy :D chyba zachoruje na bezsennosc :D

PostNapisane: Sob lip 30, 2005 23:39
przez nongie
Kasia84 pisze:Co miesiąc odrobaczanie o to napewno byłoby uciążliwe.


Co miesiąc to chyba przesada. Mam dwa koty wychodzące - odrobaczam raz na kwartał. Ale dochodzą do tego inne koszty: zabezpieczenie przed pasożytami, większe ryzyko pokaleczenia (ropnie, pokąsania itd), nerwy kiedy kot nie wraca o zwykłych porach itd.
Wytrzymaj - w mieście ryzyko jest zbyt wielkie.

PostNapisane: Nie lip 31, 2005 15:14
przez Kasia84
Ja nie odrobaczam kota co miesiąc tylko odpowiedziałam na poprzedni post :) . Inne środki ostrożności również były zachowane.
Pozdrawiam...

PostNapisane: Nie lip 31, 2005 15:22
przez Maryla
Kasiu, a pamiętasz jak Ci zwiał przez balkon i jak go szukałaś?
takie przygody to nie na moje nerwy, na Twoje chyba też nie :)

wymiziaj Toffika ode mnie :)
mój Buruś też wieje na klatkę schodową ale juz kiedys mieszkał w piwnicy więc się chyba by nie zamienił

nie ryzykuj, nie warto

PostNapisane: Nie lip 31, 2005 16:08
przez lorraine
nongie pisze:
Kasia84 pisze:Co miesiąc odrobaczanie o to napewno byłoby uciążliwe.


Co miesiąc to chyba przesada. Mam dwa koty wychodzące - odrobaczam raz na kwartał.


Co miesiac podalam przykladowo, zalezy od stanu trawnikow i od kociej potrzeby zucia trawy, u mnie pod blokiem trawniki sa makabryczne a Didi pierwsze co robila po wyjsciu to pasla sie do oporu :evil:
Spacerki sie skonczyly miedzy innymi po tym jak mi rzygnela ogromniastym pekiem robali przyniesionych z dworu, brrrrr :strach: