Strona 1 z 30

Moje koteczki - mam złodziejkę w domu;;))

PostNapisane: Czw lip 07, 2005 19:50
przez kota7
Wszyscy piszą o swoich pociechach, postanowiłam więc też Was zapoznać z futrami, które czują się moimi właścicielkami.
Pierwszy był Kot (to ten z mojego podpisu), ponad 11 lat temu jako maluszek znaleziony na pasie zieleni między dwoma pasmami bardzo ruchliwej ulicy. To była miłość od pierwszego wejrzenia, ja byłam jego, a on mój. Po dwóch latach dokociłam się, żeby Kot nie czuł się samotny, ponieważ ja w tym czasie studiowałam, pracowałam i nie było mnie w domu całe dnie. Dostałam biało-rudą malutką koteczkę. Kot natychmiast małą sobie podporządkował. Trafiło się tak, że spotkały się w domu dwa przeciwieństwa: Kot – żywe srebro, łobuziak i wyższa inteligencja i Ruda – leń do kwadratu (nawet bawić się jej nie chciało, jej ulubiona zabawa to położyć się na boku i machać łapką za zabaweczką, którą jej majtam przed nosem. Jeśli zabaweczka jest poza zasięgiem łap, Ruda traci zainteresowanie), głupolek i niewiarygodny pieszczoch. Żyły sobie oba koty ze mną aż do czasu, kiedy Kot zachorował na raka wątroby. Niecałe dwa lata temu musiałam mu pomóc odejść. Prawdopodobnie biedak zapłacił za to, że uczyłam się na nim wszystkiego o kotach, również tego, że Kitekat i Whiskas to złe jedzenie.
Ruda strasznie to przeżyła, wychowała się z Kotem, znała życie tylko z nim i bardzo było jej Kocura brak. Powolutku jednak się przyzwyczajała i zapominała. Przez ponad rok żyłyśmy sobie we dwie i byłoby nam super, gdyby nie fakt, że mnie prawie cały dzień nie ma w domu i Ruda wyraźnie źle to znosiła. Kiedy wracałam do domu, przyklejała się do mnie i domagała się wyłącznej uwagi. Pomyślałam, że przydałby się jej jakiś kot, który poganiałby z nią czasem, umyłby jej uszy albo posłużył jako poducha. Akurat zdarzyło się, że pojawił się kot, którego znajoma odwiozła do schroniska i zaczęłam mu szukać domu. Dzięki temu kotu zresztą trafiłam na forum. Jeździłam tam do niego do schroniska, ale wiedziałam, że nie mogę akurat jego wziąć, był za młody i za żywotny, zagoniłby Rudą na śmierć. Myślałam o kocie dorosłym, spokojnym i statecznym. Bardzo chciałam czarnego dużego kocura, ale pewnego dnia podczas jednej z wizyt w schronisku zobaczyłam drobną szarą i niepozorną koteczkę, która dziwnie poruszał się po wybiegu. Kiedy się jej uważnie przyjrzałam, zauważyłam, że jest ślepa. Była tak wzruszająca, że zaczęłam myśleć o niej. Kombinowałam w ten sposób: nie zdominuje Rudej, nie będzie jej gonić, będzie spokojna. No i wzięłam Ślepcię do siebie. To jest niezwykła kotka: kiedy ją wypakowałam z transporterka, zaczęła z podniesionym ogonem zwiedzać mieszkanie. Zero stresu, wcale, pełen luz i postawa pod tytułem: ‘to jest mój dom? Fajno, luzik!’. Niesamowicie szybko nauczyła się, gdzie co jest i jak włazić na ‘pięterka’. W międzyczasie okazało się, że jest prawie głucha, jedno ucho całkowicie nieczynne, drugie chyba uszkodzone.
A Ruda? Kiedy zobaczyła nową, zwiała na swoje ulubione miejsce na pralce i przez chyba dwa tygodnie złaziła tylko na siusiu. Już zaczęłam się o nią poważnie bać, kiedy zaczęła powolutku złazić, ale jak tylko Ślepcia się ruszyła, Ruda zwiewała do swojego azylu. I znów Ruda została podporządkowana innemu kotu. Chociaż dzielnie walczy o swoją dominację, kupki nigdy nie zakopuje, po dwóch i pół miesiąca odzyskała swoje ukochane miejsce do spania przy mnie, ale tylko rano, wieczór należy do Ślepci. W tej chwili jesteśmy na etapie ostrożnego rozejmu, czasem przerywanego atakiem (w dobrej wierze) Ślepej na pozycje Rudej, po czym Ruda odgryza się gwałtownym kontratakiem i wycofuje się na z góry upatrzone pozycje (pralka oczywiście). Wspólne przyzwyczajanie się do siebie moich dwóch kociczek jest długie i mozolne, ale teraz mam wakacje i mam nadzieję, że moja obecność w domu pozwoli im jakoś się dogadać. To znaczy inaczej: pozwoli Rudej zaakceptować Ślepkę, bo Ślepinka jest bardzo spragniona kontaktu z Rudą. Czasem dopada ją znienacka, przytrzymuje łapą (a ma łapska długie bardzo) i liże po łebku. Rudzik przez chwilkę na taką poufałość pozwala, ale z wyraźną niechęcią i bez wzajemności. Chociaż ostatnio ‘oddała’ Ślepej dwa czy trzy liźnięcia, jakby tak odruchowo, a kiedy zorientowała się, co zrobiła, zwiała w popłochu.
Tak sobie razem żyjemy powoli, Ruda, Ślepcia i ja.
A tak te moje baby wyglądają:
To jest moja gruba ruda maruda

a to mój Śleponek

PostNapisane: Czw lip 07, 2005 19:58
przez ryśka
Piękna historia :)

PostNapisane: Czw lip 07, 2005 20:06
przez kota7
No piękna, tylko czasem przerywana łoskotem czegoś zwalonego albo stłuczonego :twisted: Przypomniałam sobie to:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=27045&postdays=0&postorder=asc&highlight=zabij%EA+choler%EA&start=0

:mrgreen:

PostNapisane: Czw lip 07, 2005 20:24
przez watra
ryśka pisze:Piękna historia :)

Się podpisuję, piękna historia wspaniale opowiedziana :P

PostNapisane: Czw lip 07, 2005 20:44
przez Dorota
Przepiekna historia...
Dziewczyny dogadaja sie. Spoko. :D

Slepinka jest bardzo podobna do mojej Tygrysi.

Za integracje! :ok:

PostNapisane: Czw lip 07, 2005 20:52
przez kordonia
Super historia :)

A dziewczyny są śliczne :love:

PostNapisane: Czw lip 07, 2005 23:08
przez Fraszka
To masz Kota7 sto pociech :wink: :lol:

PostNapisane: Pt lip 08, 2005 6:56
przez kota7
Dzięki! :D
No mam sto pociech, albo nawet więcej. :D
Niedawno wyczytałam, że są dwa typy osobowości u kotów: intro- i ekstrawertyczne (chyba nic nie pomyliłam) i odnoszę wrażenie, że te dwie koty u mnie to właśnie przedstawicielki tych osobowości. Dlatego mają kłopoty z dogadaniem się. Ale nadziei nie tracę, nawet jeżeli miałoby to trwać długo. Żal mi tylko trochę Rudzizny molestowanej przez Ślepuchę, Ruda przed nią zwiewa i drze papę, jakby się jej krzywda wielka działa. Ślepa ofkors leci za głosem Rudej i napastuje ją dalej, Ruda znowu się wydziera i zwiewa i tak w kółko :mrgreen:
Czasem mam wrażenie, że Ruda tak specjalnie się drze, żeby Ślepcia ją goniła, bo przecież wystarczy, że wskoczy na pralkę albo się zamknie, Ślepa traci orientację i Ruda ma spokój.
W każdym razie mam w domu niezły cyrk, tym bardziej, że Ślepa jest absolutny urwis i łobuz do kwadratu. Aż boję się pomyśleć, co by się działo, gdyby widziała.

PostNapisane: Pt lip 08, 2005 7:22
przez Kaska
to uciekanie z wrzaskiem przypomina Balbine
wpedzala nas tak dlugo w poczucie winy zanim nie zauwazylismy, ze robi to czesto po tym jak sama zaczepi Bazylie :lol:

piekne twoje koty o wspanialej opowiesci :D

PostNapisane: Pt lip 08, 2005 11:33
przez Beliowen
Rude widac wszystkie sa wielkie, grube, ofermowate i przekochane ;)
Piekne panny :love:

PostNapisane: Nie lip 31, 2005 9:52
przez kota7
Mam nowe dwa zdjęcia Ślepowrona w chwili słabości :wink:
poległa po wyczerpującej zabawie w swojej ukochanej zabawce, tuneliku.
Tu inne ujęcie

Moje małpki są teraz zestresowane obecnością małych kociaków, które wzięłam, żeby im dom znaleźć. Ruda ma znowu te swoje wielkie zestrachane oczyska, chowa się po kątach, ale jest lepiej, niż ostatnio. Dziś w nocy przyszła do mnie i spała obok, ale była czujna. Je, więc nie jest tak źle, kiedy dokociłam się Ślepą przez parę dni zrobiła strajk głodowy. Kociaki są w ogromnym kartonie na stole, więc moje babki je słyszą i czują, ale nie widzą.
Ślepinka jest poddenerwowana i niespokojna, ale ogólnie OK. Dawałam jej maluchy do powąchania, nie okazywała agresji, ale po chwili ewakuowała się w bezpieczniejsze miejsce.
Mam nadzieję, że moje panny pozwolą mi na branie od czasu do czasu jakiś kotów na "tymczasówkę", to jest pierwszy raz i jest lepiej, niż myślałam.

PostNapisane: Pt wrz 09, 2005 22:47
przez kota7
Mirka w czasie mojej nieobecności, kiedy wyjechałam na wakacje, przychodziła do moich kotek, żeby tak całkiem same nie siedziały. Biedula nudziła się niemiłosiernie i z tych nudów za kotami z aparatem łaziła. Ze Ślepą nie było problemu, bo ta nie widząc obiektywu pozowała spontanicznie i naturalnie, nie zwiewała tuż przed naciśnięciem migawki, nie właziła w obiektyw, nie odwracała się w ostatnim momencie dupką do aparatu, słowem - modelka doskonała! :lol:
Ruda za to zachowywała się zgodnie z kocią normą, czyli kiedy tylko zobaczyłą aparat, znikała z pola widzenia.
w związku z tym dziś sesja zdjęciowa Ślepej:
Podwoziem do góry jest najwygodniej

Dobry ziew nie jest zły

I podwozie raz jeszcze w całej okazałości

Marzy mi się być na plaży

To może na drugi bok?

Mirka zrobiła tych zdjęć dużo więcej, ale na razie myślę starczy, żeby nie było przesytu.

Mirka, dzięki :D

PostNapisane: Śro wrz 28, 2005 16:20
przez kota7
Wiedziałam, że tak będzie!!!! :twisted:
Obiecywałam sobie solennie, że docelowo skończy się u mnie na dwóch kotach, przy czym bedę brała czasem potrzebujące koty na trochę, żeby im domu poszukać. No i wzięłam trzy pchły małe. Dwie znalazły dom, a jeden z systemem wczesnego ostrzegania nie. Bo kto weźmie rzężącego i sapiącego kota, nawet, jeśli jest zdrowy, jak koń i piękny, jak czarna pantera? No kto? No ja!!!
No i mam cudnego Precelka. A właściwie to nie ja, tylko Ślepcia, która się zakochała w nim natychmiast. Z wzajemnością.
A Ruda? Odetchnęła jakby. Wprawdzie pierze małego, jeżeli się zapomni i poleci do niej, ale czuje się swobodnie, łazi po mieszkaniu i śpi w łóżku. Taka ilość małych czarnych komandosów mocno ją stresowała, a jeden da się spacyfikować.

No to teraz mam trzy koty i ciekawa jestem, co się stanie, kiedy wezmę następne na przechowanie???

PostNapisane: Śro wrz 28, 2005 16:46
przez progect
Cudownie :D Przy następnym przechowywaniu następne dokocenie, itd, itd. Ciekawe na ilu skończysz? :wink:

PostNapisane: Śro wrz 28, 2005 16:52
przez kota7
Na 30? :twisted: