Strona 1 z 3

Co robić? - oswajamy Szyszkę i będziemy szukać domku

PostNapisane: Pon lip 04, 2005 11:04
przez iwcia
Nie wiem, co robić, złapałam dziczkę do sterylizacji wiek około 8 miesięcy, wyglądała na ciężarną, brzuszek niewielki myślałam ze to wczesna ciąża. Pojechała do weta, zostawiłam rano i umówiłam się na odbiór po pełnym wybudzeniu. W miedzy czasie zadzwoniłam zapytać jak kicia, okazało się, że kicia jest w wysokiej ciąży tylko taka drobniutka :( , chciałam wszystko odwoływać, lecz kicia już pod narkozą. Nie było wyjścia kicia została ciachnięta, odebrałam ją w piątek wieczorem, zabrałam do domu, do łazienki, kicia spała sobie. Nagle w środku nocy zaczęła strasznie rozpaczać, nie mogłam jej uspokoić, wypuściłam z transporterka w łazience. Kicia starała się wcisnąć w najmniejszy kąt, ryzykując rany szarpane wzięłam kicię na ręce i pomiziałam :twisted: . Kicia mnie zaskoczyła 8O , zamiast rzucić się na mnie jak niemal wszystkie wcześniejsze dziczki w tej sytuacji, wtuliła się i zaczęła mruczeć. Niestety nie mogłam jej zostawić samej w łazience, natychmiast płakała (wyobraźcie sobie blok, 2.00 w nocy zupełna cisza i nagle rozdzierający miauk, czekałam tylko na dobijających się do drzwi sąsiadów :twisted: ), nie mając wyjścia zrobiłam sobie przytulne łóżko w wannie :lol: i z kicią przytuloną do mnie pospałam do rana. Przez całą sobotę to samo, jednak po odizolowaniu moich rezydentów przeniosłam się do pokoju, wierzcie w wannie nie jest najwygodniej :) .
Nocka z soboty na niedziele to samo tyle, że spałam we własnym łóżku, znacznie wygodniej niż w wannie. W niedzielę zauważyłam u kici dziwne zachowanie, potrafiła spać ze 2-3 godziny i nagle zrywała się z rozpaczliwym miaukiem i rzucała do okna chcąc wyjść, myślę odzywa się dzikus :twisted: . Po jakimś czasie doszło do tego jeszcze szuranie tyłeczkiem po podłodze, obejrzałam gadzinkę dokładnie a tu okazuje się, że jakiś wysięg ropny się pokazał. Pędem do weta, niestety kicia ma jakieś zakażonko tego, co zostało po wycięciu, po podaniu antybiotyku i przepłukaniu jest lepiej. Kicia ma się lepiej, nie chce zostawać sama 8) , najlepiej jak może spać obok zawinięta w kocyk – kicia, która 3 dni temu była dzikusem nie dającym się złapać a co dopiero pogłaskać. Teraz nie wiem, co robić, wypuszczać w miejsce, z którego została złapana czy szukać domu :? , niestety nie jest kuwetkowa, ale jest na tyle uprzejma, aby załatwiać się w przedpokoju na płytkach, a nie w pokoju na dywanie. Jeśli ją zostawię i będę oswajać to jak nauczyć ją korzystania z kuwety, malucha wiem ale dorosłego kota?
Przepraszam za przydługi wstęp, ale musiałam wyjaśnić wszystko od początku.
Ach i jedna ważna rzecz wet powiedział, że bardzo boi się wyciągniętej i uniesionej dłoni (zauważyłam to też), przypuszczał, że rzucano w nią kamieniami lub ganiano kijami :( .

Kicia mieszkała na parkingu samochodowym, przeprowadziłam cichy wywiad i okazało się, że właściciele aut rzucali w nią kamieniami, „ bo im lakier na samochodach rysuje” :strach: .
To przemawia nad zostawieniem i szukaniem domku, ale czy da się oswoić do końca, ( na razie jest bardzo bojaźliwa), czy nauczy się korzystać z kuwety i czy znajdę dla niej domek.
Nie mam sumienia jej tam z powrotem wypuszczać, zostawić jej u siebie nie mogę, co robić?

PostNapisane: Pon lip 04, 2005 12:06
przez xexexe
a w piwnicy jej nie mozesz zostawic, Suszarni ( jak zwal tak zwal :D )

PostNapisane: Pon lip 04, 2005 12:16
przez Sydney
Jeśli masz warunki, zeby ją przerzymać w domu przez jakiś czas i szukać jej domu to ja bym chyba spróbowała...

PostNapisane: Pon lip 04, 2005 12:23
przez iwcia
A czy ktoś ma jakieś doświadczenia w tej kwestii, proszę o porady.
Pierwsze to jak ja nauczyć korzystać z kuwety, używam grubego żwirku, może przejść na drobny :? . Kuwetę ustawiłam w miejscu, w którym się
załatwiła.

PostNapisane: Pon lip 04, 2005 12:26
przez Blue
Przy nauce czystosci dziczkow tudziez kotow wolnozyjacych ktore nigdy z kuwety nie korzystaly a nie zaskocza od razu na zwirek - najlepiej jest na poczatek stawiac kuwete ze zwykla ziemia lub zoltym piaskiem.
Bo dla kota ktory zwirku nie zna - wogole nie kojarzy sie on z tym z czego dotychczas korzystal.

PostNapisane: Pon lip 04, 2005 12:39
przez Elżbieta P.
iwcia - pamiętaj tylko o tym, że jesli długo u Ciebie zostanie, przyzwyczai do pełnej miski i oswoi się z człowiekiem - nie będzie można jej wypuścić na wolność.
Kot na wolności - to powinien byc kot nieufny i ostrożny względem człowieka, bo barbarzyńców nie brak.

PostNapisane: Pon lip 04, 2005 12:52
przez iwcia
Pamiętam o tym i dlatego pytam o rady - kocica ze względu na zakażenie musi być pod obserwacją do 10 dni - tak powiedział wet, na razie dostaje antybiotyk w zastrzyku, prze ten czas nie mogę jej wypuścić. Ponieważ jest to dość długo a kicia zachowuje się jak żaden do tej pory (zaskoczyła mnie swoim zachowaniem totalnie, zwłaszcza, że trudno ją było złapać) zastanawiam się czy po takim czasie będzie bezpieczne wypuszczenie jej, przyzwyczai się do mnie tzn. do człowieka, a człowiek w mojej okolicy nie jest dobry dla zwierząt. Z drugiej strony nie oswajałam dzikich kotów (zawsze 2-3 dni po sterylce były wypuszczane)i nie wiem czy jest to możliwe?

PostNapisane: Pon lip 04, 2005 12:58
przez Elżbieta P.
Jest możliwe.
Mój Ogonek miał ponad pół roku, jak ją zabrałam z podwórka. Miała zapalenie płuc i prawie umierała. Dzis jest to nabardziej przytulasty z moich kotów.
Zuzię przygarnęłam w marcu - uwolniłam ją od tortur barbarzyńskiej młodzieży i wystraszoną przyniosłam do domu. Przez dwa miesiące nie dawała się wziąć na ręce, choć pozwalała się głaskać. Dziś jest normalnym domowym kotem
Obie kotki - bez najmniejszych problemów zaakceptowały kuwetę.

PostNapisane: Pon lip 04, 2005 21:20
przez Siean
Jest możliwe.
Prawie wszystkie moje koty to byłe dziczki. To, co napisałaś, przypomina mi zachowanie Puśka, Krówka i Bambo.
Pusiek i Krówek odłowione klatką-łapką w wieku około 8 miesięcy, po wyjęciu z klatki usiłowały "wejść w człowieka" - ocierały się całym ciałem, wciskały mi głowę pod pachę i mruczały, mruczały, mruczały...
Bambo, złapana w transportówkę, pierwszą noc spędziła na mojej twarzy - jakakolwiek przerwa w kontakcie powodowała rozpaczliwy płacz. Do dziś potrafi przyjść i płaczem domagać się uwagi.
Koty są niezwykle pieszczochowate, najchętniej by z kolan nie schodziły, ale... łatwo wpadają w panikę, przestraszone kryją się pod meblami [a potrafią się wystraszyć głosniejszej rozmowy] i są dość nieufne wobec obcych [początkowo były całkowicie nieufne, po trzech latach zaczęły akceptować wizyty gości].
Dla mnie są to "koty jednego człowieka" - tego, którego pokochają. Nie potrafiłam odwieźć ich na działkę, gdy przyzwyczaiły się do pełnej miseczki, ciepła i pieszczot...

Co do kociej higieny - użyj z początku piasku z piaskownicy albo ziemi i stopniowo mieszaj z kocim żwirkiem...

PostNapisane: Wto lip 05, 2005 7:30
przez iwcia
Zastosowałam się do waszych rady i dostała piasek do kuwetki i w miejscu gdzie wcześniej siusiała. Mam tylko jeden problem, znowu w środku nocy się zerwała i do ucieczki, biegała rozpaczliwie miaucząc po całym pokoju próbując wydostać się przez okna na dwór. Balkon mam ositkowany tak do wysokości 1.80 m, moim to wystarcza nie wydostaną się, ale ta mała jest nieobliczalna :twisted: jak się dziś przekonałam, przezornie nie zostawiłam na noc otwartych drzwi balkonowych, tylko uchylone okno tak na jakieś 5 cm. Kicia rozpoczęła swoją walkę o wyjście, ja staram się nie denerwować i dyskretnie obserwuję ją, nagle widzę skok na parapecie i kicie znikającą w 5 cm szczelinie okna 8O (nie wiem jak się tam zmieściła, nie mam kraty ma tym oknie, bo to balkonowe) Jak to zobaczyłam to pędem za nią na balkon ( w koszulce nocnej, no sąsiedzi to mieli ubaw) boszzzz, 1.80 siatki to dla niej pewnie w takiej sytuacji pryszcz, złapałam i z powrotem do pokoju. Okno zamknęłam, a kici dalej próbuje się wydostać, biega po całym pokoju i przedpokoju, wreszcie słyszę kopanie w kuwecie, załatwiła swoją potrzebę i przyszła do swojego koszyczka i ułożyła się do snu 8O . Zupełnie nie rozumiem jej zachowania. Może ktoś już spotkał się z takim zachowaniem, jaka może być przyczyna tego? :?

PostNapisane: Śro lip 06, 2005 11:37
przez iwcia
Proszę poradźcie, co robić kicia przez pół nocy siedzi na parapecie i strasznie płacze, aby wyjść na dwór. Musi być u mnie jeszcze do środy, po za tym boję się ją wypuścić na parking, z którego ją wzięłam. Chciałam ją oswoić i znaleźć domek, ale chyba nie bardzo mi to wychodzi :( . Jak się nią interesuję i rozmawiam to przychodzi na miziaki i mruczanko, jak tylko zajmę się czymś w domu i nie interesuję się kicią to wskakuje na parapet i płacze, aby ją wypuścić.( nie chce myśleć, co robi jak idę do pracy :strach: ) Boszzz z maluchami zawsze jest prościej, takiej dużej nigdy nie oswajałam. Wiem, że na forum jest wiele osób, które oswajały dziczki, proszę poradźcie, co i jak robić. Z kuwety nauczyła się bardzo szybko korzystać (jak wsypałam piasek zamiast żwirku – ja też się uczę :wink: ). Czy zawsze już będzie chciała wychodzić (szukać domku wychodzącego), czy pogodzi się z nie wychodzeniem na dwór?

PostNapisane: Śro lip 06, 2005 12:21
przez Anja
Mysle, ze trzeba kicie z rozumiec i nie stresowc sie tak. Jest w nowym miejscu, w ktorym jedyna przyjazna dusza okazujesz sie dla niej Ty - widac ze bardzo Ci ufa i Cie potrzebuje. Mysle, ze bedac przyzwyczajona dio spedzania czasu na dowrze nie ma pomyslu to czym moze sie zajac w mieszkaniu i dlatego kiedy sie nie zajmujesz, jeczy na parapecie.

Poza tym jest po zabiegu, oslabiona i marudna. Nie mozna w tej sytuacji myslec o wypuszczaniu jej, przynajmniej przez 10 dni, bo musi sie zostac wyleczona i trochje sie wzmocnic. Zreszta jestem za tym nie ukrywam, zeby szukac jej domku, bo sadze, ze porzadny domek jest jej jak najbardziej wart.

Co do maluchow wcale tak zawsze prosto nie jest :) Brucek i Hrupka przyszli do nas z bazaru, i przez pierwsze dni nie daly sie porzadnie dotknac lub zblizyc do siebie. Mala oswajalismy prawie rok, tak ze pozornie zdawala sie ucywlizowana. Teraz konczy 4 lata i dopiero od roku nie zrywa sie w panicznym leku z kolan, nie wyciaga pazurow i nie chowa sie po katach :roll: :wink: . Jednak nigdy nie mialam watpliowsci, ze ja oswoimy ja a ona nam zaufa i pokocha calym sercem. I teraz nie moge jej odczepic od spodni jak wstaje i probuje ja polozyc obok, wychodzi do wszystkich gosci podnoszac ogonek i daje soba majtac w pieszczotach na wszystkie strony 8) . Patrz ile czasu minelo :wink:

PostNapisane: Śro lip 06, 2005 12:35
przez RayPath
My tez mamy przygranieta kotke w wieku 6 - 8 miesiecy (bylo to 2 lata temu) i kiedy pierwsze dni byla u nas i mimo ze kuweta byla z zwirkiem to czesto zdarzaly sie przypadki naglego biegniecia do drzwi i miauczenia. Poczatkowo myslalem ze wlasnie chce spowrotem na wolnosc ale po przeczekaniu kotak odchodzila od drzwi i po jakism czasie albo sikala albo zalatwila sie oczywiscie nie w kuwete. Okazalo sie pozniej ze ona kiedy miala potrzebe to chciala isc to zrobic na zew i dopiero kiedy w kuwecie zamienilismy zwirek na piasek zmieszany z ziemia z dworu kotka zaczela zalatwiasc sie w kuwete i z czasem mieszalismy proporcje zwirek z piaskiem az zamienielismy na 100 % zwirek. Trwalo to z miesiac.

PostNapisane: Śro lip 06, 2005 13:10
przez iwcia
Mnie generalnie nie przeszkadza marudzenie na parapecie, obawiam się tylko sąsiadów i tak już uważają mnie za „wariatkę co wydaje własną kasę na bezpańskie koty” :twisted: . Powyciągałam wszystkie kocie zabawki, powiązałam sznurki z papierkami, lecz kicia nie zwraca na nie uwagi, przyniosłam nawet kilka małych kamyków do zabawy, żeby było bardziej znajomo. Próbujemy się bawić, ale nie bardzo to nam idzie (kicia chyba nigdy się nie bawiła). Czym jeszcze można próbować zająć kicie, zwłaszcza w nocy o 2.00 :twisted: gdy nie mam siły na zabawę?

A oto zdjęcia pięknoty.
http://upload.miau.pl/1/20686.jpg
http://upload.miau.pl/1/20687.jpg

PostNapisane: Śro lip 06, 2005 13:19
przez zorro
Jak oswajałam dzikusy to na początku bawiłam się plasterkiem szyneczki :oops:
Na końcu sznurka zawieszałam plasterek i bawiłam się jak myszką koty szybko orientowały się ze to fajna zabawa