Strona 1 z 20

Rudi- bez domku jutro trafi do kociarni. Nie przeżyje :(

PostNapisane: Pt cze 24, 2005 21:13
przez Maggda
Dzisiaj jak szliśmy z TZtem przez osiedle spotkaliśmy najbiedniejszego na świecie kota :(. Wychudzony do granic możliwości, świerzb uszny (widziałam gorsze, ale jednak), oczko zainfekowane (kk pewnie). Strasznie ufny, biedny kociak. Zabraliśmy do weta - dał się nieść na rękach, choć z małymi problemami. Dostał antybiotyk, witaminki, stronhold. Nakarmiłam, bo akurat niosłam jedzenie dla swoich kotów.

Tylko nie było później nikogo, kto mógłby się nim zaopiekować. Ja nie mam możliwości, wetka nie ma gdzie trzymać zwierzaków, dopiero za jakiś czas będzie szpitalik. Zadzwoniłam do Magiji, ale też nie miała pomysłu :(.

Postanowienie było takie, że kot zostaje na osiedlu i jutro jak znajdę do weta znów. No i poszłam za kotem. Trochę to trwało, ale znalazłam właścicielkę.
Kot jest u niej od sierpnia 2004, a jutro miała go uśpić :( :cry: . Taki piękny rudo- biały kot :(. Dlatego, że od 3 miesięcy jak zje cokolwiek, to wymiotuje. No i sama stwierdziłam, że ma biegunkę. Przekonałam panią, żeby pozwoliła mu żyć, zakazałąm dawać mleka, powiedziałam, co może (jutro zaniosę jej rozpiskę), umówiłam się, że jutro zabiorę kocurka do weta.

Nie wiem, czy dobrze zrobiłam czy nie, mam mnóstwo wątpliwości, ale to jedyne wyjście.

Czy jest tu ktoś, kto ma pomysł, jak pomóc kotu - bo ta pani nie ma kasy no i mam ogromne wątpliwości co do jej kompetencji :(. A kot miziasty na maxa....

PostNapisane: Pt cze 24, 2005 21:36
przez Maggda
:( nie ma nikt pomysłu??? Może jest ktoś z Łodzi, kto zna kogoś, kto może kitka potrzymać kilka dni chociaż, poobserwować? Bo mi go strasznie szkoda...

PostNapisane: Pt cze 24, 2005 21:41
przez zuza
Ale pani chetna do wspolpracy jest? Bo jesli tak - to moze przy wspomaganiu moglnby jednak u niej zostac? Zawsze to jakis dom, lepszy niz szpitalik chyba, na pewno lepszy niz schronisko...

PostNapisane: Pt cze 24, 2005 21:47
przez Maggda
Do schroniska nie trafi na pewno, ale ona zaniedbała go niemiłosiernie. Od trzech miesięcy kot wymiotuje po każdym posiłku, jak go dotknęłam to się popłakałam - bałam się wziąć na ręce, bo taki chudy, a ona nie była u weta. Tylko miała pomysł na uśpienie. Co prawda mówi o nim mądry kot, ale wiesz jak jest...

PostNapisane: Pt cze 24, 2005 22:03
przez zuza
No wiem, ale moze pani jest reformowalna? Pomocowa? Znaczy pozwalajaca sobie pomoc? Nic innego mi do glowy nie przychodzi niestety :(

PostNapisane: Pt cze 24, 2005 22:06
przez Maggda
Pani oczy głównie zabłysły, jak powiedziałam, że na jutro też jestem z wetem umówiona i że pójdę. Od razu dodała, że ma trudną sytuację itd. Ja to rozumiem, ale jeśli widzi, że kot jest zabiedzony niemiłosiernie - każdą kosteczkę mu znać - i nie idzie do weta, to mnie się nóż w kieszeni otwiera, bo ja lecę z każdą głupotą. A ja też nie mam kasy na pomoc dla niej, bo sama nie mam na sterylki dla swoich.

PostNapisane: Pt cze 24, 2005 22:20
przez Lidka
Moze zrzucimy sie po troche i bedzie na leczenie?
A dom zdecydowanie powinien zmienic. Moze do gazety dac ogloszenie.
Nic madrzejszego nie przychodzi mi do glowy.
A skoro znalazlas go na dworze, to moze dolaczy do tych, ktore dokarmiasz??

PostNapisane: Pt cze 24, 2005 22:25
przez Maggda
Dokarmiam koty parkingowe, a to kot domowy. widziałam go dziś pierwszy raz, nie wiem, jak będzie. Jutro zapytam wetki, jakie mogą być koszty. Napiszę wam, to pomyślimy. Na razie jutro dostanie ode mnie znów jeść.
Ale nie ukrywam, że chciałabym znaleźć mu domek. Aha, kot jest niekastrowany :(.

PostNapisane: Sob cze 25, 2005 9:22
przez Maggda
Zaraz idę do wetki z kotkiem. I nie wiem, co dalej. Jeśli babka powie, że nie ma kasy, to ten biedak zostanie bez pomocy. Dzisiaj dam mu jeść, jeśli będzie takie wskazanie to go odrobaczę. Więcej nie dam rady.

Mam ogromne wyrzuty sumienia, że nie mogę zabrać tego kota tej babce, bo ona go skrajnie zaniedbała - ja jeszcze nigdy w życiu nie widziałam tak zabiedzonego kota :( :cry: . Ale nie ma wyjścia póki co.
Chyba że wymyślicie coś, bo ja całą noc myślałam, ale nic nie wymyśliłam. Jeszcze pogadam z wetką.

PostNapisane: Sob cze 25, 2005 16:01
przez Maggda
Mam dla kotka lek na grzybicę na wszelki wypadek, będę smarować mu wyłysiałe miejsca. Nakarmiłam go i musiałam zostawić. Kobieta nie jest zainteresowana opieką nad kotem. Ona go trzyma w domu i to wszystko. Po wczorajszym posiłku (Nutra odkłaczająca, któą akurat miałam przy sobie) nie wymiotował. Na razie ja będę go smarować, ale to nie jest dobre miejsce dla niego - ten jego obecny dom.
Zrobiliśmy mu zdjęcia - dziś wyglądał już lepiej i lepiej się czuł, co było widać. Nie kulał już tak bardzo, no i miał więcej sił :twisted: - trochę walczył w drodze do wetki. Poszedł za nami wabiony zapachem kurczaczka :). Ale i tak jest dramat. Dzisiaj jeszcze przemyję mu oczka świetlikiem. Więcej pomysłów nie mam. On będzie cudny, jak się go odkarmi, ale teraz to kupka nieszczęścia.
Ta baba jest okropna. Jak wróciliśmy od weta, to nawet nie wyszłą do nas zapytać, co z nim :evil: .

PS. zdjęcia mam, ale w za dużej rozdzielczości i nie umiem wrzucić :?

PostNapisane: Sob cze 25, 2005 19:36
przez zuza
Przeslij mi te zdjecia
iziak.zuza@gmail.com
ja zrobie co trzeba.
W takim ukladzie nie widze innej mozliwosci jak tylko dokarmiac go, smarowac i intensywnie szukac mu domu :( skoro ten co ma jest tak do kitu :(

PostNapisane: Sob cze 25, 2005 20:10
przez covu
jezuuu biedny kociak...
ile on ma ak na oko - przepraszam jesli nie doczytalam...

biedak - trzeba go stamtad koniecznie zabrac - a czy ta baba nie ma przypadkiem wiecej kotow??

PostNapisane: Sob cze 25, 2005 21:48
przez Maggda
Byliśmy u kota. Ma się lepiej, choć oczywiście wychudzony jest nadal. Ale odżył, wita nas łaszeniem się i miaukaniem :). Przemyłam mu oczy świetlikiem, braki w owłosieniu wysmarowane Ivamerolem, nakarmiony, olej wlany do pyszczka :).
Baba kotów nie ma, za to ma pijącego synalka, który przepytał nas na okoliczność - co my tu mianowicie robimy :roll: . Niby jest wdzięczna, niby mówi, że się stosuje do zaleceń, ale nie wierzę za grosz. Do domu nie jesteśmy wpuszczani, zabiegi odbywają się prze wejściem do kamienicy. Jesteśmy umówieni na wtorek na przemycie imaverolem, baba dostała saszetkę od nas, nakrzyczałam na nią ("bo ludzie to mówili, że z tego kota nic nie będzie, to co miałam leczyć, jutro miałam uśpić"). JAk kot nie edzie tył, to postraszę TOZ-tem.

Zdjęcia mam nadzieję, że już się robią i będą :)

Nie wiem, w jakim kot wieku, na pewno dorosły.

A babę nadal mam ochotę powiesić na gałęzi i patrzeć jak chudnie :evil: .

PostNapisane: Sob cze 25, 2005 22:03
przez covu
Maggda pisze:Byliśmy u kota. Ma się lepiej, choć oczywiście wychudzony jest nadal. Ale odżył, wita nas łaszeniem się i miaukaniem :). Przemyłam mu oczy świetlikiem, braki w owłosieniu wysmarowane Ivamerolem, nakarmiony, olej wlany do pyszczka :).
Baba kotów nie ma, za to ma pijącego synalka, który przepytał nas na okoliczność - co my tu mianowicie robimy :roll: . Niby jest wdzięczna, niby mówi, że się stosuje do zaleceń, ale nie wierzę za grosz. Do domu nie jesteśmy wpuszczani, zabiegi odbywają się prze wejściem do kamienicy. Jesteśmy umówieni na wtorek na przemycie imaverolem, baba dostała saszetkę od nas, nakrzyczałam na nią ("bo ludzie to mówili, że z tego kota nic nie będzie, to co miałam leczyć, jutro miałam uśpić"). JAk kot nie edzie tył, to postraszę TOZ-tem.

Zdjęcia mam nadzieję, że już się robią i będą :)

Nie wiem, w jakim kot wieku, na pewno dorosły.

A babę nadal mam ochotę powiesić na gałęzi i patrzeć jak chudnie :evil: .


nie dziwie sie jakos... sama bym ja powiesila...
a z TOZem to dobry pomysl chyba... :twisted:
no cholera zeby zwierze usypiac bo sie go nie karmi... nie rozumiem... ja jak musialam uspic kropke bo byla nieuleczalnie chora to mialam takiego kaca moralnego przez nastepne kilka tygodni ze nie wiem...
a ta baba tak sobie mowi o uspieniu zwierzaka jakby to bylo ni mniej ni wiecej tylko wyrzucenie chusteczki higienicznej do smieci...
nie pojmuje...
jakbym dorwala to bym chyba na strunie od gitary powiesila na drzewie... :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:

paranoja...
ale dobrze ze go zauwazylas i ze sie nim zajelas...
sluchaj jesli potrzebujesz jakiejs forsy na niego to moge ci przelac...niewiele pewnie i dopiero po 28.06 ale jesli chcesz to pisz pw...

PostNapisane: Sob cze 25, 2005 22:45
przez mirka_t
Oto zdjęcia biało-rudego. :cry:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek