Uaaa, u nas to jest jeszcze gorzej. Najpierw cisza, cisza, że słychać bąka muchy na suficie, a potem jak się nie zwali - i wtedy naprawdę nie wiadomo, gdzie wpierw ręce włożyć. Taka specyfika, że akcja za akcją jak na Bliskim Wschodzie. No więc właśnie minęłam taki peak i ledwie żyję...
Moja Mara uwielbia zjadać wołki zbożowe, które z kolei wędrują z byłej gołębiarni kominami i kanałami. Dostaje po dzióbie, bo wiadomo to, gdzie taki wołek się tarzał. Za to uwielbia "wystawiać" chrupki, jak jej rzucę i wpadnie gdzieś pod mebel. Jak upadnie blisko, to nie ruszy. Zjada tylko te, które skaczą po kilka razy
...