Napisane:
Pon lip 16, 2007 14:35
przez Kicorek
Jak one urosły!
Amber to już kocurek, że hoho!
A Alfa to rzeczywiście cała Fantasia
Napisane:
Wto lip 17, 2007 15:07
przez Kicorek
tumasia pisze:Kicorek pisze:(...) Amber to już kocurek, że hoho! (...)
Już nie do końca ...
Nie to się liczy, co pod ogonem, tylko całokształt
Napisane:
Wto lip 17, 2007 22:27
przez tumasia
No, całokształtem to pewnie nie jedną piękną pannę by zbałamucił
, ale niestety od jakiegoś czasu już nie może
W końcu (kastrowana, bo kastrowana) siostra u boku, stwarzała niejakie możliwości mariażu...
Napisane:
Wto lip 24, 2007 21:58
przez reni164
fantastyczne maluchy i widac że są kochane i baaaaaaaaaardzo zadbane w nowych domkach
a co ze stronką??
Alchambre zostawiliście u siebie??
Napisane:
Czw lip 26, 2007 11:02
przez tumasia
Tak, Alhamberka rozrabia u nas. I to jak rozrabia - Elza i Fantasia za młodych lat nawet w połowie tak nie rozrabiały jak to rozpuszczone diable
A jeśli chodzi o stronę - to muszę siąść i wybrać zdjęcia Alhambry. W piątek chłop mi wychodzi na całą noc, to w spokoju zdjęcia przygotuję. Myślę, że w poniedziałek - wtorek strona wzbogacona zostanie o Alhambę, a i uzupełnimy "kartotekę" Emirka
A tak OT: przy okazji zajrzałam na Twoją stronkę - i muszę złożyć serdeczne gratulacje Adeli. BOS - no, no. no. Jest czego zazdrościć i gratulować!
Napisane:
Pt sty 04, 2008 10:13
przez tumasia
Dawno się w naszym temacie nie odzywałam, bo i nic ciekawego w naszym życiu się nie wydarzyło.
Teraz zaczęło się dziać, że aż miło. Tak się zaczęło dziać, że marzę już tylko o jednym - o chwileczce spokoju. Pomijając sprawy rodzinne (rak piersi Mamy, Jej zawał), moje futrzaki też dały mi popalić, szczególnie zaś jeden – Alhambra.
Zacznę jednak od niespodzianki – Emirka. Przekonana, że ma on grupę krwi B, zwlekałam jakiś czas z badaniem. Przy okazji grudniowej wizyty u weterynarza, sprawdziliśmy. I okazało się, że Emirek ma na 100% grupę A, zatem z Elzą mamy murowany konflikt serologiczny… Czekają nas jeszcze badania małej, ona jest po matce z grupą A i ojcu z grupą B. Zatem na dwoje babka wróżyła.
Na razie zatem Fantasia miała randkę z Emirem. Elza natomiast obraziła się na chłopaka i nie zamierza nam na razie rujkować. A tak liczyłam na dwa porody pod rząd… Ułatwiłoby nam to stanowczo sprawę…
Wracam jednak do Lemura - Alhambry, który urozmaicił nam życie znacznie i zapewnił niezapomnianego Sylwestra (oby tylko niepowtarzalnego).
To, że mała bawiła się kablami – wiedzieliśmy nie od dziś. Płyny odstraszające, cytryny i inne nie robiły na niej najmniejszego wrażenia. Zatem co mogliśmy, odłączaliśmy wychodząc z domu. Zrezygnowaliśmy z muzyki, odłączając wszystkie kolumny (gdyż właśnie te kable, cienkie, przyjazne – cieszyły się największym powodzeniem u Lemura). Nie zmieniało to faktu, że co jakiś czas Alhambra dumnie przynosiła nam znalezisko – kawałek kabla… Gdzie ona to magazynowała – zawsze nas zastanawiało…
30. XII. Alhambra zwróciła jedzonko. Nic wielkiego, zdarza się. Kota się przegłodzi i będzie jak nowonarodzony. Tak mi się wydawało… Nic bardziej mylnego. Lemur dorwał się do wody i jak nie zaczął nią chlustać na prawo i lewo… Na sygnale pojechaliśmy z Lemurem na nocny dyżur. Mała dostała kroplówkę, No-spę i kontrast. Wróciliśmy do domu. Minęła niecała godzina, gdy Alhambra zaczęła kontrast zwracać w ilościach hurtowych… To już wprowadziło mnie w stan wyraźnej histerii…
31. XII, z samego rana pojechaliśmy na Białobrzeską. Szybkie prześwietlenie i jeszcze szybsza decyzja – kota otwieramy! Wewnątrz Lemura znajdowały się niezliczone zwoje kabli, przepięknie ukazane na RTG. O 10:00 Lemur poszedł na operację… O 12:00 zadzwoniła do mnie Pani Doktor. To co widzieliśmy na rentgenie, to nic w porównaniu z tym, co znaleziono w kocie… Mała miała cięty żołądek i w trzech miejscach jelito. Praktycznie całe jelito czcze zajęte było kablami. Do tego wyraźny odczyn ze strony trzustki…. Duże ryzyko zapalenia otrzewnej i/lub trzustki… Rokowania co najwyżej ostrożne… Z dobrych wiadomości brak zmian martwiczych w żołądku i jelicie.
O 16:00 malucha przywieźliśmy do domu. Wcześniej zobaczyliśmy, co z kota wyjęto. A wyciągnięto pełną garść, pociętych i niepociętych, wynicowanych i nie wynicowanych kabelków oraz jeden ok. 10 cm kawałek sznureczka – raczej cienkiego, z którym Pani Doktor miała najwięcej problemów… Dostaliśmy do domu leki przeciwbólowe i dnia następnego mieliśmy pojawić się na kroplówce i antybiotyku.
Mała zabieg przeszła dobrze. Po powrocie do domu od razu skorzystała z kuwetki, a potem cały czas próbowała ganiać. Do rana nawet na chwilkę się nie położyła. Leków przeciwbólowych nie otrzymała, bo oznak cierpień nie widziałam u niej żadnych. Jedyne, co ją stanowczo dręczyło, to głód. Dałaby panna wszystko za kawałeczek choć jedzonka. Niestety, przez trzy doby karmiona ma być tylko i wyłącznie kroplówkami…
Mija dziś czwarta doba od zabiegu. Lemur pięknie dochodzi do siebie. Zaczął nawet już jeść. Na razie RC Convalescence Suport rozrabiany z wodą, ale ma dziś wieczorem już szansę otrzymać tą samą karmę w saszetce.
Nam pozostaje strach – jak dalej z takim kotem żyć? Jak uniknąć ryzyka? Z różnych ciemnych kątów usunęłam resztki zmagazynowanych kabelków, co mogliśmy, powkładaliśmy w osłonki… Czy to wystarczy? Bo, że Lemur się nie zmieni, nie mamy najmniejszych wątpliwości. Wczoraj już próbowała zjeść troszkę żwirku z podłogi…
Jednocześnie chcieliśmy bardzo, ale to bardzo podziękować wszystkim lekarzom z Białobrzeskiej, a szczególnie Pani dr Marcie Hoffmann-Jagielskiej za szybką diagnozę, pani dr Małgorzacie Wilkowskiej za sprawnie przeprowadzoną operację i przede wszystkim naszej ukochanej pani doktor Ani Cetnarowicz za słowa otuchy, za dalsze prowadzenie Lemura, za cierpliwe odbieranie wszelkich telefonów, którymi Ją wręcz bombardowałam. Za wszystko.
Napisane:
Pt sty 04, 2008 10:24
przez Kicorek
Futrzaki zapewniają nam atrakcje, nie ma co...
Trzymam mocne kciuki za zdrowie Alhambry
(nie mogłam się nadziwić na wystawie, jak pięknie wyrosła
)
I za emifantasiątka
Napisane:
Pon sty 07, 2008 17:41
przez tumasia
Alhambra ma się coraz lepiej, świadczyć o tym może fakt, że przez kaftanik rozlizała sobie szew... Dobrze, że już w środę szwów się pozbywamy...
A oto, co pokazało nam zdjęcie RTG:
Napisane:
Pon sty 07, 2008 17:48
przez Kicorek
Pakowna jest, nie ma co...
Za dalszą rekonwalescencję
Napisane:
Śro sty 09, 2008 16:42
przez covu
Asiu, trzymam za Lemura i za Mamę
(Twoją??, pozdrów ją od nas
)
Napisane:
Śro sty 09, 2008 21:33
przez tumasia
Pozdrowię, jutro do niej na randkę wysyłam Elzunię
A w poniedziałek Mama zaczyna radioterapię. Wierzę, że będzie dobrze
Lemur zaś ma już zdjęte szwy, kubraczek jednak utrzymujemy do piątku - wolę by mała szalała pod moim bacznym okiem. Żre już i mokre, i suche. Kabli, póki co nie żre, peszli też nie
I ogólnie, zadowolona z życia jest bardzo!
Napisane:
Śro lut 27, 2008 13:37
przez tumasia
Z ogromną dumą donoszę, że dzisiejszej nocy Fantasyjka powiła trójkę zdrowych i pięknych kociąt: dwie blondyny i ryżego chłopca. Mama i dzieci czują się doskonale, a ja pęcznieję z dumy!
Tak na szybko napiszę jedynie, że chłopak miał wagę urodzeniową 90g, a dziewczęta 78g i 64g. Ta najmniejsza jest najbardziej rezolutna i już przybyła całe 6 g
Teraz odbywa się burza mózgów, jak nazwać maluchy. Napewno jedna z blondyn będzie nosiła wdzięczne imię BLANCHE (od białego piwa), natomiast dla pozostałej dwójki mamy taki ogrom piwnych propozycji, że naprawdę nie wiemy co wybrać. Jak tylko się zdecydujemy - pochwalę się. Pewnikiem przy okazji wieczornego zamieszczenia zdjęć.
Napisane:
Śro lut 27, 2008 13:41
przez Kicorek
Gratuluję, gratuluję!
Niech dzieciaki zdrowo rosną