Opowiem Wam zatem o tym, z czym przyszłam dziś do pracy:
Mówi się, że ludzie wolą psy, bo one bardziej potrafią okazywać uczucia. Mara jest ze mną dopiero cztery miesiące. Od dwóch dni w okolicach szóstej "wisi" w oknie (wygląda jak figurka z alabastru, którą ktoś popaćkał smołą), po czym, kiedy nie zobaczy, schodzi i waruje pod drzwiami.
Dziś w nocy wyszlam do toalety, ale "zahaczyłam" o kuchnię. Kota wyplątała się z kołdry mojego TŻ-a i poszła za mną na "dieslu" (tj mrucząc jak silnik diesla na biegu jałowym). Nie wyłaczając go, czekała, aż wyjdę z toalety i wróciła ze mną do pokoju. Musiałam wziąć ją na ręce, przytulić, wygłaskać i chyba przez pięć minut tak sobie siedziałyśmy, przytulone, aż wreszcie kota, syta pieszczot, wstała i wróciła do TŻ-a.
Opowiedzcie, jak Wasze koty okazują Wam czułość i sympatię, OK?