Strona 1 z 1
I co ja mam zrobić z tym kotem?

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 13:38
przez Katy
No właśie... Pamiętacie, pisałam o dziczku, wdzięcznym dziczku, który najpierw ode mnie uciekał, a teraz już się łasi... Dokarmiam go pod firmą, jego, Kitkę z ranką pod okiem i jeszcze chyba dwa kocurki. I tak: Kitka mieszka w jakiejś piwnicy chyba, bo przychodzi tylko na jedzenie, dwa koty też. A ten mój sierota wdzięczny siedzi cały czas na podwórku... Żal mi go strasznie... Teraz wyszłam zobaczyć czy jest, a on siedział sobie pod krzaczkiem, żeby nie zmoknąć... I tak przeraźliwie miuczy jak mnie widzi... Serce mi się kraje... Najwidoczniej to jest jego teren, bo raz nawet pobił się z innym kocurem, aż musiałam ich rozdzielać... Ale on nie ma dachu nad głową. Może sobie siedzieć u mnie pod schodkami, kombinuję mu nawet steropianową budkę, niestety w firmie go nie mogę trzymać... Nie wiem nawet czy on się nadaje do adopcji...
Tak mi źle...


Napisane:
Pt wrz 27, 2002 13:42
przez Bomba
O AC !!!!!!!

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 13:44
przez star
Oj Katy wiem dobrze co czujesz, tez mam takiego w pracy, tylko ze on tu chyba ma troche lepiej. Nie moze narzekac na glod, wiele osob go karmi, wlaczajac mnie. Tylko nie ma spokojnego lokum, spi gdzie popadnie. Moj dyro chyba nie za bardzo patrzy na kociaki wiec nie moge takiej budki zrobic, ale Ty KAty, jesli masz taka mozliwosc to czemu nie? Na pewno bedzie mu lepiej

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 13:56
przez Ofelia
A jak on wygląda? Dorosły, czy nie całkiem?
Może ktoś by go spróbował oswoić i do adopcji... Szkoda kota...

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 14:01
przez Katy
Właśnie kontaktowałam się z taką Panią, która byc może załatwi mi taką budkę. Okazało się, że to były steropianowe opakowania po lekach. Zaczęłam więc szukać na własną rękę w jakichś hurtowniach farmaceutycznych, bo chciałabym postawić także kilka u siebie na osiedlu, tam gdzie są pozamykane okienka piwniczne. W kilku hurtowniach nie maja, będę dzwonić jeszze, ale już nie dzisiaj, bo właśnie wrócił prezes... Jak na złość...

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 14:06
przez Agni
Zaraz się dowiem u mnie w pracy o takie opakowania. Z tego co wiem, jest szansa, że by się znalazły.

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 14:12
przez star
wiecie ja pracuje w szpitalu i takich kartonow mam na peczki ale gdzie Poznan a gdzie Warszawa

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 14:21
przez Katy
AC! Właśnie zaczęło padać jak cholera, wyszłam zobaczyć gdzie jest kot, a ta bida siedziała pod schodami... Zaraz się porycze...

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 14:26
przez Katy
star pisze:wiecie ja pracuje w szpitalu i takich kartonow mam na peczki ale gdzie Poznan a gdzie Warszawa
W szpitalu mówisz... Może ja podzwonię po warszawskich szpitalach... Tak zrobię. Weekend będzie musiał jakoś przetrwać, a potem skombinuje mu budkę. Tylko wiecie, to są takie duże opakowania, jak po telewizorze. Wiem, bo Pan, który dokarmia kociaki po przeciwnej stronie mojej ulicy postawił trzy takie swoim kociakom.
Ofelio, co do kotka: kot jest już dorosły, zauważyłam że ma nie wszystkie zęby. Na początku myslałam, że jest już taki stary, ale tera znie wydaje mi się. Jest śliczny: grzbiet ma czarny, białe łapki na których są czarne plamki, a najśliczniejszy ma pysio,awet nie potrafię tego opisać, wygląda jakby miał dwa takie białe policzki - śmiesznie. A nawet zdjęć mu nie mam jak zrobić, bo dopiero zczęłam kliszę i zanim ją wypstrykam to minie trochę czasu...

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 16:50
przez Katy
Słuchajcie, a może komus udałoby się podjechać do mnie do firmy z aparatem i pstryknąc mu pare fotek, a potem wrzucilibysmy na adopcyjną? Kot jest spragniony ludzkiej dobrej reki... Ewentualnie jak nikt nie da rady to wypstrykam klisze i zrobie mu kilka zdjątek.

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 17:23
przez Ofelia
To może jak tą kotkę będziemy wieźć, to wezmę aparat?

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 20:07
przez Katy
Ofelia, dzieki, ale ja nie wiem kiedy Kitkę będę mogła wysterylizować. na razie nie przyprowadziła małych, a nie chcę jej zabierać, bo co wtedy z kociakami? Poza tym Lakshmi powiedziała, że też może pomóc... Ale w grę wchodzi sobota albo niedziela, a ja nie mam klucza od firmy, a na podwórko też nie wejdę, bo furtka też na klucz pozamykana...

Napisane:
Pt wrz 27, 2002 20:47
przez Ofelia
No dobra, to wcześnie. W końcu rzut beretem ode mnie pracujesz.
Od środy w górę.

Napisane:
Sob wrz 28, 2002 14:16
przez Katy
Ofelia, dzięki. Lakshmi pożycza mi cyfrówkę, więc w poniedziałek robię kiciowi zdjęcia. Mam nadzieję, że znajdzie dom...