Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kordonia pisze:Na początku miałam tylko Szelmę i Pacanka- bliźniacze rodzeństwo.
Mieli po 8 miesięcy, kiedy przynieśliśmy do domu małą Krótką.
To był szok zarówno dla nich, jak i dla nas- Szelma i Pacanek zachowywali się tragicznie- chodzili po domu bardzo przestraszeni, napuszeni, w zwolnionym tempie. Na Krótką syczeli i prychali.
Nie miałam żadnego wtedy jeszcze doświadczenia w dokacaniu, więc byłam załamana. Myślałam, ze to tak już będzie i przyznam, ze były chwile, że żałowałam, ze się dokociliśmy.
Całość trwała około dwóch tygodni- po tym czasie rezydenci zaczęli jakoś mniej bać się Krótkiej, aż po trzech tygodniach przyłapałam ich na myciu Krótkiej futerka No, i tak się zaczęła ich wielka potrójna przyjaźń.
Wredzinka, nasz czwarty kot, przyszła do nas jako już dorosła, ale młoda kotka. Tez od razu wpuścilismy ją do domu, na tzw. "żywioł". I też na początku syczenie, prychanie, a po około dwóch tygodniach wzajemne tolerowanie się.
Afrykę, kilkuletnią kocicę trzymalismy jakieś półtora tygodnia w łazience, więc wszyscy zdążyli sie poznać w szparze pod drzwiami łazienkowymi, i kiedy ja wypuściliśmy, nie było żadnego wzajemnego zdziwienia.
No, i potem juz nie ma czego opisywać, bo nasze koty tak się przyzwyczaiły do dokoceń, i do kotów tzw. "przejściowych", ze już teraz wszystko odbywa się bez żadnych problemów Opis kolejnych dokoceń nie wniesie niczego nowego do wątku.
Anna Suffczyńska pisze:(...)Kordonia, jak to nie wniesie.. To co piszesz wnosi do wątku najważniejszą rzecz - im więcej kotów, tym łatwiej o wzajemną akceptację..
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 277 gości