Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob maja 14, 2005 11:17

Miłego czytania, chociaż tam i łzy się ociera....
To cała wielka opowieść o naszych kotach: Mićku, Czitusi i ich dzieciach.
Miau!

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17870
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob maja 14, 2005 11:39

Zajrzałam sama z ciekawości do archiwum, chyba właśnie początku nie ma.
Wszystko powinno być pod następującymi adresami:
http://koty.nowiny.pl/zakocony/zakocony.html
http://koty.nowiny.pl/zakocony/pdf/moje ... ygrysy.pdf

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17870
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob maja 14, 2005 11:59

No niestety, tamte adresy przynajmniej u mnie nie działają. "Kot dla kota I" i "Kot dla kota II" odnalazłam na blogu w archiwum styczniowym z 2005, są tam te posty w ramach wspomnień. Ufff.....

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17870
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pon maja 16, 2005 7:34

Oj u mnie na poczatku bylo w sumie dosyc ciezko.. Po paru dniach prychania, warczenia, stroszenia ogona bylo w miare spokojnie. jednak panna rezydentka, ktora jest dosyc wrazliwa kotka przez jakies dwa tygodnie nie umiala sobie miejsca znalezc. gdzie nie siadla to od razu tam wkraczal ten maly intruz. do mnie w sumie jak byla sama przychodzila na mizianki, ale np na tesciowej, ktora tez do swoich przyjaciol zalicza, sie wyzywala. Gryzla ja do krwi, drapala (tesciowa bierze leki na rozrzedzenie krwi wiec zadrapanie zmienialo sie od razu w rane, a przynajmniej w wielkiego siniaka)
Pola nie chciala jesc, musiala jesc sama, musialam do niej mowic. Jak tylko zobaczyla, czy nawet uslyszala malego od razu konczyla jesc. Miala bardzo smutne oczy. Ja nawet pare razy sie poplakalam, ze tak skrzywdzilam swoja koteczke najukochansza. Mozna powiedziec, ze akceptacja sytuacji, ze w domu jest drugi kot zabrala Poli miesiac. Troche wczesniej pojawilo sie juz wspolne jedzenie, jakies ganianki. Ale na pewno bez wiekszej milosci.
Teraz koty juz wiedza, ze sa w domu dwa.
Ostatnio Pola upolowala dla Iryska pluszowa myszke :) I byla bardzo smutna kiedy Irys pojechal ze mna na weekend.

czas, czas, czas.............
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Pon maja 16, 2005 13:51

Hmmm obecnie mam 2 kocice.... Frygę i Gwiazdkę - wiek widać w opisie.... Fryga była zawsze u nas sama - i nie lubiła towarzystwa innych kotów (biła się ze wszystkimi, żadnego nie wpuściła na swoje terytoruim ^^'') i nigdy nie sądziłam, że mogłabym mieć więcej kotków....

Aż tu moja wyrodna, młodsza siostra uratowała 2 kociaczki - urodziły się u sąsiadów i miały być utopione - niestety sama nie traktowała ich dobrze i musiałam je od niej zabrać [nie mieszka z nami i dobrze ;)]. Tak więc trafiły do mnie małe, piękne samiczki... jedną dostał mój ukochany, drugą zatrzymałam ja.

I zaczęły się problemy ;) Już od pierwszego wejrzenia Fryga znienawidziła obie. Zaczęła na nie syczeć - na 3 miesięczne kociaki - i warczeć, one nie były jej dłużne... ech :/ Perłę szybko wziął ukochany, ale Gwiazdka została - jest u nas od listopada i... póki była mała, Fryga ograniczała się do odganiania jej ode mnie, od jedzenia i syczenia na nią. Gdy podrosła - wydawało się, że się zaprzyjaźniły. Spały blisko siebie, jadły w 1 pomieszczeniu ;). Wysterylizowałam Gwiazdkę - gdy tylko wydobrzała, zaczęły się regularne walki z Frygą. I tak jest do dziś -_-.

Już nawet pomijam to, że Fryg śmiertelnie się na mnie obraziła i manifestowała to na wszelkie możliwe sposoby :wink: , przeszło jej po miesiącu. Już wcześniej była zła za szczurki, za rybki, za chomiczka, etc, ale wtedy to już obraza na całego była :lol: Niestety - jestem typem dominantki i nie pozwolę się tak traktować :P zatem zdarzyło mi się pobić z Frygą, nawet z nią pogryźć - była zaszokowana, ale to pomogło przypomieć jej moje miejsce w tym stadzie ;) Fryga bardzo mnie kocha, mnie z całej rodziny najbardziej, wszędzie za mną łazi i zawsze była "moją" kotką, a ja byłam "jej".... a tu takie małe włochate coś przyniosłam do domu ;)

Fryga jest większa, dużo większa (grubiutka i duża po prostu), nie znosi małej - na powitanie syczą na siebie, nie przejdą obok bez dania sobie kuksańców i wymiany warków, nie jedzą jednocześnie (chyba, że są b. głodne), Fryga goni Gwiazdkę, a Gw. nie jest jej dłużna - codziennie się biją, na szczęście niegroźnie. Są wobec siebie wredne, zazdrosne o mnie :roll: , o moje mieszkanie, o mój pokój, o moje łóżko - Fryga dopiero niedawno zaczęła pozwalać małej spać u mnie na łóżku, tak to zawsze ją zganiała i Gwiazdka musiała spać na fotelu ;) Zajmują nawzajem swoje ulubione miejsca do wylegiwania się, wyjadają albo wysypują pokarm z miski przeciwniczki :? , na podwórku to już regularne bitwy i ganianie się - rzecz jasna Gwiazdka ma słabszą pozycję i zawsze "przegrywa". Fryga ustawiła ją do tego stopnia, że mała reaguje na jej spojrzenie :roll: .

Chociaż muszę przyznać, że Frygunia odżyła od kiedy jest u nas mała :P Do tej pory albo spała albo była na podwórku (w proporcji - na podwórku 3 h, u mnie na łóżku reszta :P), a teraz - wprawdzie bardzo rzadko, ale jednak - razem się bawią.

Hmm.... jestem mimo tego dobrej myśli.... chociaż początkowo bałam się, że Fryga pogoni albo zagryzie małą..... nigdy przyjaźnią to nie będzie, ale mam nadzieję, że zaczną się tolerować....

(gdy są przy mnie są b. grzeczne - aniołki! - i ograniczają się tylko do ukradkowych syknięć, tak bym nie słyszała :lol: )



Gdy miałam 6 lat dostałam 1szego kota - samca. Był to niezwykły kot, bo przyprowadzał do mnie swoje kociaki! (od małego miałam świra na punkcie zwierząt :lol: ) Zajmowałam się wszystkimi i oddawałam je - pomagała mi babcia (mieszkałam wtedy przez większość czasu z dziadkami), raz jednak zakochałam się w maluszku i zatrzymałam go - więc były 2 koty i nigdy nie było między nimi żadnych nieporozumień. Niestety oba zginęły pod kołami samochodów :( Później miałam kolejnego kota i przez jakiś czas mieszkała z nami mała samiczka - bardzo się lubili :) Samiczka, wysterylizowana, trafiła w końcu do mej dalszej rodziny, a kot zginął pół roku później... wyszedł i nie wrócił.

Co ciekawe, moja Frygusia pokochała naszego starego psa (niestety pies też już nie żyje - "nowego", owczarka niemieckiego.... toleruje... a raczej oboje udają, że się nie widzą.... i tak ich stosunki pozostają niezmienne od 3 lat :P za to on bawi się z Gwiazdką :P), traktowała go jak starszego braciszka, wychowana z nim od kociaka (on próbował ją początkowo zjeść, ale z czasem polubił :P), tworzyli urocze stadko ;). Ona była stroną dominującą ;)
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Pon maja 16, 2005 14:22

Maggda pisze:Ale na pewno nie od razu :twisted: . Będziesz musiała trochę obłaskawiać królewicza...Ale będzie OK! Zobaczysz jakie to cudowne uczucie, jak pierwszy raz będą lizać sobie łepki, leżeć obok siebie...

Zdrade mi wybaczyl bez problemu, bo glaskam go wiecej od nowego kotka. Z miloscia jeszcze poczekam, ale nie tluka sie, maly zakochany w starszym i usiluje go w sobie rozkochac... rezydent juz nawet czasem pozwala malemu sie powachac i bawia sie wspolnie.
W nocy ganialy sie non stop z gruchaniem, cwierkaniem i innymi dziwnymi odglosami... teraz spia jak zabite 8)

Chilli

 
Posty: 3020
Od: Wto mar 08, 2005 15:00
Lokalizacja: Deutschland:)

Post » Pon maja 16, 2005 14:37

U mnie rowniez nie bylo latwo...
Do przeszlo rocznej Tosi dokooptowalam trzymiesieczna Mroweczke. Tosia zachowala sie jak klasyczna rozpuszczona jedynaczka i wielka indywidualistka. Obrazila sie na caly swiat. Nienawidzila Mroweczki, prychala na nia, gonila, tlukla... Dla rownowagi tlukla rowniez mnie. Wedlug wszelkich zalecen probowalam okazywac w tym czasie Tosi, ze nadal ja kocham, ale to bylo bardzo trudne. Ja do Tosi czule przemawiam, a ona na mnie ostre phhhh... i pare razy lapa :( Tosia nie miala ochoty na zadne pojednawcze gesty... Po dwoch tygodniach laskawie wybaczyla dwunoznym, natomiast Mrowke gonila nadal.
Po kolejnych dwoch tygodniach zaczelo sie uspokajac. Tosia przyzwyczaila sie, ze jest w domu drugi kot. nadal nie lubila malej, ale z czasem zaczely jakos wspolnie egzystowac.

Wkrotce minie dwa lata, jak koteczki sa razem. Nie pokochaly sie. Uscislajac to Tosia nie pozwolila sie pokochac, bo Mroweczka probowala sie z nia zaprzyjaznic, poprzytulac, pobawic - niestety Tosia zawsze robila uniki. Jedyne na co sie zdobyla to czasem wylizywala Mroweczce mordke, zawsze z takim zapamietaniem, ze po chwili mala miala dosyc i mycie mordki zawsze konczylo sie przejsciem do ofensywy :D

W ciagu pierwszych kilku tygodni bylam straszliwie zestresowana, plakalam bo katach i zadreczalam sie wyrzutami, ze unieszczesliwilam Tosie, a Mrowce nie zapewnilam bezpiecznego kąta.
Dzis, mimo, ze nie ma milosci miedzy kiciami, jestem szczesliwa :D Dziewczyny sie toleruja, a ja mam w domu obie koteczki :D
Introwertyczna indywidualistke Tosie i ekstrawertyczna pieszczoche Mroweczke. Kocham je obie nad zycie :1luvu:

Czasem zal mi Mroweczki, bo widac, ze ona ma potrzebe kociego towarzystwa i powaznie zastanawiam sie nad trzecim kotem... ale czy to sie uda ?
Pozdrawiają:
Margarita oraz Tosia, Mrówka, Amelka i Belissima Principessa (imię robocze)
Obrazek

Margarita

 
Posty: 546
Od: Sob cze 15, 2002 19:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 16, 2005 14:59

Margarita pisze:Czasem zal mi Mroweczki, bo widac, ze ona ma potrzebe kociego towarzystwa i powaznie zastanawiam sie nad trzecim kotem... ale czy to sie uda ?


Też tak mi się wydawało. Gwiazdka była zawsze z siostrzyczką, a tu nagle do tak nieprzyjemnego kociego środowiska trafiła.... również próbowała zaprzyjanić się z Frygą, ale Fryg nie była chętna ;) Czasem widzę, że chciałaby się do starszej przytulić - ale zamiast tego ma mnie ;)

Sądzę, że możesz być w stanie zapewnić jej swoją obecnością wystarczającą ilość ciepła i miłości.... A Czy 3-ci kot nie spowoduje tego, że starsza kociczka ucieknie? W najgorszym razie może Cię porzucić i odejść - w lepszym po prostu obrazić się, zawieść na Tobie i przestać Ci ufać.... to pesymistyczny scenariusz, ale wszystko jest możliwe :/
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Czw cze 30, 2005 9:17

Ponieważ przy takiej ilości kociąt do adopcji, znowu pojawił się problem przyjaźni między nowym kiciem a rezydentem, odświeżam wątek i bardzo proszę o dalsze kocie historie nawiązujące do tematu wątku.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28885
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw cze 30, 2005 13:53

A ja się załamałam :(
W sierpniu do rocznej Maszy dołączy trzymiesięczna kotka. A opisywane przez was dokocenia w takim składzie sa mało optymistyczne. Masza bardzo tęskni za kocim towarzystwem, ale to furiatka i indywidualistka i zaczynam się bać, że to zły pomysł.
Zdecydowałam się na dokocenie kociakiem mając nadzieję, że Masza potraktuje go ulgowo.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Czw cze 30, 2005 14:12

eee, nie dramatyzuj.
Makabra też jest indywidualistką i jakoś nie było żadnych problemów. Zajęło to kociakom w sumie trzy albo cztery dni. Makabra ma około roku, mała Magia - teraz 8 albo 9 tygodni (zabraliśmy ją Ryśce jakieś dwa tygodnie temu)
Pierwszego dnia był jeden wielki syk połączony z pacnięciem łapą od czasu do czasu, drugiego lepiej, trzeciego włączył się ignor - a czwartego mała zasnęła na Makabrze, uprzednio ją sobie odpowiednio ugniatając łapkami. Cierpliwość tej kotki do naszego dupelka jest prześwięta, mówię Wam...
:D

pete

 
Posty: 84
Od: Wto cze 21, 2005 22:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw cze 30, 2005 20:15

tangerine 1, jeśli kotka ma dopiero rok, to jest duuuuża szansa, że przyjmie i zaakcedptuje drugiego dość szybko. Im starszy kot, tym większe ma problemy z podziałem swojego terytorium.

A swoją drogą, Pazurek i Łapka są rodzeństwem, zawsze były razem, nawet w brzuszku mamy, a wiesz, jak potrafią się czasem bić :!: Aż kłaki wszędzie fruwają! A potem znów wszystko jest dobrze.
Powodzenia w dokocaniu :D

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Czw cze 30, 2005 20:22

Masza ma rok mieszkała juz przez ponad dwa miesiące z drugą kotką, teraz często jeździ do niej z wizyta :). Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
A w poniedziałek najprawdopodobnie trafi do nas kociak na przechowanie. Troche się boje, ale mam nadzieję, że go Maszeńka nie skrzywdzi.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Czw cze 30, 2005 21:51

tangerine1 pisze:Masza ma rok mieszkała juz przez ponad dwa miesiące z drugą kotką, teraz często jeździ do niej z wizyta :). Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
A w poniedziałek najprawdopodobnie trafi do nas kociak na przechowanie. Troche się boje, ale mam nadzieję, że go Maszeńka nie skrzywdzi.


Tangerine, będzie dobrze... przecież z tych opisów wynika, że niezwykle rzadko zdarza się sytuacja, że koty się zupełnie nie akceptują... na miłość może przyjdzie Ci poczekać, ale chyba warto.... :D
ObrazekObrazek Tosia(*) Figusia (*), Lubo i... mała Figurka :)

kasik30

 
Posty: 16485
Od: Pt lut 18, 2005 16:32
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 30, 2005 22:13

Tak sie zamartwiałam jak powiedzie się trzecie dokocenie, a tu niespodzianka :-) Pare dni prychania i po bolu :D
Tosia trzyma się na dystans, a Mrunia po poczatkowycm stresiku zaprzyjaznila sie z mala i teraz razem bawia sie, nawet czasem spia razem i myja sie :D

BTW - kasik30 - pozdrowienia od mojej Tosi dla Twojej Tosi - imienniczki sobowtórki :wink:
Pozdrawiają:
Margarita oraz Tosia, Mrówka, Amelka i Belissima Principessa (imię robocze)
Obrazek

Margarita

 
Posty: 546
Od: Sob cze 15, 2002 19:19
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 152 gości