Hmmm obecnie mam 2 kocice.... Frygę i Gwiazdkę - wiek widać w opisie.... Fryga była zawsze u nas sama - i nie lubiła towarzystwa innych kotów (biła się ze wszystkimi, żadnego nie wpuściła na swoje terytoruim ^^'') i nigdy nie sądziłam, że mogłabym mieć więcej kotków....
Aż tu moja wyrodna, młodsza siostra uratowała 2 kociaczki - urodziły się u sąsiadów i miały być utopione - niestety sama nie traktowała ich dobrze i musiałam je od niej zabrać [nie mieszka z nami i dobrze
]. Tak więc trafiły do mnie małe, piękne samiczki... jedną dostał mój ukochany, drugą zatrzymałam ja.
I zaczęły się problemy
Już od pierwszego wejrzenia Fryga znienawidziła obie. Zaczęła na nie syczeć - na 3 miesięczne kociaki - i warczeć, one nie były jej dłużne... ech :/ Perłę szybko wziął ukochany, ale Gwiazdka została - jest u nas od listopada i... póki była mała, Fryga ograniczała się do odganiania jej ode mnie, od jedzenia i syczenia na nią. Gdy podrosła - wydawało się, że się zaprzyjaźniły. Spały blisko siebie, jadły w 1 pomieszczeniu
. Wysterylizowałam Gwiazdkę - gdy tylko wydobrzała, zaczęły się regularne walki z Frygą. I tak jest do dziś -_-.
Już nawet pomijam to, że Fryg śmiertelnie się na mnie obraziła i manifestowała to na wszelkie możliwe sposoby
, przeszło jej po miesiącu. Już wcześniej była zła za szczurki, za rybki, za chomiczka, etc, ale wtedy to już obraza na całego była
Niestety - jestem typem dominantki i nie pozwolę się tak traktować
zatem zdarzyło mi się pobić z Frygą, nawet z nią pogryźć - była zaszokowana, ale to pomogło przypomieć jej moje miejsce w tym stadzie
Fryga bardzo mnie kocha, mnie z całej rodziny najbardziej, wszędzie za mną łazi i zawsze była "moją" kotką, a ja byłam "jej".... a tu takie małe włochate coś przyniosłam do domu
Fryga jest większa, dużo większa (grubiutka i duża po prostu), nie znosi małej - na powitanie syczą na siebie, nie przejdą obok bez dania sobie kuksańców i wymiany warków, nie jedzą jednocześnie (chyba, że są b. głodne), Fryga goni Gwiazdkę, a Gw. nie jest jej dłużna - codziennie się biją, na szczęście niegroźnie. Są wobec siebie wredne, zazdrosne o mnie
, o moje mieszkanie, o mój pokój, o moje łóżko - Fryga dopiero niedawno zaczęła pozwalać małej spać u mnie na łóżku, tak to zawsze ją zganiała i Gwiazdka musiała spać na fotelu
Zajmują nawzajem swoje ulubione miejsca do wylegiwania się, wyjadają albo wysypują pokarm z miski przeciwniczki
, na podwórku to już regularne bitwy i ganianie się - rzecz jasna Gwiazdka ma słabszą pozycję i zawsze "przegrywa". Fryga ustawiła ją do tego stopnia, że mała reaguje na jej spojrzenie
.
Chociaż muszę przyznać, że Frygunia odżyła od kiedy jest u nas mała
Do tej pory albo spała albo była na podwórku (w proporcji - na podwórku 3 h, u mnie na łóżku reszta
), a teraz - wprawdzie bardzo rzadko, ale jednak - razem się bawią.
Hmm.... jestem mimo tego dobrej myśli.... chociaż początkowo bałam się, że Fryga pogoni albo zagryzie małą..... nigdy przyjaźnią to nie będzie, ale mam nadzieję, że zaczną się tolerować....
(gdy są przy mnie są b. grzeczne - aniołki! - i ograniczają się tylko do ukradkowych syknięć, tak bym nie słyszała
)
Gdy miałam 6 lat dostałam 1szego kota - samca. Był to niezwykły kot, bo przyprowadzał do mnie swoje kociaki! (od małego miałam świra na punkcie zwierząt
) Zajmowałam się wszystkimi i oddawałam je - pomagała mi babcia (mieszkałam wtedy przez większość czasu z dziadkami), raz jednak zakochałam się w maluszku i zatrzymałam go - więc były 2 koty i nigdy nie było między nimi żadnych nieporozumień. Niestety oba zginęły pod kołami samochodów
Później miałam kolejnego kota i przez jakiś czas mieszkała z nami mała samiczka - bardzo się lubili
Samiczka, wysterylizowana, trafiła w końcu do mej dalszej rodziny, a kot zginął pół roku później... wyszedł i nie wrócił.
Co ciekawe, moja Frygusia pokochała naszego starego psa (niestety pies też już nie żyje - "nowego", owczarka niemieckiego.... toleruje... a raczej oboje udają, że się nie widzą.... i tak ich stosunki pozostają niezmienne od 3 lat
za to on bawi się z Gwiazdką
), traktowała go jak starszego braciszka, wychowana z nim od kociaka (on próbował ją początkowo zjeść, ale z czasem polubił
), tworzyli urocze stadko
. Ona była stroną dominującą