Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 14, 2015 7:26 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo cze

Jeśli podajesz mięso kurze, to spróbuj zmienić na indyka.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Pon lut 08, 2016 16:38 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo cze

Hej,
przybywam po dobre rady. W sobotę dokociłam 3 miesięczną kotkę do rezydentów - 9 letniej kotki i 8 letniego kocura. Młoda póki co mieszka u nas w sypialni i nie wychodzi na zewnątrz (nawet nie próbuje). Mała bardzo boi się moich kotów. Wpuściłam do niej je pojedynczo na moment, żeby sobie ją zobaczyły z daleka. Kotka w miarę ok, obserwuje ją sobie z daleka, nic na siłę. Za to kocur dostaje szajby. Jak mała ucieka i fuka to leci za nią cały zjeżony (raz doszło do łapoczynów, na szczęście mała była wyżej więc kocur nie dał rady jej mocniej przyprzeć do muru). Dodam, że jakieś 3 lata temu ten sam kocur był tłuczony przez innego kota do tego stopnia, że musiałam "agresora" wyeksmitować do mojego taty. Teraz się zastanawiam, czy jest szansa, żeby ją zaakceptował i jak im w tym pomóc. Póki co nie widzę opcji pozostawieniu ich samych sobie ale chciałabym, żeby jednak oswajali się ze swoim widokiem i zapachem. wiecznie nie może siedzieć w tym pokoju sama...
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1184
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Warszawa-Ząbki

Post » Wto lut 16, 2016 11:26 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo cze

W sobotę przyjechał do mnie Azazel - 5miesięczny kocurek:) dołączył do Fruźki - rocznej kotki. To moje pierwsze doświadczenia z dokacaniem, więc przeżywałem wewnętrzną panikę widząc jak w niedzielę przez szparę w drzwiach Azazel warczy na Fruźkę a ta z wyraźnym zainteresowaniem szuka kontaktu. Dziś dzień 4ty, koteły ganiają - właściwie głównie Fruźka gania za Azazelem, lapie go zębami, ale mam wrażenie że on ma to gdzieś, ma kryjówkę pod łóżkiem i jak robi się zamieszanie, to zmyka tam. Natomiast pozajmował wszystkie pudełka, zdobył najwyższe miejsce na drapaku i goni Fruźkę z niego (drugi drapak-wieża w drodze) i mam wrażenie że relacja się stabilizuje, bo nie warczą już na siebie, mały tylko syczy jak Fruźka go znienacka dopada. Chyba idzie w dobrą stronę :)

PS.:
http://zapodaj.net/a5876d9f1ac83.jpg.html

http://zapodaj.net/b2d4caf7ce48f.jpg.html

krzyk

 
Posty: 12
Od: Nie maja 13, 2012 7:05
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 14, 2016 15:08 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo cze

Chciałabym się podzielić moją historią dokacania, która jeszcze się nie zakończyła.
Zaczęło się 30. czerwca. Ziomek – 4 letni rezydent, mieszaniec, nigdy wcześniej niemający styczności z innymi kotami. Gruba – 6-letnia, adoptowana kocica Neva masquerade, żyjąca wcześniej z drugim kotem. Obydwa koty wykastrowane. Z racji tego, że wiele szkół wprowadzania drugiego kota można znaleźć w internecie, postanowiłam działać intuicyjnie ;)
Na dzień dobry Gruba została wprowadzona w transporterze, aby rezydent mógł ją spokojnie obwąchać. Nie trwało to długo: nastroszył się, syknął i uciekł za kanapę skąd wyszedł chyba dopiero następnego dnia. Nowa kocica została odizolowana w osobnym pokoju, z wszelkimi potrzebnymi elementami. Podczas pierwszej wymiany zapachów (wymiana posłań do leżenia), rezydent uciekł znów za kanapę, skąd nie chciał wyjść kilka godzin. Po dwóch dniach nowa była już rozluźniona, rezydent ciągle wystraszony. Od 3 dnia wprowadzaliśmy możliwość kontaktu wzrokowego ( drzwi w pokoju nowej otwarte na oścież - i tak żaden nie chciał podejść bliżej. Oczywiście było wspólne karmienie, naprzemienne głaskanie, próby zabawy, rezydent był faworyzowany, aby dodać mu otuchy i żeby nie czuł się odrzucony. Również od 3 dnia drzwi do pokoju nowej nie były już w ogóle zamykane, pozwalając kotom samodzielnie zdecydować kiedy będą miały ochotę na bliższe kontakty. W tym czasie sytuacja się znacznie odwróciła – rezydent z zaciekawieniem podchodził do nowej, ona syczała, a on nic sobie z tego nie robiąc powolnym krokiem odchodził. Stan ten utrzymuje się prawie niezmienne od tygodnia ( dziś mijają 2 tygodnie od przyprowadzenia Grubej), jednak zdałam sobie sprawę z pewnej kwestii, która mnie trochę zaniepokoiła. Nowa została ulokowana w naszej sypialni, gdzie rezydent jeszcze przed jej pojawieniem się nie miał w ciągu dnia wejścia, jedynie w nocy pozwalaliśmy mu przychodzić do nas, co czynił z chęcią codziennie. Odkąd nowa „zamieszkała” w pokoju, rezydent nie chce już wskakiwać do łóżka, ewentualnie na pół minuty wskoczy i zaraz zeskoczy. Boję się, aby nie poczuł się odrzucony, że to ona teraz z nami śpi, a nie on. Wydaje mi się, że jest trochę obrażony i unika kontaktu z nami. Czy coś powinniśmy zmienić, bądź wprowadzić jakieś dodatkowe elementy? Czy jest to normalne i powinniśmy nadal cierpliwie czekać, że się „dotrą”?
Dodam jeszcze, nie było żadnych walk, najbardziej agresywnym zachowaniem było syknięcie, ewentualnie jakaś łapa w górze ale bez kontaktu. Koty często za sobą chodzą, leżą w odległości około 1 metra od siebie, ale przy bliższych „wąchaniach” za każdym razem któryś syknie.
Mam nadzieję, że historia nie zanudziła i będę mogła uzyskać jakieś cenne wskazówki

girassol

 
Posty: 1
Od: Czw lip 14, 2016 15:00

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AGdansk, elmas, emilab., Google [Bot] i 300 gości