Czytałam gdzieś, że znaczenie może mieć też rozmiar/głębokość miski - koty nie lubią, jak im coś wibrysów dotyka. W praktyce nie testowałam.
Za to przerabiałam rytuał stawiania przed miską i głaskania do 1 kęsa. 2 koty, 3 razy dziennie
. Jakiś czas temu poszłam po rozum do głowy - dziewczyny powinny przytyć (jedna wieczny niejadek, druga rosnący kociak), ale... wychudzone też nie są, lekka głodówka im dużej krzywdy nie zrobi
. Obecnie już 2 tydzień przerabiamy zabawę - czasami mają apetyt i rzucą się z miejsca, czasami wzgardzą posiłkiem i po godzinie wracają (mają wtedy bardzo zdziwione pyszczki - po pół godzinie zabieram miski). Jedynie na obiad lecą na złamanie łap - dostają ich ukochane whole prey, tego się nie odmawia
.
Uparcie też próbują kraść sobie żarcie, mimo dostawania tego samego. Celuje z tym zwłaszcza młodsza, starsza ma sprawę utrudnioną (młoda ma miskę na czip, poluję na drugą taką dla starszej). Za to jeżeli bardzo mi zależy na tym, żeby koty zjadły śniadanie/kolację to pozwalam im zjeść z cudzych misek (miskę młodej otwieram) - efekt gwarantowany, wymiecione wszystko do ostatniej odrobinki
.