Jest w stabilnym stanie, więc nie jest źle, dostaje lekarstwa moczopędne i inne na serce. Trzeba się jednak pamiętać, że to stareńka sunia, o którą nikt nie dbał. Ma np. jeszcze zęby mleczne

, chociaż stałe w większości są już połamane. Miksuję jej więc jedzonko, żeby było jej łatwiej. Najciężej jest mi na spacerach, kiedy nie odchodzi ode mnie na krok i cały czas drży jakby się bała,że ją zostawię.

Jak chcę, żeby się załatwiła, kucam razem z nią, żeby widziała, że czekam i nigdzie nie idę

Wczoraj gdy położyłam ją na kocyku była niesamowicie przerażona i cały czas próbowała zczołgać się na dywan- taj jakby była nauczona, że kocyk nie jest dla psa. O łóżku nie wspominam. Chciałam żeby spała koło mnie, ale prawie się zsikała ze strachu, gdy wsadziłam ją na łóżko. Spałyśmy więc pod

Jest kochaną małą Kruszynką, śmierdzi jak nie wiem co, ma pełno pchlich jaj na sobie i martwych pcheł zresztą też. Sztywnieje na każdy mój gwałtowniejszy ruch, a na widok grzebienia, którym chciałam chociaż te pchły wyczesać, trzęsie się tak, że aż ją rzuca. Noi cały czas muszę ją przytulać i przepraszać za to, że spotkała na swojej drodze "człowieka", który ją tak skrzywdził.
