Jak Wasze koty zachowują się u weta?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 09, 2005 12:56

Anja musze potrenowac twoj sposob.

Moje: Shandy ma opinie wzorowego pancjenta tyle ze po zabiegach wspina sie na szafki i zwiedza.

Natomiast Cosmo... O matko... Nie znam weta ktory by nie mial po nim szram zreszta ja tez. U weta to potwor zreszta juz raz uslyszalam ze popelnilam bledy dydaktyczne w wychowaniu :oops: bo to niemozliwe zeby kot mogl byc taaak agresywny :oops: (w domu to kochane kocie :wink: ) Obecnie Cosmo jest obslugiwany w specjalnej klatce gdzie jest sciskany do szerokosci przecinka (nawet nie wiedzialam ze on moze byc taki chudy :wink: ) to wymaga dwoch ludziow w tym czasie wet daje zastrzyk w dupe a comsak i tak daje rade w tej klatce sie wyrywac i najczesciej sa dwa podejscia. Innych badan cosmak nie przechodzi no tylko oglada mu wet zeby jak ten na niego syczy. Odpukac jesli zacznie chorowac bedzie mial albo wizyty domowe bo tu daje sobie zrobic wszystko albo bedzie badany pod narkoza (glupi jasiek mu nie robi i nadal walczy) I nie wiem dlaczego ale i tak jestem dumna zniego ze ma taki charakter :oops: :oops: :oops:

msc

 
Posty: 1078
Od: Nie mar 09, 2003 12:46
Lokalizacja: Londyn

Post » Sob lip 09, 2005 14:52

Moj kocurek przeżył własnei dzisaj wizyte i weta... byłam z niego dumna :) w poczekalni aniołek... usiadł sobie na okienku i mial wszystkich w nosie :wink:
Wydaje mi sie jednak ze wiedział co bedzie dalej... na stole w gabinecie tez bez specjalnego wyrywania się...
Mam jednak wrazenie ze mój kot u weta dziala na zsadzie" daje wam 10 minut a potem :twisted:
i dzisaj tez tak było :) wet obejrzal obmacał kocio wytrzymał. A potem wdrapał sie namnie i na weta zaczął warczec bo pewnie stwierdził ze wystarczy tego "badania" czas minął :wink:
Jutro czeka mnie kolejna wizyta..tym razem bedzie pobierana krew do badania i kocio moze zacząc walczyć :?...martwie sie bo kotek nie jest juz młody, własciwie to juz senior...oby wszystko było ok...

Celinka

 
Posty: 225
Od: Czw cze 09, 2005 21:13

Post » Sob lip 09, 2005 16:31

Ja właśnie wróciłam od weta. MOje kotki zachowywały się jak dwa aniołki. Morfi spokojnie dał sobie obciąć pazurki, zrobić zastrzyk - nawet nie jęknął 8O Tygrysia również ze stoickim spokojem zniosła zastrzyk 8O

Albo mam aniołki, albo to zzasługa dr Molendy. Chociaż moze jedno i drugie :lol: Oby zawsze tak było :lol:
Obrazek

watra

 
Posty: 658
Od: Sob maja 14, 2005 19:58
Lokalizacja: Wrocław - Krzyki

Post » Sob lip 09, 2005 17:59

A mój wet próbował ostatnio dać moim kotom tabletki na robaki 8) ale nie docenił sprytu futrzaków, tego ze można schować tabletke głęboko w policzku , udawac że sie połknęło a potem...pluj i po tabletce :twisted: Tym sposobem, upierając sie że on poda tabletke, wet stracił po dwie tablety aż w końcu skapitulowal i wtedy moje futrzaki połknęł tabletki w ciągu sekundy a ja miałam niejaką satysfakcje 8) :wink:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60858
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pt gru 16, 2005 18:46

a ja nie wiem...
do tej pory (ostatnio we wrześniu na odrobaczaniu) chodziłam do takiej jednej całodobowej lecznicy, niby dobra, dużo lekarzy...
ale Sara strasznie się stresowała...
a ostatnio poszłam do innej lecznicy.
bardzo dobrej, chociaż przyjmują tam dwie dosyć młode panie, ale za to bardzo miłe i dobrze oceniające na co kot moze być chory, lub nie-chory (w przeciwieństwie do 'mojej' poprzedniej lecznicy w której próbowali mi wcisnąć jakąś chorobę, chociaż Sara była zdrowa, tylko zakłaczona)

i tam Sara, moze troszeczkę się bała, ale na prawdę minimalnie.
chodziła sobie po całym kilku pomieszczeniowym gabinecie, właziła wszędzie, panie wetki bardzo się z tego cieszyły ;)

została przebadana (brzuszek, temperatura, zęby, wszystko) po odrobaczeniu dostała w nagrodę witaminkę ;)

nie bała się lekarek (a w tej poprzedniej bała się wszystkiego)

nie wiem od czego to zależy...
moze w tej drugiej nie ma aż takiej 'lecznicowej' atmosfery?

nie wiem :roll:

pozdrawiam
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 16, 2005 19:12 Re: Jak Wasze koty zachowują się u weta?

moja Mala cierpliwie znosi wszystkie dzialania weta (a nacierpiala sie bardzo). czasami, gdy cos ja mocno boli, to cicho pomrukuje.
natomiast Kicia... histeria totalna. doszlo do tego, ze wetka mierzy jej temperature tylko, gdy jest to absolutnie konieczne, musza ja trzymac trzy osoby, a ona pelna minute wrzeszczy jakby ja zywcem przypalali. w czasie innych badan wyrywa sie, krzyczy i odstawia histerie. to samo z domowymi dzialaniani, jak kropelki do oczu, uszu, czy nosa, albo obciecie pazurkow. smiejemy sie z niej, ze to arystokratka ze schroniska;)
pozdrawiam
Obrazek

Nati

 
Posty: 103
Od: Sob lis 19, 2005 17:10
Lokalizacja: Warszawa-Grochów

Post » Pt gru 16, 2005 19:15

Soyka u weta robi się bezwładna i można z nią zrobić wszystko, natomiast przy pobieraniu krwi istny kłębek pazurów i zębów 8O - trzeba ją trzymać w 3-4 osoby :roll:.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt gru 16, 2005 19:27 wet

moj kot jest spokojny jak baranek do chwili gdy go cos zaboli wtedy odstrasza weta ale na tym sie konczy, wlazi mi poza tym pod pazuche i mysli ze go nie widac :wink: Obrazek

kasia essen

 
Posty: 7167
Od: Czw gru 15, 2005 9:19
Lokalizacja: Nordrhein-Westfalen

Post » Pt gru 16, 2005 19:40

Dywanka ma oczy jak spodki i lapki ze strachu tak jej sie poca ze zostawia na stole mokre slady - ale jest tak grzeczna przy tym ze az wet sie dziwi.

melmire

 
Posty: 1080
Od: Nie mar 27, 2005 18:10

Post » Pt gru 16, 2005 23:00

Cóż, Figa reaguje chyba w miarę normalnie, czyli kręci się, wierci, czasem piśnie, ale bez żądzy mordu. Tola natomiast to diabeł wcielony... fuczy, bije łapą, podczas usg podjęła nawet nieudaną próbę zamordowania łokcia wetki... Trzy osoby obcinały jej pazury... Czasem jest grzeczniejsza, można jej podać zastrzyk nie odnosząc większych obrażeń, ale jak jej się trafi dzień mordercy, to nie ma zmiłuj... fukanie to najłagodniejsza forma protestu. Raz podczas podbierania krwi wydarła się tak, że chyba ją było słychać w promieniu kilometra... nadal nie wiem, jak ten wet to zrobił, że jej pobrał tę krew "na żywca".

gosiak

 
Posty: 2832
Od: Nie kwi 03, 2005 13:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob gru 17, 2005 1:33

SMYK- 8-letni pan urodził się po to żeby chorować. Był czas kiedy lecznica wet. była jakby jego drugim domem. Przywykł do nieprzyjemnych zabiegów i nie protestował. Ale już od paru lat do weta chodziliśmy tylko po to żebysię szczepićI tu niespodzianka. Ten spokoiny poczciwy kocina zaczął pyskować. Najpierw zaczyna cichutko pomrukiwać potem zmienia tembr głosu na taki bardziej ostrzegawczy następnie warknięcie złego psa a na końcu ryk wkurzonego lwa. Potem chwila ciszy i zaczynamy od początku cichutkie pomrukiwanie itd.Zaczyna też w zastraszającym tempie gubić sierść. Wychodzi z niego całymi garściami. Czasami się boję że wrócę do domu z całkiem gołym chłopakiem. Ale kiedy zasłoni mu się łepek kocykiem uważa że go nie widać i wet. może zrobić co musi.
KOREK- 5-letnia Czarna Zaraza .Po wsadzeniu do kontenerko od razu ze strachu jest sikanie i kupala. Więc u weta przedstawia sobą obraż nędzy i rozpaczy. Mokre łapki mokry ogonek mokre dupsko. Kot jest nieszczęśliwy i śmierdzący. Tak jest tym przejęty i zniesmaczony tym co mu się przytrafiło że tylko lekko powarkuje. Żaden z mojch kocurów nie używa zębów ani pazurów. I oby tak dalej.

hszalkowska

 
Posty: 295
Od: Wto lis 01, 2005 2:10
Lokalizacja: Warszawa-Śródmieście

Post » Sob gru 17, 2005 11:38

hszalkowska pisze:Zaczyna też w zastraszającym tempie gubić sierść. Wychodzi z niego całymi garściami. Czasami się boję że wrócę do domu z całkiem gołym chłopakiem.


Tola też gubi sierść u weta, to ze stresu niestety.

gosiak

 
Posty: 2832
Od: Nie kwi 03, 2005 13:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob gru 17, 2005 12:43

Anja pisze:Zaden z moich kotow nie lubi wizyt u weta, najbardziej Hrupka, ktora bywa u niego najczesciej. Trzesie sie jak pies i rzuca. Jednak tak naprawde to nie mamy z nimi problemu, bo nasz lekarz nauczyl nas fachowego obezwladniania kota, z trzymaniem go za 4 lapy i unieruchomieniem karku. Kot sie moze rzucac do woli, ale jedynie wewnetrznie.


moglabys opisac dokladniej :) przydaloby mi sie, z gory dzieki!
pozddrawiam
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob gru 17, 2005 13:10

Moje koty zostawiają pół swojej sierści u weta :? A że maja jej duzo to wet przez pół godziny sprząta sierść ze wszystkiego, co do puszczania kota po podlodze to ja bym uważała , moich nie puszczam bo na tej podlodze chodzi mnostwo chorych zwierząt więc trzeba uwazać, to tak na marginesie a koty tak wogole to sztywnieja ze strachu i śą grzeczne z wyjatkiem przypadku pobierania krwi gdy Ptys zaczął wyć i bil sie z trzymającym go asystentem weta :roll:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60858
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pon sie 14, 2006 9:06

Odkurzam temat :P
Moja Cindy jak była pierwszy raz u weta (odrobaczanie), jedyne co ją interesowało to słuchawki Pana doktora. Bardzo dzielnie zniosła wstrzyknięcie środka na robaki do pyszczka.
Ostatnio była drugi raz (szczepienie) i musiałyśmy czekać ponad godzinę bo przed nami był piesek po wypadku do szycia i gipsowania. Mała była nadzwyczaj spokojna, spała mi na kolanach a przy zastrzyku nawet nie drgnęła. Także wdzięczny z niej pacjent :D

Sporty

 
Posty: 1373
Od: Czw paź 20, 2005 8:06
Lokalizacja: Mikołów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, Fatka, Google [Bot], Majestic-12 [Bot] i 267 gości