Czasami z taką zazdrością patrzę na kotki w poczekalni, które tak grzecznie i cicho siedzą w swoich transporterach, albo nawet na rękach i czekają na wizytę
Moje 3 drą się jak obłąkane za każdym razem, miotają się i cierpią, rozgrzewkę robią już w samochodzie.
Za to w gabinecie są zawsze bardzo grzeczne i nigdy nie rozbiły scen ani nigdy nie drapały. Pozwalają się zawsze zbadać i nawet głaskać przez weta, zaraz po badaniu samodzielnie (biegiem) wracają do transportera (chociaż w domu nie wejdą do niego po dobroci nigdy). W drodze do domu są już cicho, chociaż jeden z nich potrafi walnąć tuż pod domem karną kupę, podejrzewam że to zemsta za zabranie go tam, gdzie nie chce być zabierany.