Mieszane uczucia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 11, 2005 13:44

margolcia pisze: A teraz z innej beczki - wysłałam gdzieś jakieś zdjęcie i pokazał mi się taki adres: http://upload.miau.pl/1/5673.jpg
no i co ja mam z tym teraz zrobić???????


no i obrazek jest do ogladniecia przez wszystkich :)
jak chcesz zeby sie wyswietlal to musisz wpisac [img]link[/img] o ile nie jest za duze to zdjecie (to chyba jest bo sie baaaaardzo wolno otwiera)
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Pt mar 11, 2005 13:50

Super,tylko jak ja to mam zmniejszyć :oops: :crying:
Nie umiem :cry:

margolcia

 
Posty: 565
Od: Wto mar 08, 2005 9:57
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 11, 2005 14:27

Wysłałam jeszcze jedno zdjęcie i teraz robię test

Obrazek

margolcia

 
Posty: 565
Od: Wto mar 08, 2005 9:57
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 11, 2005 14:31

Jest,jest jest!!!!!!! :ryk:
Mój kluseczek, moje serduszko najukochańsze :1luvu:
Ale to tylko dlatego się udało, że to zdjęcie to miniatura.Dalej nie wiem, jak tamto zmniejszyć??..

margolcia

 
Posty: 565
Od: Wto mar 08, 2005 9:57
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 11, 2005 20:46

Piękny kluseczek :D :D :D Jaki ma słodki nosek :D

ina

 
Posty: 4042
Od: Śro paź 08, 2003 21:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob mar 12, 2005 13:33

Witaj :)
Czekam niecierpliwie na opis reszty kociej gromadki :))) I poproszę coœ więcej o nocy listopadowej <lol>
Obrazek
Paskal i Xenon

martus

 
Posty: 211
Od: Pt lut 04, 2005 19:42
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie mar 13, 2005 12:05

witaj,
cóż, nie bardzo wiem od kogo zacząć...
Koszmarzyca vel noc listopadowa, jak wiecie, była pierwsza. I baaardzo samotna. Usiłowała się dogadać z kwiatkami doniczkowymi, ale one były smętnym towarzystwem :cry:
firanki i tapety też. Kiedy przyszła kolejna ruja, mój mąż wpadł na pomysł, żeby znależć Koszmarowi męża.Idiotyzm. Ale stało się.Zgłosił się chętny z Nowego Sącza - biało-niebieski pers.Przystojny.
Nie będę opisywać jazdy tam i nazad, telefonów czy już. Faktem jest, że gdy pojechaliśmy po Koszmara, to oprócz niej przywieżliśmy do domu czarną, piękną siedemnastomiesięczną persicę. Kiedy ją zobaczyłam wiedziałam, że musi być moja. To spojrzenie pomarańczowych oczu :love:
Kocice dogadały się bez problemów, a kiedy Koszmarzyca urodziła mi w łóżku(!!!) maluchy, persica okazała się niezastąpioną ciocią. Dziewczyny zajmowały się maluchami na zmianę i równocześnie też. Urodziły się cztery kociaki: dwie dziewczynki i dwóch chłopców. Klusek został z nami, Klakier jest rozpieszczonym jedynakiem u mojej koleżanki, a Czarnulka rządzi niepodzielnie u mojego kolegi. niestety, Rękawiczka odeszła w wieku dwóch tygodni :cry:
Tak więc mieliśmy trzy koty, wynajmowaliśmy mieszkanie i właśnie mieliśmy się przeprowadzać do innego. Jak powiedzieć właścicielom o naszym przychówku?? :strach:
Na szczęście właściciele okazali się bardzo przywzwoici. Wynajęliśmy domek w Starym Bieżanowie i kto zna Kraków, to wie, że to praktycznie wieś. Rano budziło nas pianie kogutów, ćwierkały ptaszki i nie było żadnych odgłosów cywilizacji. Bajka!!
Klusek rozwinął swoją bezczelność do granic możliwości i łaził po całej wsi sprawdzając, co który pies ma w misce, co zaowocowało raną ogona i kłami wbitymi w klatkę piersiową. Leczyłam, płakałam, prosiłam, ale Gruby i tak dalej czyścił miski.
Przy tym domku, mieliśmy działkę, na której mogłam sobie hodować, co chciałam, natomiast właściciel posiał lub posadził kukurydzę. Przepraszam, ale w rolnictwie jestem noga. i ta kukurydza była już wielka.
Kiedyś poszłam po wasolkę i nie było mnie widać, a Klusek stał na ganku i tak straszanie płakał, że aż mój mąz wypadł z domu, bo nie wiedział co się kotu dzieje. A Klusek od tego czasu łazi za mną jak pies.
Acha, jak chodzi o psa, to mój NAJMADRZEJSZY pies sika do kuwetry!!!
I chyba już podrósł, ale dalej sam nie potrafi wskoczyć na łóżko.
Pozdrawiam i wracam do domowych obowiązków :cry: [/img]

margolcia

 
Posty: 565
Od: Wto mar 08, 2005 9:57
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie mar 13, 2005 12:37

Dziś dopiero się przywitam :oops: :D
Jak wspaniale, że zawitałaś na forum ze Swoimi Furzakami 8) :D :D
Pisz jak najwięcej, Margolciu, pozdrawiam serdecznie :!:
Ella i Drakula.
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

Post » Nie mar 13, 2005 13:55

No a co dalej??? :)
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Nie mar 13, 2005 18:23

Tez czekam na ciąg dalszy opowiesci i pozdrawiam serdecznie :D

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39246
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Nie mar 13, 2005 18:48

Ja też witam serdecznie i proszę o ciąg dalszy :wink:

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon mar 14, 2005 9:46

Proszę o ciąg dalszy i o fotki też proszę 8)
<img src="http://213.134.183.15/~gify/wizytowka.jpg" border="0" />

beata202

 
Posty: 262
Od: Nie cze 27, 2004 17:55
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 14, 2005 14:15

Witajcie Kochani,
Dziś niestety będzie krótko, bo właśnie miałam telefon ze szkoły mojego młodszego, że coś tam sobie zrobił w łokieć i znowu mam przed sobą upojne kilka godzin w szpitalu w Prokocimiu :evil:
Ale na osłodę mam coś dla Was:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jedno z tych zdjęć jest duże, ale warto je obejrzeć.
Pozdrawiam

margolcia

 
Posty: 565
Od: Wto mar 08, 2005 9:57
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 16, 2005 10:29

Witajcie,
Nie wiem czy chcecie czy nie, ale opowiem dziś o Pacynce, niestety za Tęczowym Mostem :cry:
Jesienią, jakieś cztery lata temu, przyszła do mnie córka znajomej i przyniosła srebrną, maleńką kociczkę, którą znalazła pod swoim blokiem. Kotka miała zaropiałe oczka i katar. Natychmiast zabraliśmy się za leczenie.
Moja Koszmarzyca z miejsca zaadoptowała maleństwo, lizała, pilnowała, jak matka Polka.
Pacynka, bo tak mała dostała na imię - z racji ciągłego "pac" z łóżka -
wyzdrowiała, rosła, nabierała sił i kształtów. Przestała spadać z łóżka i nauczyła się warczeć na mnie, jeśli nieopatrznie trąciłam ją w nocy :twisted:
Wyrosła na przepiękną srebrnopopielatą kotkę o cudownych, zielonych oczach.Była smukła, pełna godności i uroku.
Aby zrozumieć, co się stało, muszę opisać, jak mieszkam.
Mam mieszkanie w starej kamienicy, w oficynie, na parterze. Nasze podwórko sąsiaduje z podwórkiem kamienicy obok. Koty od zawsze wychodziły na podwórko. Mają pod oknem drabinkę, która ułatwia im wejście i wyjście z domu. Podwórka są od siebie oddzielone murem, wysokim gdzieś na trzy, trzy i pół metra. Kiedy nastała właścicielka sąsiedniej kamienicy, do murku zamocowała siatkę i w miejscach łączenia się siatki ze scianami kamienicy przywaliła blachę ocynk. Robiła wszystko, aby koty ( i moje i mojej sąsiadki) nie wchodziły na ich podwórko. Wycięła nawet krzak bzu rosnący u nich pod murkiem. OK, zgoda, rozumiem, że nie każdy chce mieć koty na swoim podwórku.
Tylko, że ta durna kobieta w swej głupocie odcięła kotom drogę powrotną!!! Bo przechodzić w tamtą stronę nadal potrafią.
Na początku lipca, przed dwoma laty zauważyłam, że nie ma Pacynki na kolacji. Udaliśmy się wszyscy na poszukiwania. Sprawdziliśmy wszystkie możliwe miejsca. Bez skutku. I tak dzień w dzień przez chyba dwa tygodnie. W najgorszym wypadku, gdyby ktoś zostawił otwartą bramę i Pacynka wpadłaby pod auto, to znależlibyśmy Jej ciałko. Ale i tego nie było. Jako optymistka przyjęłam wersję, że ktoś Ją znalazł i zabrał do siebie. I żyliśmy w tej wierze aż do września ubiegłego roku.
Wtedy to mój syn poszedł na drugie podwórko, żeby ustawić tam drabinę dla Dzikuski, która obecnie jako jedyna wyprawia się na teren zakazany, ale nie ma jak wrócić. I dowiedział się od jednej z mieszkanek, że moja piękna Pacynka została zamknięta w piwnicy, gdzie w niewyobrażalnych cierpieniach umarła z głodu i pragnienia.
Z uwagi na to, że to forum jest publiczne nie mogę napisać jaka była moja reakcja, poza tym, że myślałam, że pęknie mi serce. O moim Małżonku nawet nie wspomnę!
Jako osoba nadzwyczaj cierpliwa do dziś obmyślam zemstę, która jak wiadomo najlepiej smakuje na zimno. Najchętniej zmiotłabym całą tę kamienicę razem z lokatorami z powierzchni ziemi, ale niestety jest to nierealne.
Przepraszam, że tak smutno dzisiaj, ale chciałam jakoś upamiętnić tę piękną kotkę. Teraz będzie żyła nie tylko w naszych sercach.
Jacy ludzie potrafią być wredni....

margolcia

 
Posty: 565
Od: Wto mar 08, 2005 9:57
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 16, 2005 13:16

brak słów po prostu :evil:

Kretka

 
Posty: 614
Od: Śro paź 15, 2003 14:48
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], magnificent tree i 516 gości