No i jestem..po długiej nieobecności ale jestem
. Długo nic nie pisałam, bo po 8-godzinnej akcji pt: "trzymać kota jak najbliżej ziemi" nie miałam już siły bez przerwy ściągać tych małych łapek z wszystkiego na co można się wspiąć. I wpadłam na genialny pomysł żeby wynieść fotel, biurko i wersalkę z pokoju, czyli rzeczy po których można się wspiąć jeszcze wyżej. I nie było sensu ciągnięcia kabla z netu przez pół mieszkania.
Pierwszego dnia mój kotek wyznawał zasadę: "narkoza narkozą, ale musi być po jej stronie". No i tak przez 8 godzin chodziła prawie bez przerwy, a ja za nią. Wieczorem było widać, że nie ma już siły i dosłownie pada ze zmęczenia, ale z niej jest taki uparciuch, że nie chciała się nawet spokojnie położyć. Dwa razy po prostu klapnęła na bok (przewróciła się) i zasnęła automatycznie, najpierw na 5 minut potem może na 10. Dopiero po wyniesieniu mebli, kiedy już nic jej nie kusiło położyła się (a raczej padła) i przespała całą noc. I cały następny dzień po prostu nie miała siły po tej środowej akcji i spała a ja miałam zakwasy przez 2 nastepne dni
Dzisiaj jest już niedziela. Kitka czuje się dobrze, brzuszek ładnie się zagoił, nie było żadnych problemów
Ale to jak dała mi w środę popalić będę długo pamiętać. Jutro jedziemy ściągać szwy.
Wczoraj nawet wlazła już na szafę, niewiem jak jej się to udało z tym kołnierzem, ale dała radę
Załączam kilka zdjęć kołnierzowych:
http://upload.miau.pl/1/5902.jpg - na tyłeczek ciągle działa silniejsza grawitacja ale już chcemy w szeroki świat.
http://upload.miau.pl/1/5903.jpg - legowisko wcale nie jest takie fajne jak pańcia myślała i chociaż się potykam wychodzę...
http://upload.miau.pl/1/5904.jpg - nie rozmawiam..odsypiam..
http://upload.miau.pl/1/5905.jpg - (dzisiajsze zdjęcie)
http://upload.miau.pl/1/5906.jpg - (dzisiajsze zdjęcie)
http://upload.miau.pl/1/5907.jpg - (dzisiajsze zdjęcie)