Właśnie się załamałam. Ręce, cycki i wszystko, co jeszcze mogło opaść, mi opadło
Od dłuższego czasu dobiegały mnie z sąsiedniego pokoju jakieś podejrzane szelesty, ale nie chciało mi się doopy sprzed telewizora ruszyć i nie poszłam sprawdzić, co moje potworki rozpracowują
Pomyślałam, że może dorwały jakąś torbę i się bawią, aniołeczki
Przyleciała Inka, jakoś dziwnie przypylona z wierzchu - nadal nic mnie nie tknęło, pomyślałam, że pewnie wytarzała się z żwirku wysypanym z kuwety
No i przed chwilą tam weszłam...
Połowa parkietu zasypana pudrem do kuwet (bonus, który dostałam w paczce Benka)
Kociątka wyciągnęły z niezamkniętej torby żwirku (moja wina, powinnam była zamknąć) nierozpoczętą paczuszkę pudru, otworzyły ją sobie, wytrząsnęły całą zawartość malowniczo rozwalając ją dookoła, a na koniec się w tym wytarzały
Ponieważ godzina jest jaka jest, nawet nie mogłam tego odkurzaczem zgarnąć, tylko latałam ze szczotą
Kocham moje koty Zaraz im coś urwę