Okrutna spółdzielnia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 11, 2005 17:56

Dobrze Kichol. Zabieramy dziczki do schroniska. Za miesiąc sam pobiegniesz i będziesz prosił, żeby je z powrotem oddali. Tylko, że dobrze będzie jak przeżyje 1/4.
Myszy i szczury dobiorą się do twojej piwnicy, ale będziesz miał czysto.
Gołębie znajdą sposób na zanieczyszczenie ci balkonu, jak będzie ich ogromna ilość ze względu na brak naturalnych wrogów.

Czy bezdomnych też należy wywozić do schronisk, bo śmierdzą?
A może kolega sam coś zrobi, żeby nie śmierdziało w piwnicach, w których są koty? Zostawi uchylone okienko, żeby koty mogły wychodzić na dwór załatwiać się albo wstawi kuwetę i ędzie czyścił 2 razy dziennie?
No, ale łatwiej jest wyłapać i wywieźć do schroniska. Sumienie czyste. Piwnica też :? .

Po co zabierać dziczki z ich środowiska? Jak sobie wyobrażasz socjalizację dorosłego, dzikiego kota? Czytasz wogóle to forum?
Z okrucieństwem i bezmyślnością trzeba walczyć, a nie po cichu usuwać "problem". To jest przyzwolenie na "działalność" oszołomów męczących zwierzaki. Sorry, ale mnie to zawiewa obłudą i hipokryzją.

Przepraszam, ale zbulwersowałam się. Osoba, która pewnie nazywa siebie kociarzem i miłośnikiem zwierząt proponuje metody, które można by nazwać dość mocnym słowem...
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt lut 11, 2005 19:07

Kid pisze:Dobrze Kichol. Po co zabierać dziczki z ich środowiska? Jak sobie wyobrażasz socjalizację dorosłego, dzikiego kota? Czytasz wogóle to forum?
Z okrucieństwem i bezmyślnością trzeba walczyć, a nie po cichu usuwać "problem". To jest przyzwolenie na "działalność" oszołomów męczących zwierzaki. Sorry, ale mnie to zawiewa obłudą i hipokryzją.

Przepraszam, ale zbulwersowałam się. Osoba, która pewnie nazywa siebie kociarzem i miłośnikiem zwierząt proponuje metody, które można by nazwać dość mocnym słowem...


Tak sie składa, ze pracowałem kiedys w schronisku dla zwierzat. Wiec akurat na ten temat wiem "ciut" wiecej niz wiekszosc wypowiadajacych sie na tym forum osob.

Co do regulacji populacji myszy i gołebi to jesteś w błędzie. Aby kontrolować te populacje na osiedlu musiałyby byc co najmniej setki kotów. Kilka kotów w bloku tego nie zmieni i jest to po prostu kolejny koci mit.

I czytaj dokładnie moje posty - ja nie napisałem, że mi koty w piwnicach przeszkadzają. Jednakze innym ludziom moga przeszkadzać (wspomniany nieprzyjemny zapach) i min. Spółdzielnia i miasto maja obowiązek taką sprawą sie zająć.

Sprawa zbyt małych i nieprzystosowanych schronisk to inna sprawa i nią sie powinno zająć jak najszybciej. Bo w ciągu ostatnich 10 lat nie zmieniło sie nic. A nawet wydaje mi sie ze jest gorzej, bo nakłady na te instytucję maleją :(
pzdr
Obrazek

Kichol

 
Posty: 583
Od: Pon lis 08, 2004 19:42

Post » Pt lut 11, 2005 19:14

a ja mieszkam na kabatach i w naszym bloku sa pozamykane okna piwniczne i kotow nie ma a golebi tez nie ma (nie wiem czemu bo nie mamy kolcow na dachu)
a co do tej waszej klotni to nie napadajcie na ludzi ktorzy staraj sie zrozumiec mieszkancow bo to wcale nie o to chodzi zeby tylko kotom dogadzac a ludzi meczyc. jesli te koty rzeczywiscie ludziom przeszkadzaja to zapewniam ze predzej czy pozniej znajdzie sie taki dupek ktory wszystkie wytruje wiec moze to lepiej ze w schronisku przezyja choc 1/4 kotow niz zeby wszystkie mialy umrzec.

podam przyklad:
moja kolezanka mieszkala w starszym bloku (tez ursynow) i tam byly koty w piwnicach, dokariala je.
ale sasiedzi sie wkurzali ze im smierdzi, wiec postawila ze 3 kuwety i sprzatala je raz dziennie bo nie maial czasu na wiecej (nikt nie chcial jej pomoc) ale sasiadom dalej nie pasowalo i wiecie co zrobili??
ona wyjechala do chorej matki do innego miasta na kilka dni i ja sie zajmowlalm tymi kotami - mialam od niej klucze przyjezdzalam troche rzadziej ze wzgledu na odleglosc i zajecia w szkole - bylam tm co 2 dzien i karmilam koty i sprzatalam kuwety i wiecie co zastalam ktoregos dnia??
PUSTKE i miauczenie z jednej z piwnic - dziury wszystkie zatkane dechami i tam byly wszystkie koty - nie wiem jak oni to zrobili.
zadzwonilam po policje ale oni powiedzieli ze "nic nie slysza" (koty jak tylko slyszaly kogos za dzwiami darly sie w nieboglosy)
nie wpadlam na pomysl co moge wiecej zrobic - poszlam do wlasciciela piwnicy zeby pogadac ze wezme koty do schroniska i nie beda im wiecej przeszkadzac - chcialam ratowac zycie maluchow ale powiedzial mi ze miarka sie przebrala i ze on zabije te koty (a konkretnie zaglodzi)
probowalam jeszcze kilka razy i z policja i z nim ale nic to nie dalo. potem wrocila moa kolezanka (ja mialam 12 lat, ona byla duzo starsza i pogadala z nim)
kotow bylo okolo 20 - przezyl 1 bo koles, jak twierdzil "juz mial dosc nieuzywania piwnicy" (nie wiem czym ona go postraszyla) - jak malego zabieralysmy z piwnicy - byl chudy jak szkielet i ledwo zyl...
moja kolezanka go odratowala i teraz mieszka u niej i jest fajnym kotem - ale jak ten kolo przechodzi pod jej drzwiami to kot sie chowa w najciemniejszy kat - bidulek

i uwazacie ze na takich jest sposob - nie ma, a przynajmniej ja nie widze.

moze to zabrzmi okropnie ale wole zeby te koty posiedzialy w schronisku i zeby 3/4 zdechlo (15 kotow) niz zeby zdechlo 19 w piwnicy i jeden zeby sie meczyl przez nie wiem ile taplajac sie we wlasnych i kolegow odchodach i potykajac sie o martwe ciala innych kotow.

to (oddanie ich do schroniska, nawet przy zalozeniu ze 3/4 nie przezyje)w tym przypadku jakby nie patrzec byloby ocaleniem 4 kocich istnien...

czy nie warto
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Pt lut 11, 2005 19:23

covu pisze:a ja mieszkam na kabatach i w naszym bloku sa pozamykane okna piwniczne i kotow nie ma a golebi tez nie ma (nie wiem czemu bo nie mamy kolcow na dachu)
a co do tej waszej klotni to nie napadajcie na ludzi ktorzy staraj sie zrozumiec mieszkancow bo to wcale nie o to chodzi zeby tylko kotom dogadzac a ludzi meczyc. jesli te koty rzeczywiscie ludziom przeszkadzaja to zapewniam ze predzej czy pozniej znajdzie sie taki dupek ktory wszystkie wytruje wiec moze to lepiej ze w schronisku przezyja choc 1/4 kotow niz zeby wszystkie mialy umrzec.

podam przyklad:
moja kolezanka mieszkala w starszym bloku (tez ursynow) i tam byly koty w piwnicach, dokariala je.
ale sasiedzi sie wkurzali ze im smierdzi, wiec postawila ze 3 kuwety i sprzatala je raz dziennie bo nie maial czasu na wiecej (nikt nie chcial jej pomoc) ale sasiadom dalej nie pasowalo i wiecie co zrobili??
ona wyjechala do chorej matki do innego miasta na kilka dni i ja sie zajmowlalm tymi kotami - mialam od niej klucze przyjezdzalam troche rzadziej ze wzgledu na odleglosc i zajecia w szkole - bylam tm co 2 dzien i karmilam koty i sprzatalam kuwety i wiecie co zastalam ktoregos dnia??
PUSTKE i miauczenie z jednej z piwnic - dziury wszystkie zatkane dechami i tam byly wszystkie koty - nie wiem jak oni to zrobili.
zadzwonilam po policje ale oni powiedzieli ze "nic nie slysza" (koty jak tylko slyszaly kogos za dzwiami darly sie w nieboglosy)
nie wpadlam na pomysl co moge wiecej zrobic - poszlam do wlasciciela piwnicy zeby pogadac ze wezme koty do schroniska i nie beda im wiecej przeszkadzac - chcialam ratowac zycie maluchow ale powiedzial mi ze miarka sie przebrala i ze on zabije te koty (a konkretnie zaglodzi)
probowalam jeszcze kilka razy i z policja i z nim ale nic to nie dalo. potem wrocila moa kolezanka (ja mialam 12 lat, ona byla duzo starsza i pogadala z nim)
kotow bylo okolo 20 - przezyl 1 bo koles, jak twierdzil "juz mial dosc nieuzywania piwnicy" (nie wiem czym ona go postraszyla) - jak malego zabieralysmy z piwnicy - byl chudy jak szkielet i ledwo zyl...
moja kolezanka go odratowala i teraz mieszka u niej i jest fajnym kotem - ale jak ten kolo przechodzi pod jej drzwiami to kot sie chowa w najciemniejszy kat - bidulek

i uwazacie ze na takich jest sposob - nie ma, a przynajmniej ja nie widze.

moze to zabrzmi okropnie ale wole zeby te koty posiedzialy w schronisku i zeby 3/4 zdechlo (15 kotow) niz zeby zdechlo 19 w piwnicy i jeden zeby sie meczyl przez nie wiem ile taplajac sie we wlasnych i kolegow odchodach i potykajac sie o martwe ciala innych kotow.

to (oddanie ich do schroniska, nawet przy zalozeniu ze 3/4 nie przezyje)w tym przypadku jakby nie patrzec byloby ocaleniem 4 kocich istnien...

czy nie warto


Nie pojmuje!!!!!!
Nie pojmuje goscia ktory zaglodzil koty!!!!
Nie pojmuje doroslych do ktorych zapewne zwrocila sie zrozpaczona dwunastolatka a ktorzy w zaden sposob nie zareagowali!!!!!

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 13763
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Pt lut 11, 2005 19:26

covu pisze:powiedzial mi ze miarka sie przebrala i ze on zabije te koty (a konkretnie zaglodzi)
probowalam jeszcze kilka razy i z policja i z nim ale nic to nie dalo. potem wrocila moa kolezanka (ja mialam 12 lat, ona byla duzo starsza i pogadala z nim)
kotow bylo okolo 20 - przezyl 1 bo koles, jak twierdzil "juz mial dosc nieuzywania piwnicy" (nie wiem czym ona go postraszyla) - jak malego zabieralysmy z piwnicy - byl chudy jak szkielet i ledwo zyl...


8O 8O 8O

a gdzie ustawa o ochronie zwierzat??? swiadomie skazal na smierc glodowa 20 kotow ?
:evil: :evil: :evil:
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt lut 11, 2005 19:30

no i co zrobisz z takim gnojem...
nawet sobie nie wyobrazacie jak wygladal ten kociak ktory przezyl...
mial chyba ze 2 lata i byl grubiutki jak go widzialam jak jeszcze przychodzil jesc (zapamietalam go dobrze bo byl calu bialy i mial tylko koncowke ogona czarna jak smola) i byl taki ufny a tu takie cos...
jak go wyciagalysmy to myslalam ze tez nie zyje ale oddychal no to wio i do weta - z poczatku myslalam ze to byl inny kot taki szarak (taki byl upackany w odchodach towarzyszy) ale on tez zdechl jak sie pozniej okazalo - lezal gdzies w kacie...

aaa zapomnialam o jednym.
kotow bylo 16 na poczatku, ale jedna kicia sie tam okocila - 4 maluchy dopiero urodzone... i za co do cholery za co??

to byla smam skora i kosci...
wet dla mu 5 miesiecy jak go zobaczyl.
po odkarmieniu mial juz 2,5 roku...
dochodzil do siebie POL ROKU!!!!!

a co ja moglam zrobic...
policja tez nie traktowala powaznie malego dziecka...

kurka wodna (przeprwaszam) wkurza mnie ten swiat... jest beznadziejny ludzie to cholerka nie mysla...
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Pt lut 11, 2005 19:31

Czytam i nie wiem, co powiedzieć... . Generalnie nie wiem jak wyglądają piwnice w innych blokach, może tam błyszczą czystością i pachną domestosem. W mojej jest syf totalny, bo nikt tam nawet nie zamiata, graciarnia a zbite słoiki, które się omskną miłośnikom przetworów leżą miesiacami przyciągając muchy i robactwo. Do tego są oczywiście koty. Co ciekawsze to właśnie koty niektórym mieszkańcom bloku śmierdzą!
Mamy tu panią, która chadza na spacer z pieskiem i napada na kobiety karmiące koty, wrzeszczy na nie, zwłaszcza na staruszki, żeby "sobie koty do domu zabrały i tam karmiły". Na mnie nie wrzeszczy, bo co nieco usłyszała w odpowiedzi. Znalazło się tam coś o tym, że jej piesem nie robi różami a jakoś nie widzę, żeby z torebką za pupilem chodziła. Ot, miłośniczka zwierząt. I ot, takie lokalne piekiełko nie do rozwiązania.
Druga sprawa to brak u niektórych karmicielek zachowania porządku: rzucanie jedzenia byle gdzie, brudne miski, porozlewane mleko, walające się resztki, właściwie trakowanie całej piwnicy jak kociej jadalni. Czasem już nie mam siły po tych paniach lub pani sprzątać a sama, gdy zejdę do piwnicy dokarmiać koty. Mam świadomość, że jeżeli nie zachowamy czystości, narazimy się na słuszne zresztą szykany innych mieszkańców.

Marzanna

 
Posty: 258
Od: Czw paź 07, 2004 14:34

Post » Pt lut 11, 2005 19:36

Marzanna pisze:.
Druga sprawa to brak u niektórych karmicielek zachowania porządku: rzucanie jedzenia byle gdzie, brudne miski, porozlewane mleko, walające się resztki, właściwie trakowanie całej piwnicy jak kociej jadalni. Czasem już nie mam siły po tych paniach lub pani sprzątać a sama, gdy zejdę do piwnicy dokarmiać koty. Mam świadomość, że jeżeli nie zachowamy czystości, narazimy się na słuszne zresztą szykany innych mieszkańców.


zapewniam ze nie bylo syfu... ona je karmila w swojej piwnicy - tam byly miski itp. a kuwety staly w rogach - syf tam byl jak w kazdej piwnicy ale im wlasnie koty smierdzialy... :cry:

ja bylam za mala zeby wiedziec cos o ustawach i innych syfach. nie przejmowalam sie wtedy takimi rzeczami... a moi rodzice wtedy nie lubili kotow bo mysleli ze jestem uczulona wiec do nich nie moglam pojsc po pomoc.
chodzilam po obcych ludziach i blagalam.
nikt za przeproszeniem dupy nie ruszyl.
do tej pory nie rozumiem...
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Pt lut 11, 2005 19:40

Kichol pisze:
Kid pisze:Dobrze Kichol. Po co zabierać dziczki z ich środowiska? Jak sobie wyobrażasz socjalizację dorosłego, dzikiego kota? Czytasz wogóle to forum?
Z okrucieństwem i bezmyślnością trzeba walczyć, a nie po cichu usuwać "problem". To jest przyzwolenie na "działalność" oszołomów męczących zwierzaki. Sorry, ale mnie to zawiewa obłudą i hipokryzją.

Przepraszam, ale zbulwersowałam się. Osoba, która pewnie nazywa siebie kociarzem i miłośnikiem zwierząt proponuje metody, które można by nazwać dość mocnym słowem...


Tak sie składa, ze pracowałem kiedys w schronisku dla zwierzat. Wiec akurat na ten temat wiem "ciut" wiecej niz wiekszosc wypowiadajacych sie na tym forum osob.

Co do regulacji populacji myszy i gołebi to jesteś w błędzie. Aby kontrolować te populacje na osiedlu musiałyby byc co najmniej setki kotów. Kilka kotów w bloku tego nie zmieni i jest to po prostu kolejny koci mit.

I czytaj dokładnie moje posty - ja nie napisałem, że mi koty w piwnicach przeszkadzają. Jednakze innym ludziom moga przeszkadzać (wspomniany nieprzyjemny zapach) i min. Spółdzielnia i miasto maja obowiązek taką sprawą sie zająć.

Sprawa zbyt małych i nieprzystosowanych schronisk to inna sprawa i nią sie powinno zająć jak najszybciej. Bo w ciągu ostatnich 10 lat nie zmieniło sie nic. A nawet wydaje mi sie ze jest gorzej, bo nakłady na te instytucję maleją :(
pzdr


Moim zdaniem w bloku wystarczy parę kotów, żeby nie było problemów z myszami. Kilka kotów w bloku razy ilość bloków może dać kilkadziesiąt zwierząt :roll: . Wystarczy?

Ależ powiększenie i ulepszenie schronisk nie ma z tym nic wspólnego! Miejsce dziczka nie jest w schronisku. Twoim zdaniem taki kot lepiej czuje się w klatce, niż na dworze 8O ?

Wiesz, mam wrażenie, że ludzie, którym przeszkadzają koty będa się pienić o cos innego, jak znikną zwierzaki. Ile razy w ciągu miesiąca bywają w piwnicach? Sorry, ale z jakiej racji ustępować krzykaczom i ludziom, którzy "nie chcą kotów, bo nie" ? Przypominam, że "jesteście odpowiedzialni za to, co oswoiliście".
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt lut 11, 2005 19:45

Kichol pisze:Tak sie składa, ze pracowałem kiedys w schronisku dla zwierzat. Wiec akurat na ten temat wiem "ciut" wiecej niz wiekszosc wypowiadajacych sie na tym forum osob.


To ze pracowales w jednym schronisku - nie daje Ci pelnego obrazu wszystkich schronisk w Polsce. Znasz to jedno. Jesli bylo super - to tylko sie cieszyc.
To po pierwsze.
Po drugie - do czego odnosi sie ten argument?
Bo nie bardzo rozumiem?

Co do regulacji populacji myszy i gołebi to jesteś w błędzie. Aby kontrolować te populacje na osiedlu musiałyby byc co najmniej setki kotów.


Zdrowy kot potrafi zlapac i kilkanascie myszy dziennie (jesli jest ich duzo) - kotka ktora byla ostatnio u mnie w pracy ciagle latala z jakas mysza, przez miesiac wybila nam prawie cala ich populacje, wczesniej przez lata nas zjadaly, szczegolnie zima - teraz jest spokoj. Na krotko - bo kotki juz nie ma. Ale to juz decyzja kierownictwa - tylko niech potem nie przylatuje z krzykiem ze ma mysze w pokoju.
Co do golebi - koty wylapuja glownie golebie chore - czyli te bedace najwiekszym zagrozeniem dla ludzi. Poza tym - nie masz racji - tam gdzie sa i koty i golebie, te drugie ladnie ograniczaja ich populacje.

I czytaj dokładnie moje posty - ja nie napisałem, że mi koty w piwnicach przeszkadzają. Jednakze innym ludziom moga przeszkadzać (wspomniany nieprzyjemny zapach) i min. Spółdzielnia i miasto maja obowiązek taką sprawą sie zająć.


Nieprzyjemny zapach to najczesciej dzielo niewykastrowanych kocurow.
Jesli koty maja zapewnione spokojne wyjscia na zewnatrz - to nie beda sie zalatwialy tam gdzie spia.
Wystarczy koty kastrowac i utrzymywac ich ilosc na rozsadnym poziomie.
Ale pewnie - latwiej okienka zakratowac a koty wylapac i do schroniska wywiesc.
Problem znika, ktos inny ma go na glowie a ze koty cierpia?
To juz niewazne.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lut 11, 2005 19:58

Powtórzę tylko, że smród w piwnicy bywa nie tylko od kotów/niekastrowanych kocurów... :( Ale oczywiście łatwiej stwierdzić, że tylko koty są temu winne.
No, chyba że tylko w mojej piwnicy taki syf, jak piszę. :(
Szkoda, że nie potrafię tu przytoczyć wypowiedzi pewnego wrocławianina na forum Gazety Wyborczej, gdzie stwierdził z dumą, że w jego piwnicy żadnych kotów nie ma i nie będzie, bo śmierdzi, więc razem z mieszkańcami tego 'elytarnego' bloku pilnują aby im się jakiś nie zadomowił. Na ataki innych odpowiadał z zadowoleniem, że nic go koty nie obchodzą, za to obchodzi go jego piwnica, bo to jego własność, za nią zapłacił i płaci oraz tym podobne. Typ nie do resocjalizacji... :evil:

Marzanna

 
Posty: 258
Od: Czw paź 07, 2004 14:34

Post » Pt lut 11, 2005 20:01

Marzanna pisze:Powtórzę tylko, że smród w piwnicy bywa nie tylko od kotów/niekastrowanych kocurów... :( Ale oczywiście łatwiej stwierdzić, że tylko koty są temu winne.
No, chyba że tylko w mojej piwnicy taki syf, jak piszę. :(
Szkoda, że nie potrafię tu przytoczyć wypowiedzi pewnego wrocławianina na forum Gazety Wyborczej, gdzie stwierdził z dumą, że w jego piwnicy żadnych kotów nie ma i nie będzie, bo śmierdzi, więc razem z mieszkańcami tego 'elytarnego' bloku pilnują aby im się jakiś nie zadomowił. Na ataki innych odpowiadał z zadowoleniem, że nic go koty nie obchodzą, za to obchodzi go jego piwnica, bo to jego własność, za nią zapłacił i płaci oraz tym podobne. Typ nie do resocjalizacji... :evil:


i takich jest na peczki
i rozmawiaj z nimi...
nie da rady. zacofane umyslowo dupki ktorych ie da sie nawrocic na normalne myslenie i na wspolczucie dla zwierzat ktore marzna na dworzu... makabra...
a jak nie wiecie to taki delikwent zaraz wam powie ze "koty to nie ludzie i uczuc nie maja" o!
ale sie mymadrzyl...
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Pt lut 11, 2005 20:06

Marzanna pisze:stwierdził z dumą, że w jego piwnicy żadnych kotów nie ma i nie będzie, bo śmierdzi, więc razem z mieszkańcami tego 'elytarnego' bloku pilnują aby im się jakiś nie zadomowił. Na ataki innych odpowiadał z zadowoleniem, że nic go koty nie obchodzą, za to obchodzi go jego piwnica, bo to jego własność, za nią zapłacił i płaci oraz tym podobne. Typ nie do resocjalizacji... :evil:


to niech sie tam przeprowadzi do tej piwnicy, skoro to takie wazne miejsce dla niego, niech przyjaciol zaprasza (choc watpie, czy taki typ ma przyjaciol), konsumuje :evil:

bosz, ze tez niektorzy nie maja sie czym zajac, doprawdy :roll:
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie lut 13, 2005 21:46 czyściochy

Zdenerwowałam się niektórymi postami. Kichol, myślę, że gdybym prowadziła schronisko to ciebie bym nie zatrudniła.
Dzikie koty są niezbędne w dużych aglomeracjach miejskich, bo po to człowiek udomowił kota. Co prawda nie udało się to do końca, ale z korzyścią dla kota. Koty i gołębie są częścią naszego środowiska, one były w tych miejscach przed nami. Są nie tylko ozdobą , ale i są bardzo pożyteczne. To jest prawda, że tam gdzie są koty nie ma myszy i szczurów, a ja dodam, że nie ma karaluchów. Już sam zapach{którego ludzie jeszcze nie wyczuwają} odstrasza gryzonie.
Co do gołębi to pisałam o kolcach na dachu a nie na balkonie. Twój balkon jest twoją sprawą. Są sposoby, bezpieczne dla ptaków, by nie siadały na twoim balkonie. Dach jest natomiast wspólny a do tego jest częścią planowego zagospodarowania przestrzennego. W Polsce nie wolno montować rzeczy zagrażających ptakom. Jeżeli wybudowano budynek z kolcami na ptaki to jest to przestępstwo.
W SMB Imielin nie zdemontowano jeszcze kolców, więc zgłosiłam sprawę do prokuratury. Została ona przyjęta.
W sprawie kotów nie raz interweniowałam na policji a przede wszystkim w Straży Miejskiej. Zawsze otrzymywałam pomoc. Strwż zawsze przyjeżdżała, nawet przecinali kraty.

Bonisławska Regina

 
Posty: 131
Od: Śro sie 06, 2003 14:55

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, tilin i 301 gości