Strona 1 z 15

Czarna Bidusia odeszła :(

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 19:33
przez Piter
Witam wszystkich :)

Ponieważ jet to mój pierwszy post więc przede wszystkim witam wszystkim serdecznie i na początek kilka słow o sobie: mieszkamy w Płocku: ja - Piotr, moja żona - Ania, dzieci: Jakub i Karolina i trzy wspaniałe Koty: Rysia (bo wygląda jak Ryś), Mrau (bo ciągle ze wszystkimi gada i nie bieżąco komentuje każde zdarzenie w domu) oraz - od dzisiaj - Czarna Bida.

Do niedawna był z nami jeszcze Maciek, czarny, wielki kastrat, który był Władcą Naszego Kociego Świata. Niestety dwa tygodnie temu Maciek odszedl do Kociego Lepszego Świata. :cry:

Już na drugi dzień po Tym dniu postanowiliśmy jak najszybciej adopotować kociaka.
Początkowo planowaliśmy, że będzie to czarny kocurek, ale kiedy zobaczyliśmy na Allegro aukcję NattyG z "Czarna Bidulką": zapadła natychmiast decyzję: adoptujemy Bidę ! :)

Jedynym problemem było to, że Bida była we Wrocławiu a my w Płocku. Sam (z powodów zawodowych) nie mogłem po nią pojechać, aż do Wrocławia. Nie przewidziałem jednak, że w Polsce działa Kocia Mafia Transportowa, która natychmiast - w osobach NattyG oraz Nikki z Lodzi - przeprowadziły sprawną akcję "Wrocław - Łódź". NattyG "zrobiła" z Bidą trase Wrocław - Poznań - Łódź, a Nikki "przenocowała" Bidę z soboty na Niedzielę. WIELKIE DZIĘKI ode mnie i całej naszej kociej rodziny. Jestem pod wrażeniem sprawności organizacji i oddania wszystkich tych, którzy biorą udział w KMT (Kocia Mafia Transportowa).

Wróćmy do Bidy (wszak to wątek o niej).
Kiedy dzisiaj przyjechałem do Nikki do Łodzi i zobaczyłem Bidę, która w skrajnym stresie schowała się za pralką i na każdą próbę zbliżenia reagowała sykiem warczeniem oraz atakiem ucieszyłem się nieco. Takie zachowanie - oraz fakt, że w ciągu ostatnich kilku dni normalnie jadła i piła - wskazuje, że choć jest zestresowana to nie "dopadła" jej kocia depresja. Ponieważ kociarzem jestem z "dziada - pradziada" (mój pradziadek miał koty, mój dziadek miał koty, mój ojciem ma koty więc nie dziwne, że i dla mnie obedność kotó w domy jest równie naturalna i niezbędna jak obecność słońca na niebie) więc zastosowałem wielokrotnie już wypróbowany sposób na przeniesienie zestresowanego kota, który reaguje atakiem na próby zbliżenia z jego "kryjówki" do kontenerka. Mocno wytarłem dłonie w ręcznik, który towarzyszył Bidzie w podróży. W ten sposób stłumiłem obcy zapach na moich dłoniach. Następnie delikatnie przykryłem Bidę tymże rećznikiem (ale ak aby co najmniej połowa jej ciała była odkryta). Nastęnie - caly czas do niej mówiąc i odwrcając wzrok za każdym razem gdy na mnie spojrzała delikatnie zacząłem ją przez ten ręcznik głaskać.

Bida oczywiście caly czas ostro syczała i warczała. Ograczniczyła się jednak tylko do dwóch dość, gwałtownych ataków pazurami i zębami. Potem już tylko coraz ciszej waczała. Po kilku minutach głaskania przez ręcznik, pogłaskałem ją głowie, przy uszach (tam gdzie kot ma gruczoły wydzielające jego zapach). Jeszcze chwilka i moja dłoń pachniała tak jak ...Bida. Mogłem zabrać ręcznik i głaskać ją bez niego (a Bida caly czas warczała). W końcy gdy odwróciła łepek i wyraźnie się rozłuźniała, ponownie przez ręcznik ująlem ją w dlonie i szybko przeniosłem do kontenerka (opisany sposób to jeden z najlepszych jakie znam na poradzenie sobie z kotem w stresie).

W drodze z Lodzi do Plocka była bardzo grzeczna. W domu natychmiast po otworzeniu kontenerka czmychnęla do szafy (w ktorej siedzi od ponad 2 godzin). Cóż, dam jej jeszcze godzinę, dwie na odetchnięcie a potem otworzę szafę tak aby mnie widziała, usiądę na podłodze z książką i ...czeka mnie pare godzin lektury w oczekiwaniu na pierwsze symptomy "akceptacji" mojej osoby ze strony Bidy.

Prawdopodobnie te kilka odzin nie wystarczy. Z moje doświadczenia wynika, że będzie musiało minąć kilkadziesiąt godzin, bądź nawet kilka dni. Nic to, ważne aby Bida jak najszybciej poczuła, że trafiła do domu gdzie wszyscy ją kochają :)

Będę zdawal relację na bieżąco (i już wkrótce pierwsze zdjęcia Bidy i całej reszty naszej Kociej Bandy).

pozdrawiam wszystkich ciepło
Piotr

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 19:37
przez zuza
Witaj :D
Takie opowiesci to cos cudownego po prostu :lol:

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 19:37
przez Lena
super!!!!! kolejny kot dorosly ma dom! cudnie!

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 19:37
przez Jana
Witaj na forum :D I głaski dla Bidy (czy takie imię już zostanie?).

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 19:37
przez dorot
witaj na forum

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 19:45
przez Dorota
Witaj!

Piekna relacja!
KMT :ok: :D

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 19:48
przez progect
Witaj i gratulacje :D
Prosimy o fotki z nowego domku!

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 19:55
przez Majorka
Witaj Kociarzu z Dziada Pradziadzia! :) Bardzo pouczający wątek (z tym odstresowywaniem), plus efekty uboczne, a mianowicie mój śmiech przez łzy. :D Cieszę się bardzo, że tu zawitałeś.
Tak, tak, z KMT lepiej nie zadzierać, zawsze stawia na swoim (kochane dziewczyny). :love:

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 19:57
przez Ciri
Witaj na forum,Piotrze! Jestem pod wielkim wrażeniem Twoich umiejętności obchodzenia sie z kotami :ok:
Wyrazy najwyższego uznania !!!
Oraz pozdrowienia.

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 19:58
przez Siean
Witaj !!
Cudownie, że Czarnulka znalazła takiego przyjaciela :D
A ja ci ze swojej strony dziekuję za podanie "przepisu na zestresowane kotki"

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 20:00
przez jojo
Dziendoberek :D

Re: Czarna Bida

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 20:04
przez Wojtek
Dzień dobry :)

A ten cytat trzeba wpisać do "kociego ABC":

Piter pisze:(...)zastosowałem wielokrotnie już wypróbowany sposób na przeniesienie zestresowanego kota, który reaguje atakiem na próby zbliżenia z jego "kryjówki" do kontenerka. Mocno wytarłem dłonie w ręcznik, który towarzyszył Bidzie w podróży. W ten sposób stłumiłem obcy zapach na moich dłoniach. Następnie delikatnie przykryłem Bidę tymże rećznikiem (ale ak aby co najmniej połowa jej ciała była odkryta). Nastęnie - caly czas do niej mówiąc i odwrcając wzrok za każdym razem gdy na mnie spojrzała delikatnie zacząłem ją przez ten ręcznik głaskać.

Bida oczywiście caly czas ostro syczała i warczała. Ograczniczyła się jednak tylko do dwóch dość, gwałtownych ataków pazurami i zębami. Potem już tylko coraz ciszej waczała. Po kilku minutach głaskania przez ręcznik, pogłaskałem ją głowie, przy uszach (tam gdzie kot ma gruczoły wydzielające jego zapach). Jeszcze chwilka i moja dłoń pachniała tak jak ...Bida. Mogłem zabrać ręcznik i głaskać ją bez niego (a Bida caly czas warczała). W końcy gdy odwróciła łepek i wyraźnie się rozłuźniała, ponownie przez ręcznik ująlem ją w dlonie i szybko przeniosłem do kontenerka (opisany sposób to jeden z najlepszych jakie znam na poradzenie sobie z kotem w stresie).

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 20:20
przez saskia
Witaj- cudownie, że jesteś :D

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 20:44
przez Piter
Hej, dzięki za miłe powitanie :)
Jestem nieco zawstydzony .... :oops: i zaszczycony :)

Co do zestresowanych kotów to w takich przypadkach trzeba działać na każdy ze zmysłów kota.

Wzrok: odwracać wzrok kiedy kot spojrzy na Ciebie, jeśli patrzy cały czas to spojrzenie w jego oczy i odwrócenie wzroku, spojrzenie i odwrócenie ...

Węch: zrobić wszystko co można aby pacnieć tak jak on ..wytrzeć dłonie w coś na czym leżał, nawet o wewnetrzne ścianki kontenera (no chyba, że w kot zalatwił się w kontenerze ...)

Słuch: mówić takim głosem jak do małego dziecka ... ale UWAGA: wolne tempo głosu, mówić cicho z wyraźnymi emocjami w głosie. Jak doprawić głos emocją tak aby był "wiarygodny" dla kota? przypomnij sobie jakąś sytuację z życia gdy mówiłeś lub mówiłaś do kogo głosem pełnym ciepła i troski ... Przypomnij sobie jak to było, zobacz i usłysz to w JAKI sposób wtedy mówiłaś lub mówiłeś.

Pamietaj, że jeśli chcesz być "wiarygodny" (wiarygodna) dla kota w swoich emocjach to nie możesz grać emocji, musisz BYĆ W TYCH emocjach.

No własnie, nie napisałem w pierwszym poście waznego etapu "zbliżenia" do Bidy. Zanim zacząłem do niej mówić to przypomniałem sobie sytuację, jeden z tych momentów w swoim życiu gdy mówilem glosem pełnym miłości i ciepla do mojej córki gdy była jeszcze niemowlęciem. Zanim cokolwiek zrobiłem z Bidą wszedłem w "odpowiedni" stan emocjonalny.

Pamiętajcie, że koty (jak wszystkie inne ssaki) mają korę nową mniej rozbudowaną niż czlowiek, mechanizmy poznawcze są u nich zdecydowanie uboższe. Kierują się instynktem czyli głowną rolę pełni tzw. układ limbiczny (z ciałem migdałowatym na czele). Ich zachowania w stresie są ograniczone to bardzo prostych reakcji: bezpieczne - niebezpieczne, swój - obcy, przyjemnie - nieprzyjemne (itd.).
Mechanizm jest bardzo prosty: bodziec - emocja - reakcja.
Bodziec to to wszystko co kot widzi, słyszy i czuje. Jeśli zapanujesz nad bodżcem - zapanujesz nad reakcją kota.

Właśnie dlatego tak ważne jest dostrojenie się do kota, dopasowanie na poziomie wszystkich jego zmysłów.

Zresztą dokładnie tak samo jest z ....ludźmi :)

PostNapisane: Pon lut 07, 2005 20:47
przez agis
Jestem pod wrazeniem... I witaj na forum :D