Po czym poznać dobrego weta. Komu ufać a komu nie.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 13, 2005 17:28

Kiedy zachorowała Zuzka za namową znajomych udałam się z nią do kliniki AR gdzie po obejrzeniu przez lekarza postawiono diagnozę, że guzki trzeba wyciąć jak najszybciej. Nie zrobiono żadnych badań, po prostu zabrano ją i oddano mi po ok.1,5 godz.
Kiedy wróciłyśmy do domu kot czuł się coraz gorzej i cierpiał. Prosiłam miejscowych lekarzy aby ją ratowali, bo rana nie chciała się goić i zrobiła się martwica.
Dziś Zuzka jest w pełni zdrowa (5 lat po operacji)a ja mogę powiedzieć, że być może parczewscy weci nie są najlepszymi fachowcami, nie dysponują również odpowiednim zapleczem to jednak dołożyli wszelkich starań aby uratować moje kochane maleństwo. Kiedy tak tutaj czytam o wszystkich problemach i chorobach dziękuję opatrzności, że moje kotki wcale nie chorują i nie muszę często odwiedzać przychodni wet. Pozdrawiam!! :)

yv73

 
Posty: 1091
Od: Pt gru 31, 2004 18:30

Post » Czw sty 13, 2005 17:32

Mysza pisze: - i coś co dla mnie jest bardzo ważne. DOKSZTAŁCA SIĘ. Dlatego np u mnie odpada większość małych gabinetów. Tam często weci bazuja tylko na wiedzy zdobytej na studiach. I często miły charakter i ogromna miłość do zwierząt nie wystarczają. Moja wetka była na stażu w USA, ma tam kontakty i nie raz słyszałam, że pisała maile w sprawie konsultacji. W weterynarii tak jak i w medycynie ludzkiej jest wiele nowinek i wiadomości sprzed nawet kilku lat bywają przestarzałe (nie mówiac o tych sprzed kilkudziesięciu ;))


:D Mysza moze mamy wspolna wetke? :D
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Czw sty 13, 2005 17:42

Co do pobierania krwi... i wogóle całej reszty... dla mnie takim znakomitym wetem jest doktor Jagielski. No bo jak to jest,ze ten wet potrafi wkłóć sie w najbardziej pocharataną żyłe, pobrać , krew czy założyć wenflon za pierwszym razem , a inni weci, szukaja -tu nie leci tam zrosty, tu sie nie da... Na Białobrzeskeij to już jest tak ,ze jak kto inny pobiera i nie uda mu sie za pierwszym razem to doktor pobiera krew sam. Mniej stresu i bólu dla zwierzaka. Nawet sposób głupiego pobierania krwi może świadzczyć o fachowości weta :D
Ważny jest też stosunek dla zwierat , pamiętam jak pouczł praktykantki ,kiedy pomagały położyć psinę na stole by nie chwytać za brzuch " bo ją boli"

I jeszcze jedno , kiedy moja psinka wybierała sie za tęczowy most i przyszłu wyniki badania krwi, Powiedział mi ,ze sunia może "umrzeć", nie użył innego typowego sformułowania.

A kiedy wziełam ją do domu i zaczeły sie problemy, zadzwoniła do całodobowej lecznicy i pouczył weta jak ma postępować. Niestety sunia odeszła w taksówce. Ale teraz nawet na szczepienie chodze do niego. bardzo dokładnie ogląda zwierzaki i zwraca uwagę na kazdy szczegół, a szczepi tak ,że zwierzak nawet nie zauważy kiedy .
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Czw sty 13, 2005 17:56

Wg mnie dobry wet to taki , który:

dokładnie bada i wypytuje
stosuje szeroka gamę leków a nie 2 na krzyz "bo te akurat lubi" :twisted:
konsultuje trudne przypadki z innymi wetami-specjalistami
jesli trzeba to podaje od razu silny lek a nie "bada grunt" słabszymi, a nuż pomogą...
walczy o zwierzaka do końca a nie proponuje eutanazję po dwóch dniach bez oczekiwanego rezultatu
MA EFEKTY LECZENIA w postaci dużego procentu wyleczeń i zadowolenia pacjentów ( patrz: kolejki w poczekalni)

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Czw sty 13, 2005 18:29

Kasia D. pisze:Wg mnie dobry wet to taki , który:

dokładnie bada i wypytuje
stosuje szeroka gamę leków a nie 2 na krzyz "bo te akurat lubi" :twisted:
konsultuje trudne przypadki z innymi wetami-specjalistami
jesli trzeba to podaje od razu silny lek a nie "bada grunt" słabszymi, a nuż pomogą...
walczy o zwierzaka do końca a nie proponuje eutanazję po dwóch dniach bez oczekiwanego rezultatu
MA EFEKTY LECZENIA w postaci dużego procentu wyleczeń i zadowolenia pacjentów ( patrz: kolejki w poczekalni)


A jaką opinię ma klinika AR na Głębokiej? Czy mogłabyś mi napisać do kogo wg twojej oceny najlepiej się udać w Lublinie? :) Tak na wszelki wypadek..

yv73

 
Posty: 1091
Od: Pt gru 31, 2004 18:30

Post » Czw sty 13, 2005 19:37

Kasia D. pisze:
MA EFEKTY LECZENIA w postaci dużego procentu wyleczeń i zadowolenia pacjentów ( patrz: kolejki w poczekalni)

Kasiu, a skad to bedziesz wiedziala-kolejki nie sa zadnym wskaznikiem, moim zdaniem:(

Ja to zawsze sobie rozmawiam, jak czekam, z ludzmi w poczekalni, a co kotkowi a co pieskowi i dalej........ :wink:
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Czw sty 13, 2005 19:47

yv73 pisze:A jaką opinię ma klinika AR na Głębokiej? Czy mogłabyś mi napisać do kogo wg twojej oceny najlepiej się udać w Lublinie? :) Tak na wszelki wypadek..

Na Głeboką? 8O
A broń panie Boże!!!
Ja mam trzech wetów: interniste/dermatologa na Wierzbowej 5, chirurga na Bolesława Śmiałego 14 i okulistę na Jana Sawy numeru nie pamietam( przyjmuje równiez na Głębokiej, dr. Balicki).
Nie trzymam sie kurczowo jednego weta.

Aniela, czasem kolejki świadcza o wecie. Że nie zawsze to sie zgodze...

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Czw sty 13, 2005 20:18

Z Mysza chodzimy do tej samej wetki 8) wiec dopisze tylko, ze niezmiennie doceniam ja, kiedy SAMA dzwoni do mnie, jesli dlugo sie nie zglaszam, i pyta co sie dzieje np

wczoraj i dzisiaj dzwonila "do skutku" zeby mi powiedziec, ze zapomniala wczoraj od rachunku odliczyc pieniedzy za zwrocone przeze mnie lekarstwa :wink:

i wiem, ze w przypadku sytuacji awaryjnych moge ZAWSZE zadzwonic do niej na komorke, a ona dopilnuje, zeby lekarz akurat majacy dyzur w lecznicy zrobil co trzeba
dla mnie to oznacza 24-godzinna opieke nad kotami prowadzona przez 1 lekarza :!:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Czw sty 13, 2005 21:59

Kasia D. pisze:
yv73 pisze:A jaką opinię ma klinika AR na Głębokiej? Czy mogłabyś mi napisać do kogo wg twojej oceny najlepiej się udać w Lublinie? :) Tak na wszelki wypadek..

Na Głeboką? 8O
A broń panie Boże!!!
Ja mam trzech wetów: interniste/dermatologa na Wierzbowej 5, chirurga na Bolesława Śmiałego 14 i okulistę na Jana Sawy numeru nie pamietam( przyjmuje równiez na Głębokiej, dr. Balicki).
Nie trzymam sie kurczowo jednego weta.


Dzięki wielkie, a z tą kliniką to zapytałam, bo kilka lat temu prawie uśmiercili mi tam Zuzkę. Więcej nie korzystałam z ich usług i widzę, że miałam rację. Pozdrawiam!!

yv73

 
Posty: 1091
Od: Pt gru 31, 2004 18:30

Post » Wto sty 18, 2005 16:38

Dziś "moja" wetka, dr Jagielska, potwierdziła (znowu), że jest dobrym wetem :wink: :D Byłam w lecznicy z Myszą na zdjęciu szwów, u innej wetki. Jagielską spotkałam w recepcji - zapytała o zdrowie Szczurka, kota, którego nawet nie widziała! tylko rozmawiałam z nią o nim i wzięłam dla niego antybiotyk. Zainteresowała się też Myszą, pogadałyśmy o Całce i Misiu (a propos rujki i dojrzewania). No i dowiedziałam się, że w tej lecznicy robią dużo sterylek bezdomniaczków, ściśle współpracują z azylem w Konstancinie.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw sty 20, 2005 13:15

Jana pisze:Dziś "moja" wetka, dr Jagielska, potwierdziła (znowu), że jest dobrym wetem :wink: :D Byłam w lecznicy z Myszą na zdjęciu szwów, u innej wetki. Jagielską spotkałam w recepcji - zapytała o zdrowie Szczurka, kota, którego nawet nie widziała! tylko rozmawiałam z nią o nim i wzięłam dla niego antybiotyk. Zainteresowała się też Myszą, pogadałyśmy o Całce i Misiu (a propos rujki i dojrzewania). No i dowiedziałam się, że w tej lecznicy robią dużo sterylek bezdomniaczków, ściśle współpracują z azylem w Konstancinie.


Potwierdzam- sama tam zawoziłam koty z Azylu. I byłam ujęta tym , że również tych pacjentów traktowano z najwyższą uwagą i delikatnością, poświęcając im tyle czasu, ile potrzebują, co naprawdę nie zawsze się zdarza. I na dodatek nie trzeba im przypominać o dezynfekcji po takich gościach. Świetni lekarze i wielkie serca.
Obrazek

Kai

 
Posty: 2279
Od: Sob sie 14, 2004 8:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 20, 2005 13:33

No ja na pomysła załozenia tego wątku wpadłam własnei po tym jak zaczęłam chodzic do Jagielskich i porównywac z tym co obserwowałam w innych lecznicach. A to że widuje sie tak dużo bezdomnych kociaków zostawianych do sterylki to normalka. łatwo zaobserwowac jak sie tam spędza godziny na kroplówkach.

Nie zapomnie też jak Jagielski pocieszał pewną Panią , której musiał uśpić psa - choć miał pełne rece roboty znalazł chwile ,żeby pogadac , wytłumaczyć ,że tak musiało być i zachęcić do wzięcia jakiegoś innego psiaka z azylu. i robił to niezwykle delikatnie. Sznują i ludzi i zwierzęta a w dodatku świetnie znają swój zawud , interesują sie nowinkami medycznymi i je stosują. Szkoda ,ze takich wetów jest w sumie niewielu.

Poza tym jak do nich chodze , mam jakieś takie dziwne poczucie bezpieczeństwa, ze wszystko będzie zrobione,ze zrobia to tak jak trzeba... i jesli przyjdzie ciężki moment można na nich liczyć.
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Czw lut 10, 2005 17:21

znowu peany o Białobrzeskiej :wink:

Inwestują w lecznice w sprzet. to ważne. jak kastrowałam Ryśka zauwazyłam sprzet do USG. Jak zaczynałam tam chodzić pare miesięcy temu nie mieli nie mogli nawet sami zbadać krwi...
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Czw lut 10, 2005 17:57

Zazdroszczę Wam takich dobrych wetów. U mnie na wsi , do niedawna, wet miał dyżurną strzykawkę w każdym leku na stoliku. Strach pomyśleć ile zwierzaków nakłuwał jedną igłą. :evil:

Podam inne przykłady: dokładne badanie zwierzaka ? Osłuchiwanie?
Nic z tych rzeczy. Owszem są mili, ale reszta... Jak im nie pokażę, albo nie powiem co kotu jest to nie wiedzą nic. Do jednego takiego jeździłam kilka razy, do Zabrza, i nie zauważył guza wielkości śliwki !

Inny wet gliwicki usunąl choremu na raka kotu 2 kły i wmawiał nam, że kot nie je z powodu bólu zębów. Inny zoperował na brzuchu tylko część guzów. Resztę zostawił na "potem". Zgroza.

Nie wspomnę już o przedawkowaniu leków. Kot omal nie rozchorował się
na żołądek. Nawet zapalenia pęchęrza moczowego przez pół roku nie potrafili wyleczyć.

Teraz c\jeżdżę do jednego weta do Gliwic i tylko dlatego, że lepszego nie ma, a chętnie bym zmieniła.

Kilka moich kotów odeszło i właściwie nie wiem do dziś co im było.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pt lut 11, 2005 0:04

Anka pisze:Swojemu aktualnemu wetowi zaufałam gdyż:
1. Słucha mnie uważnie, mogę o wszystko pytać.
2. Tłumaczy co i jak, na tyle zrozumiale, że odkąd do niego chodzę, coraz więcej znam się na tematach weterynaryjnych.
3. Można z nim polemizować, gdy nie zgadzam się z czymś, bo np. inaczej czytałam na forum, to nie obraża się, przyznaje, że są różne "szkoły" i że jego nie jest jedyna.
4. Ma świetne podejście do zwierząt, rozmawia z nimi, wita się, budzi ich zaufanie.
5. W sytuacji ciężkej choroby bardzo angażuje się w leczenie, dostosowuje się np. do godzin pracy opiekuna, przychodzi poza godzinami (owszem, obok mieszka, ale nie musiałby), a pieniądze bierze odwrotnie proporcjonalnie do stanu zwierzęcia, im stan jest poważniejszy, tym mniej bierze, czasem schodzi do zera. To jest dla mnie jakąś gwarancją, że nie leczy na siłę tylko po to, żeby wydrenować kieszeń opiekuna.
6. Można do niego dzwonić, chętnie odpowiada na drobne pytania, coś doradza przez telefon.
7. W koejce do niego spotyka się bardzo wielu ludzi, którzy nie przychodzą tu przez przypadek, tylko mają dobre doświadczenia i świadomie chodzą tylko do tego weta.

Anka: mogłabyś zdradzić do jakiego weta chodzisz?

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga909, magnificent tree, ryniek i 503 gości