Oj naczekalysmy sie dzis naczekalysmy...
Byly 2 kotki chore w kolejce i sunia z ropomaciczem przygotowywana do operacji w trybie szybkim.
Czekalysmy ponad godzine, no ale trudno Sabi z pewnoscia najzdrowsza z calego towarzystwa...
Krewka pobrana. Bylo smiesznie, no bo 2 wetki poszly robic operacje i tak myslalam intensywnie kto te krew bedzie pobieral...
Jak weszlam to od razu sie spytalam kto. Pani doktor mowi, ze ona. No to ja sie pytam a kto bedzie trzymal, bo ja nie umiem... No to ona, ze zawola meza. Zawolala, przyszedl - bardzo sympatyczny. Pokazala mu i mowi "Tak ja bedziesz trzymal". Hm.. No to ja sie pytam czy on potrafi? A ona na to "On w zoo pracowal"
No tak... on tak moze tygrysy trzymal a ja sie dopytuje...
Poszlo mu genialnie musze przyznac
Zapomnialam spytac o szczepionke, zapomnilam spytac o trzepanie lapka... nie zapomnialam o pazurkach, zawszec to jakies pocieszenie... no i plecy mam cale i ramiona, bo pozostalam w skorzanej kurtce, dzieki czemu kota mogla po mnie lazic, dostac zastrzyk na moim ramieniu a ja nie wygladam jak pole do gry w kolko i krzyzyk...
Wyniki jutro wieczorkiem