Strona 1 z 7

Szukam całodobowej lecznicy... Już nieważne

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 0:53
przez eulalia
Cholera, chyba się wykończę- na gwałt muszę jechać z kotem do weta, a nie mam książki telefonicznej :x
W temacie"weci polecani" na razie nic nie znalazłam...może w międzyczasie moich poszukiwań ktoś z moich okolic mógłby coś podpowiedzieć? Byłabym wdzięczna za pomoc...

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 0:56
przez Blue
Dzwon na 913 - to informacja telefoniczna...

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 2:02
przez DeDe
Zdaje się, że lecznica w Brynowie jest całodobowa... mam bardzo mieszane uczucia (słyszałam tyle dobrego, ile złego) ale dobrze zaopatrzona. Niestety, nie pamietam telefonu, ale na info powinni powiedzieć.
Co się stało?

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 5:50
przez nan
Co sie stalo??? Wiadomo juz cos???

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 6:24
przez tangerine1
Eulalio na pewno już po wizycie u weta, ale może informacja przyda się w przyszłości(oby nie). Lecznica Molickiego jest całodobowa. Dąbrowa Górnicza-Al. Majakowskiego. Nie przepadam za nimi, ale jako pogotowie ratunkowe są dobrzy.
Weterynarze u których leczyłam moją sunie nie są całodobowi, ale mamy ich numery telefonów z przyzwoleniem dzwonienia w razie potrzeby. Raz wypróbowaliśmy, przyjechali do lecznicy w ciągu 20 minut.

czy wszystko w porządku?

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 10:04
przez ryśka
Eulalio, co z kotami? :(

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 12:03
przez Emilka
Katowice Brynow ul. Brynowska 25c tel 2517530

pewnie juz i tak pojechalas z kotem do weta, co sie stalo?

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 13:00
przez loeb
:? oby wszystko skonczylo sie dobrze.. :?

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 22:19
przez eulalia
Nie miałam jak wczoraj odpisać- tylko wpadłam do mamy na net, żeby się poradzić, ale zdałam sobie sprawę, że jest noc i raczej nie ma sensu czekać, aż ktoś się odezwie :(
Przeczytałam tylko post Blue i pognałam do dom...

Na informacji jakiś obrażony młodzieniec jęczał do mnie, że "on już nie ma siły tłumaczyć, że z takimi pytaniami to nie do niego, lecz pod numer dziewięć kurna coś tam" :? Tak czy siak, jakoś dałam sobie radę bez tej męskiej lilii :roll:
I dziękuję Wam za odpowiedzi- na pewno przydatne na przyszłość, choć wolę, żeby nie :(

Wczoraj, po kilku godzinach nieobecności w domu, wchodzę i rzuca mi się w oczy dziwna plama na podłodze- jakby zaschnięta piana, biało- zielona 8O Zaraz następna i kolejna...W kolejnej widzę długie źdźbło :!:
Wołam koty- cisza. Wchodzę po schodach, patrzę- Dzidek leży na boku z językiem na wierzchu, trzecia powieka do połowy 8O Za chwilę atak torsji, potem następny i chyba tak jeszcze ze3- potem zasnął (wtedy właśnie przyleciałam po radę). Wtedy już wiedziałam, że nawtykał się liści draceny... Kiedyś się już do niej dobierał, ale przestawiłam wyżej- widocznie wskoczył :? Poznałam, bo w wymiocinach były listki :?
Chyba z pół dnia bez przerwy wymiotował, bo były plamy suche i świeże i prawie zaschnięte.... :(

Podobno nie ma antidotum na dracenę (wet tak mówi), więc kocior dostał gigantyczne jakieś ilości kroplówy... Tak go podziurawili, że mu z tych wszystkich dziurek wyciekała spod skóry ta woda :(
Do tego coś na wymioty i antybiotyk... Ale mały do teraz wygląda jak wrak kota- głośno oddycha, wszystko ma blade, ciągle torsje :(
Już mi się pisać nie chce...
Wesołych Świąt

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 22:23
przez ryśka
:( biedaczek!

Może on ciągle pożerał ten kwiatek - tylko w małych ilościach i stąd te węzły, ospałość?

PostNapisane: Pt gru 24, 2004 22:46
przez loeb
a moze, albo siekal pazurkami liscie i oblizywal pazurki.. jelsi tak gwaltownie na to reaguje to mogloby byc.. kurcze moje swego czasu zdemolowaly 3 dracenki ale nigdy nie przyszlo im do glowy zeby to jesc, co najwyzej nadgryzaly suche liscie z niesmakiem.. jednak jesli to tylko zatrucie dracena to mysle ze mu przejdzie na spokojnie, mlody jest, organizm sie wyczysci :)

PostNapisane: Sob gru 25, 2004 22:30
przez ryśka
I jak kociątko się czuje?

PostNapisane: Sob gru 25, 2004 22:43
przez Blue
Koniecznie zrob kocurkowi badania krwi - zeby wiedziec co dracena na namieszala!!!
Jesli nawet uszkodzila nerki - to przy silnym plukaniu przez najblizsze dni - jest spora szansa zeby ruszyly - bo przy takich zatruciach ulega czesto uszkodzeniu ta czesc nerek ktora do pewnego czasu ma szanse sie zregenerowac (bodajze nablonek kanalikow nerkowych) - o ile kot jest dializowany!
Calkiem mozliwe ze kocurek sie od jakiegos czasu juz podtruwal... Toksyny mogly mu uszkadzac szpik - i stad zle wyniki krwi...
Ale wazne zeby wiedziec co sie dzieje!

PostNapisane: Sob gru 25, 2004 22:47
przez Tika
Biedaczek :( !!!
Jak się czuje?????
Ja na Twoim miejscu od razu bym się tej draceny pozbyła!!!!

PostNapisane: Nie gru 26, 2004 4:33
przez eulalia
Dzidulek umiera
Wet nie daje mu szans
A ja siedzę w tym pieprzonym domu pośród ludzi, którzy mają to w dupie