ech więc temat rujki dopadł i moją kicie...dlatego piszę do Was (mam nadzieję bardzij obeznanych niż ja w temacie ) o pare rad... otóż
Moja kicia - Marysia - ma w tym momencie 5 miesięcy i 3 tygodnie.
Mieszkamy w Niemczech...ale co jakiś czas jesteśmy kilka dni-tygodni w Polsce. Jazde samochdem do tej pory znosiła dosyć dobrze.....z kazdym wyjazdem lepiej...ale...
20 listopada wróciłysmy wlasnie z PL do Niemiec...po kilkunastu godzinnej podróży...dosłownie pod samym domem Marysia dostała rujki... (miała wtedy 5 miesiecy i 4 dni)
. 2 dni wczesniej byłyśmy razem w Kraku u weta...i poruszaliśmy temat sterylizacji... swoją drogą... Marysia zrobiła tam taki popłoch...wpadla w jakiś dziki szał. Mimo ze mialo to tylko odroboczanie, biegaliśmy za nia w 3 osoby po gabinecie ...a ona po prostu az piała ze wsciekłości ( teraz sie zastanwiam czy to moglo mieć coś wspólnego znadchodząca róją??):roll:
w kazdym razie wtedy nikt z nas nie sądzil że ta rujka będzie tak szybko... Te wszystkie, mruczenia, merkania, kuperki do góry, jęki itd trwały w takim zaawansowanym stadium jakieś 4 dni... potem była przerwa jakby ( ale tez nie bylo to do końca normalne zachowanie)...a dziś rano pojawiły sie wszystkie objawy ze 150% siłą...a minęło dopiero 12 dni!!!!
i zgupiałam.
Planujemy przyjazd na Boże Narodzenie do Pl...i myślałam żeby ją wtedy u jej stałego weterynarza wysterylizowac...tylko niewiem ...?
1. czy ona nie jest za młoda?
2. niewiem jak utrafić by nie miała tej rujki
3. boję sie o jazde do PL...gdyby się zdazylo że ona bedzie miała znowu...albo bedzie miec nadal ta ruje
... bo niechciałabym ani jej jakos zaszkodzic...ani tez sobie
bardzo proszę o jakieś spostrzeżenia