Miau.PL

Roczny kocurek zjadł kawałek pora z rosołu, kot jest szczupłej budowy jak to roczniak.
A konkretnie listek szerokości 1-2cm, długość środkowego palca. To bylo przed chwilą. Czy ktoś wie czym to może grozić? Powinnam się martwić jakimś uszkodzeniem nerek, czy przejdzie biegunkę, wymioty ale bez stałych uszkodzeń?

Może grozić zatruciem, wszystkie warzywa cebulowe są dla kotów w wysokim stopniu toksyczne.
Skoro wiesz, że zjadł, obserwuj go uważnie.
W razie wymiotów, biegunki czy innych niepokojących objawów (przyspieszony oddech, apatia, bladość śluzówek) koniecznie udaj się z kotem do weta.

Ma sens dawać węgiel aktywny?

A ma biegunkę?
Nie podawałabym węgla w takiej sytuacji bez konsultacji z wetem

Jednorazowe zjedzenie takiego kawałka pora nie powinno dać trwałych skutków, może (i raczej spowoduje) spowodować rozpad pewnej ilości krwinek czerwonych - ale doraźne, z szybką regeneracją. Nie groźniejsze po jednej takiej akcji niż utrata krwi podczas jej pobrania do badań.
Zwróć uwagę na to co pisze Katarzynka01 a na wszelki wypadek nie namawiaj kota do dzikiej zabawy w najbliższych kilku dniach, ale na spokojnie.
Jeśli jednak zobaczysz jakieś niepokojące objawy - wet koniecznie, bo reakcja może być uzależniona od osobniczej wrażliwości oraz stanu zdrowia i czasem jest silniejsza niż u innych kotów.

Dopiszę bo temat w sumie ważny.
O wiele groźniejsze jest gdy ktoś w dobrej wierze (dla zdrowotności) lub z niewiedzy tylko podaje kotu cebulę, czosnek czy pora (gotowanie nie znosi tego niszczącego krwinki działania na koty) do jedzenia, nawet w niewielkich ilościach ale stale lub często. Do poważnego zatrucia może dojść też gdy kot np, zje z patelni sporo duszonej cebuli po duszeniu w niej mięsa czy wątróbki. Koty potrafią takiego "sosu" zjeść naprawdę dużo lub wyczyścić po nim talerze w zlewie. To może już doprowadzić do masywnego rozpadu erytrocytów, na tyle dużego że zagraża życiu. A częste podawanie nawet małych ilości powoduje wyczerpanie szpiku i ten w pewnym momencie już nie daje rady regenerować krwinek na bieżąco.

Tak, wbrew pozorom temat ważny i poważny.
I tak się można zastanowić, zupełnie serio, ile zagrożeń czyha w bezpiecznym domu na kota. Straszny ze mnie bałaganiarz, ale właśnie koty nauczyły mnie natychmiastowego i dokładnego usuwania resztek ludzkiego jedzenia.

Dzwoniłam do wet z pytaniem o węgiel. Minęło ok 40 min jak go nabyłam. Kazał na kota 3.5kg dać 20 kapsułek wysypanych, jedna 150mg chyba miała. Dałam 10, bo i tak było dość węgla, że dziwne kotu się wydało to mleko (troszkę z mlekiem wymieszałam, tylko na dnie talerza). Zjadł. Potem szalał po domu jak zawsze. Póki co raczej nic nie widzę by się działo, a zjadł ok 16:50.