Witam wszystkich, mam dość złożony problem z dziką kotką którego chciałem oswoić.
W okolicach domu w którym mieszkam kręci się od praktycznie kilku lat kotka którą od jakiegoś czasu próbuję oswoić i dokarmiam. Obecnie jestem w stanie podać jej jedzenie z ręki, zwierzak nie ma też problemu aby leżeć w niedalekiej odległości. Będę musiał niestety ją w jakiś sposób przenieść, ponieważ muszę zmienić miejsce zamieszkania, a nowi lokatorzy mogą jej zrobić krzywdę.
Teraz pytanie co zrobić bo kotka 3-4 miesiące temu miała młode i wygląda że znów jest ciężarna (praktycznie wszystkie mioty gdzieś ginęły, więc teraz nie wróżę lepiej). Trzeba było by ją wysterylizować, ale nie chcę zmarnować tego na ile jest oswojona. Z lokalnego schroniska padła propozycja że ją schwytają, wysterylizują i przywiozą ponownie w to miejsce po tygodniu w izolatce. Czy według was jest to dobry pomysł? Myślałem żeby samemu odnaleźć weterynarza ale złapanie dzikiego kota samemu a później opieka po zabiegu wydaje się bardzo trudna gdy kot jest dziki i może sam sobie zrobić krzywdę, dodatkowo chyba straci zaufanie. Muszę ją przenieść do marca 2026 więc czekanie ze sterylizacją też średnio dobry pomysł.
Teraz proszę o radę - korzystać z oferty schroniska czy podjąć jakieś inne działanie (łapać samemu ->weterynarz z możliwością opieki pooperacyjnej?)
Jak uważacie?