Hej!
Mam dwa młode (2,5-3 lata) kocurki.
W połowie października młodszemu (Wolandowi) wyszło wysokie pH moczu (7,5). Wdrożyłam Urinovet Cat Dilution (1 tabletka dziennie). Pod koniec listopada bez zmiany. Podwójna dawka. Pod koniec grudnia - pH 7. Wet każe kontynuować z większą dawką. W połowie marca znowu 7,5. Drugi kot, Puszkin, (u którego ciężej złapać mocz), jak się okazało, również 7,5. Wdrożyłam karmę Gussto Vet Urinary i dawałam na zmianę ze zwykłą, do której już obydwu dodawałam Urinovet Cat Dilution.
Dzisiaj badania Wolanda - pH 7,5. Białko 30 (wcześniej z raz się pojawiła mała ilość), kreatynina 389 (więc stosunek jest nadal okej, ale coś za blisko górnej granicy) i najgorsze - kryształy trójfosforanu amonowo-magnezowego, których wcześniej nie było, dość liczne. Flora bakteryjną - wcześniej mierna, teraz umiarkowana.
Poza wspomnianą urologiczną karmą, jedzą mięsną, przyzwoitą karmę - głównie Lovcat, z gęsią / indykiem / kaczką / wołowiną / kurczakiem / łososiem. Czasami CatzFinefood mono z kangurem lub dzikiem. Wysokojakościowa sucha karma okazjonalnie w małych ilościach. Czasami dostaną kurczaka z zupy czy gotowane jajko.
Parcie na jedzenie mają potężne, więc próbują jeść niemal wszystko, co moje, ale rzadko im się udaje.
Ruchu mają dużo.
Stres mogą sobie generować co najwyżej wzajemnie, bo się ganiają jak szaleńcy. Czasami się robi trochę poważnie, wtedy ich rozdzielam, ale ogólnie żyć bez siebie nie mogą.
Wolałabym nie przechodzić na jakąś suchą karmę nerkową, bo to takie sobie, zwłaszcza że jeden sam z siebie mało pije. Substancja z tytułu ewidentnie chybiona.
Do weta, wiadomo, pójdę, ale już od tyłu miesięcy kręcę się w kółko, że chętnie bym posłuchała kogoś, kto może miał podobną sytuację - albo ma wiedzę. Albo i to, i to.
Nie chcę ich co chwila ciągać po weterynarzu, bo już po nich widać, że balansują na krawędzi traumy.
Co robić, moi drodzy? Jak żyć?
Nadia