będzie pełno chętnych na rasowego kota, ale tylko pod warunkiem, że nie wyjdą z nim jakieś problemy czy choroby. Poza tym niestety 99,9% tych zgłaszających to ZŁE domy

. Albo musisz szybko się naumieć jak przeprowadzić w miarę bezpieczną adopcję, albo skorzystać z pomocy jakiejś fundacji. Oczywiście umowa adopcyjna konieczna- po pierwsze by zabezpieczyć kota, by został wykastrowany a nie zabrany do klatki w piwnicy na rozmnażanie ( a może wykastrowany.. u samicy nie łatwo to stwierdzić, więc na pierwszą ruję trzeba czekać i dopilnować by oczywiście nikt nie doleciał ) . Ludzie potrafią tak bardzo kłamać przy chęci zgarnięcia zwierzaka. Pamiętam rozmowę z sympatyczną młodą dziewczyną, wiedziała co mówić "kastracja tak oczywiście, zapraszam też na wizyty przed , po adopcyjne , doświadczenie mam, wyprawkę już szykuję, dom spokojny.. aż zapytałam o dzieci- tylko by wiedzieć czy są małe i czy umieją się z kotami obchodzić... a ta mi wypala- nie mam , tzn. miałam ale opieka mi zabrała i nie chcą oddać a w tle słyszę partnera syczącego "zamknij mordę ,nie mów tej babie, gówno ją to obchodzi" ... tak, to skończyło rozmowę, a kto wie czy gdybym nie zapytała o dzieci to nie oddała bym kotów (dwie samiczki chcieli) patologii

.
Jeśli ktoś się zgłosi, że jest właścicielem to też poza wypytaniem , poproszeniem o zdjęcia, książeczkę - i tylko ona z naklejką z tym numerem czipu będzie stanowić dowód własności kota trzeba dać do podpisania (zanim się przekaże kota! ) potwierdzenie odbioru zwierzęcia (z opisem, numerem czipu, okolicznościami znalezienia, pełnymi danymi odbierającego - spisanymi z dowodu) . Jeśli ktoś powie że jego kot, ale nie zgadza się nic podpisać- proponujemy zgłoszenie się z policją (i tu warto samemu do nich wcześniej zadzwonić i zwyczajnie poinformować,że zabezpieczyło się takiego a takiego zwierzaka) by oni wzięli na siebie odpowiedzialność za ewentualne przekazanie kota "oszustowi" - miałam już kilka przypadków, że na tym etapie oszuści rezygnowali zupełnie z odbioru , a prawdziwi właściciele zawsze podpisywali dokument i bez policji.