Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratunku

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 14, 2024 23:45 Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratunku

Witajcie.

Z prośbą o pomoc w rozumieniu, co się dzieje i z potrzeby wsparcia postanowiłam założyć wątek dla mojej kotki.

Kocia ma 8 lat, dotychczas była wesołym, odważnym i towarzyskim kotem, nie chorującym zbyt wiele (w ostatnich latach - raz do roku jakieś małe niedomagania z szybkimi efektami leczenia) a teraz jej zdrowie załamało się praktycznie z dnia na dzień. Chciałabym opisać cała historię, szczególnie ostatnich tygodni, ale gdy zaczęłam to pisać, to wyszło taaak długo, że spróbuję to mimo wszystko skrócic.

Wcześniej pisałam trochę na wątku białaczkowym, ponieważ rozważałam adopcje bezdomniaka felv+. Po zrobieniu mu badań szukałam domu dla niego, ale nie było chętnych, a pogoda sprawiała, że czas nas naglił.

Gdy dowiedziałam się, że moja kotka też jest felv+ (ale WTEDY bezobjawowa) podjęliśmy decyzję o dokoceniu.

Plan wydawał się OK, socjalizacja z izolacja, wydzielone dwie połowy domu (nowy na dole) Kocia u góry. Wszystko niby przebiegało dobrze, ale do czasu sterylizacji kocura wszystkich domowników prosiłam o ostrożność i pilnowanie zamykania drzwi, żeby koty nie spotykały się bez kontroli.

Niestety nie wiem, kiedy do tego doszło… Ale Kocia została pogryziona :(

Wprawdzie nie wiem na 100% czy przez tego nowego kocura, czy coś wydarzyło się, gdy jeszcze wychodziła na dwór… [Kocia była kotem wychodzącym, ale gdy dowiedziałam się o felv zaczęła być wypuszczana rzadziej, żeby docelowo ją oduczyć, z kolei ten nowy domownik nie był oczywiście wypuszczany w ogóle)

I tu zaczyna się tragedia i największy koszmar, jaki mogłam sobie wyobrazić…. Tydzień temu odkryliśmy u niej ogromny ropień na tylnym boczku (wcześniej nie widzieliśmy tych pogryzień, dopiero wygolenie futra u weta ukazało zagojone już ślady po zębach, ale wybijający się spod spodu ropień i jedno paprzące się ugryzienie), od razu został oczyszczony, przepłukany, podane antybiotyki. Po pierwszej wizycie Kocia czuła się nieźle, ale potem z każdą kolejną, z wyciskaniem ropnia na siłę było co raz gorzej, zaczęła tracić apetyt, być osowiała.

ROZPOCZĘCIE WIZYT Z ROPNIEM na plecach i boczku - 5.12.2024

Wizyty na oczyszczanie ropnia i leki były codziennie od zeszłego czwartku 5.12 - Codzienne czyszczenie tego ropnia (z przerwa weekendową) . To były okropne tortury. 5-cio kilogramową Kotkę musiało trzymać kilka dorosłych osób, a i tak potrafiła się wyrwać… Ten stres ją wykańczał, co raz bardziej marniała, po wizytach nie chciała jeść, siedziałam przy niej nocami i podsuwałam, co jakiś czas smakołyki na palcu, żeby polizała cokolwiek.

OPERACJA I ZAŁOŻENIE DRENAŻU 12.12.2024

Ze względu na brak poprawy, w środę padła decyzja o operacji celem oczyszczenia ropnia. Okazało się, że jama jest dużo większą niż się wydawało, bakterie zjadły już tkankę łączną i kotu grozi sepsa :strach: :placz:

Dopiero podczas operacji została pobrana próbka na posiew - było to w czwartek 12.12, więc wyniku jeszcze nie ma. Jakoś w tym czasie weterynarz zmienił też antybiotyk i Kocia dostała kolejny, jeszcze inny do podawania w domu od piątku. Tylko, że od piątku, to ona już całkowicie przestała jeść i pić :/ (wcześniej “piła” karmę nawadniającą Purina Pro Plan, bo od czasu rozpoczęcia leczenia wody nie chciała ruszać).

Operacyjne oczyszczenie rany pomogło dosłownie na jeden dzień , wczoraj wyglądało to już ładnie, dziś ropa leje się bez przerwy

Wczoraj prosiłam o kroplówkę, żeby ją wzmocnić, ale została podana dopiero dziś, podczas gdy rano myślałam, że ten kot już umiera, taka była słaba

Dziś kroplówkę ciężko było podać - “żyłki pozapadane”. Udało się w nóżkę na szczęście…

Na wizycie okazało się też, że temperatura jest obniżona, tylko 37 stopni (jeszcze w środę było 38, 8, w czwartek była operacja i dostałam ją trochę wychłodzoną, ale nie wiem, czy miała badana temperaturę, a w piątek była badana ale mi nie powiedziano jaka dokładnie, tylko że w normie)…

Po dzisiejszej kroplówce jest odrobinę lepiej. Ale nie chce jeść mimo podania stymulatorów apetytu (wcierka mirtazapiny i jedna dawka peritolu podana w gabinecie w tabletce z tak wielkim trudem, że nawet weterynarz się dziwił, że ona tak uparcie nie chce połykać). Po przyjeździe polizała tylko trochę smaczka i to tyle…

Potem próbowaliśmy podać ten dodatkowy antybiotyk w tabletkach (Metrobactin) i skończyło się takim zaślinieniem kota, że czegoś takiego jeszcze nie widziałam… Oczywiście wszystko wypluła. Wypluwa nawet wodę, wszystko, co podawane na siłę wypluwa :/ Od kiedy nie chce jeść, nie jestem w stanie podać jej żadnych leków i suplementów. Dziś przed wciskaniem antybiotyku była już trochę zainteresowana jedzeniem, liznęła pary razy smaczka, ale po tej akcji z potokiem śliny znowu jest totalnie osowiała...
Jakoś od prawie tygodnia nie robi też kupki... Zjadła bardzo mało przez ten czas i ma okropnie obolałe plecy po operacji, więc trochę to zrozumiałe, ale jednak też niepokojące... Mam podać jej laktulozę, tylko, że znów ten problem z WYPLUWANIEM wszystkiego.

Wrzucam jej wyniki krwi z czwartku…
https://postimg.cc/CBccnHR7
https://postimg.cc/JDrThdzt
( w skrócie: obniżone białko całkowite, obniżone albuminy, obnizony stosunek albumin do globulin, trochę podwyższone Białe Krwinki i Neutrofile, obniżona hemoglobina i hematokryt, obniżone MCHC, ale przynajmniej nerki i wątroba w normie...)
Przez zły stosunek albumin do globulin weterynarz sugeruje jeszcze FIP :strach: Choć typowych objawów na razie nie ma... Być może spadek albumin spowodowany jest też ogromnym wysiękiem z tego ropnia na pół ciała... :?: Mogę wrzucić też zdjęcie tego ropnia i jak to wygląda po operacji, ale to widok trochę drastyczny...

Przed przyjęciem nowego kota robiłam tylko morfologię, była w normie, więc trochę się uspokoiłam, że nie ma tragedii z ta odpornością mimo felv… Ale i tak profilaktycznie jeszcze te kilka tygodni temu wprowadziłam jej suplementację Scanomune i witaminami. Dostawała to wszystko do zeszłego tygodnia, kiedy zaczęła tracić apetyt i supli już nie udawało się przemycać...

Sama nie wiem co napisać na koniec, błagam o jakąś nadzieję, o jakieś pomysły… Co robić z tym ropniem? Jak ją wzmocnić, kiedy nie chce jeść? Jak wzmocnić odporność przy FELV i ogromnym stanie zapalnym?

Jutro jedziemy na dyżur weterynaryjny do innej lecznicy. Przy okazji zaczerpnę zdania innego lekarza. Zastanawiam się, czy powtarzać jeszcze kroplówkę, czy dwie dzień po dniu to za dużo?

Wiem, że wielu rzeczy nie napisałam, ale i tak wyszło tak długo… Wszystko pouzupełniam, jeśli (mam nadzieję) będzie odzew. Nie śpię w ogóle już od trzech nocy, a od tygodnia i tak mocno przerywanym snem, żeby czuwać nad Kocią, więc przepraszam za mój nie ogar…

Mam nadzieję, że ktoś z Was przeczyta i wywiąże się rozmowa, bardzo na to liczę, bo odchodzimy wszyscy od zmysłów, tak bardzo chcieliśmy pomóc, a skończyło się tragedią…

Serdeczne pozdrowienia

Darkli

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Wto lis 05, 2024 14:23

Post » Nie gru 15, 2024 2:46 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Nie wiem jak ci pomoc
Ale musisz nauczyć się jak nie umiesz robić kroplówki zastrzyki sama
Aby kota nie tachać do weta
Może poproś o antybiotyk w iniekcji i sama podaj w domu
Kroplówki tez
Do kroplówki poproś schabowego (żółty płyn dupp..)
Dobra jest tez wit b12 w inj
Musi dostać kroplówkę bo kal się całkiem zasuszy
Ja bym zmieniła antybiotyk
Przeważnie podawałam synulox , czasami wet zmieniał na lincospektyin
W iniekcji
Może trzeba nie wyciskać tylko posmarować maścią aby wyciągnęło do wierzchu
I przemywać w domu
U królika sama przemywałam
Tez miał rany ropne
Było coś okropnego
Myślałam ze to ropień leczony był różnymi lekami
Ale to była inna choroba na koniec sie zorientowałam
Nie pamietam czy to była bakteria czy coś innego
Ja królikowi podawałam lydium co dziennie w ini
I tak do końca

anka1515

 
Posty: 4675
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Nie gru 15, 2024 5:03 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Metronidazol powoduje bardzo silne slinienie, jest okropnie gorzki. Nie wiem, jaki antybiotyk kotka dostawała, ale moim zdaniem powinna go dostawać w zastrzyku - a może nawet dozylnie, może też przepłukiwać nim ranę. Synulox podaje się bardzo łatwo w zastrzyku podskórnym (z lincospectrimem jest gorzej, bo bardzo szczypie), zapytaj w lecznicy o krótkie igły (normalna igła to 0,8 mm średnicy i 40 mm długości, krótkie igły mają 0,8 na a5 mm) - taką igłą naprawdę trudno zrobić kotu krzywdę, na pewno nauczysz się nią podawać zastrzyki. Inły można kupić w necie, np. na allegro:
https://allegro.pl/oferta/kd-fine-igly- ... 3565191948
Kroplówki kotka koniecznie powinna dostawać - czasem można uprosić kogoś, żeby przychodził je podawać w domu, oszczędziłabyś kotce stresu. Wizyty lekaerskie też można zamawiać do domu, jesli nie wymagają specjalistycznych badań (usg, rtg, echo serca). Krew można pobrać w domu. Zwykle to jest mniejszy stres dla kota.
Na apetyt - mirtor wcierany w ucho lub cachexan (do pysia).
Jeśli kot nie chce jeść (czyli odpada przemycanie leków w jedzeniu) można spróbować rozcierać tabletkę na proszek, zawieszać w niewielkiej ilości wody (kilka kropli) i podawac strzykawką wprost do pysia. Tylko lek nie może być gorzki - nie podasz w ten sposób metronidazolu. Ale synulox już tak, podobnie cachexan.
Antybiotyk trzeba podawać zaleznie od wrażliwości (jak już będą wyniki posiewu) i mozliwości jego dotarcia do miejsca, gdzie ma zadziałać. Jeśli w ranie - to podawałabym raczej podskórnie lub dożylnie (ewentualnie beposrednio do rany, do przemywania, jesli wet tak zdecyduje). Lek podany doustnie ma po prostu dłuzszą drogę do rany, a do tego jeśli jest gorzki, to trudno go podać.
Wrzuć zdjęcie ropnia.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69965
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 15, 2024 14:01 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Dziękuję za odpowiedzi,
Kocia zaczęła pić, wypiła sporo, po podstawieniu miseczki pod pyszczek, ale poza tym jest BARDZO słaba, nie daje już rady utrzymać się na nogach :cry: weszła do kuwety, ale w środku siku zrobiła na leżąco.... Niedługo jedziemy na dyżur weterynaryjny, na płukanie ropnia i poprosimy o kroplówkę.

Nasza weterynarz kazała przed wizytą podawać kotu gabapentynę, ale zastanawiam się, czy to jest bezpieczne, kiedy ona jest tak słaba, że już nie może chodzić?

Nie wiem, jaki antybiotyk kotka dostawała, ale moim zdaniem powinna go dostawać w zastrzyku - a może nawet dozylnie, może też przepłukiwać nim ranę. Synulox podaje się bardzo łatwo w zastrzyku podskórnym (z lincospectrimem jest gorzej, bo bardzo szczypie), zapytaj w lecznicy o krótkie igły (normalna igła to 0,8 mm średnicy i 40 mm długości, krótkie igły mają 0,8 na a5 mm) - taką igłą naprawdę trudno zrobić kotu krzywdę, na pewno nauczysz się nią podawać zastrzyki. Inły można kupić w necie, np. na allegro:

Od początku dostawała jakiś mocny antybiotyk w zastrzyku (niestety nie pamiętam jaki, a nie dawałam na bieżąco książeczki do wpisywania :/), potem zaczęły być dodawane kolejne/ zmienione po operacji, w tym ten gorzki do podania w domu, którego nie udało się podać :/
Wczoraj na pewno dostała Synulox i jeśli dobrze rozczytuje to także: Emoxil, Loxicom, Comfortan;
Rana jest czyszczona Manuseptem i przepłukiwania (chyba) Clorexydermem albo Chlorhexydyną (piszę, że chyba bo to tak ze słuchu z wizyt, nie mam zapisane, co było użyte, weterynarz powiedziała, że to "standardowe" środki do płukania), ostatnio na początku wlewa też do rany coś bardzo mocno ciemno czerwonego, co trochę przypomina kolorem rozrzedzoną krew.

Tych krótkich igieł w lecznicy ani aptece nie mają, musiałabym zamówić, także to kwestia dwóch dni, nim dojdzie. Ale z kolei i tak musimy jeździć na płukanie, bo strzykawka jest wkładana do środka rany, to może nie jest to zbyt bezpieczne do robienia w domu...

Na apetyt - mirtor wcierany w ucho lub cachexan (do pysia).

Dostała Mirtor w ucho, ale nie pomógł, dostała również tabletkę peritolu i też tak średnio raczej, choć być może trzeba kilka podań...

Wczoraj po kroplówce ona była jeszcze taka w miarę, poczuliśmy nadzieję, nawet dała się trochę pozaczepiać do krótkiej zabawy w "łapanie sznureczka łapkami" :201461 . Ale dziś jest znów tragedia, tylko leży... Kompletnie nie ma siły... Być może w nocy dostała gorączkę - miała bardzo ciepłe uszka i łepek. Wcześniej, przed wizytą były chłodne (i miała obniżenie temperatury).

Czy jeśli żyły będą za słabe, można w jej wypadku dać kroplówkę podskórną :?:

Wrzucam zdjęcia ropnia przed i po operacji:
Przed operacją: https://postimg.cc/5j83vy3d

Tak wygląda dziś najbardziej ropiejący fragment:
https://postimg.cc/vcnZG15j po operacji było pięknie, tylko osocze się sączyło, niestety po jednym dniu bakterie (?) znów zrobiły inwazje i ropa zaczyna zalewać wszystkie dreny :/

Po operacji: trochę słabe zdjęcia, ale widać mniej więcej rozległość ropnia - że jest na pół ciała i przechodzi, aż na kręgosłup :(
Obrazek
https://postimg.cc/hXvZ9gvL

Obrazek
https://postimg.cc/RqxY2jpm

Cała rana:
https://postimg.cc/D4nF1bnZ
Ostatnio edytowano Nie gru 15, 2024 14:29 przez Darkli, łącznie edytowano 1 raz

Darkli

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Wto lis 05, 2024 14:23

Post » Nie gru 15, 2024 14:20 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Strasznie to duze...
Dobrze, że zaczęła pić. A może piłaby te tzw "doustne kroplówki" Oralade? Niektóre koty piją same, moja Sabcia pozwalała sobie podawać strzykawką do pysia. Ten preparat wzmacnia, uzupełnia elektrolity.
https://allegro.pl/oferta/livisto-orala ... 5668751273

Rana jest duża, na pewno trudno ją utrzymać tak, żeby się wtórnie nie zakażała. Antybiotyki bardzo potrzebne.

Igły moze lepiej zamów, koszt niewielki, a zawsze mogą się przydać. Apteki ich nie mają tylko przez internet można kupić. Albo w lecznicy, jeśli takich używaja.

Kroplówka podskórna jak najbardziej moze byc!
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69965
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 15, 2024 15:24 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Trzymam kciuki za poprawę
Może nie trzeba tym wszystkim płukać
Już były ranne koty z ropniami i tyle specyfików stosowano i jeszcze gorzej
Ja miałam koty z ropniami i raz wet tylko coś przemył , antybiotyk w inj
U krolika wet oczyścił i kazał przemywać tylko rywanolem
I nie pamietam dlaczego , ale tłumaczył
Ze tak lepiej
Może niektóre specyfiki niszczą bardzo skore i nie pozwalają się zabliźnić
I popros o lydium codziennie mimo ze tak nie jest w instrukcji ale w osłabieniu trzymało krolika i staruszka przy życiu
Tak samo synulox większa dawkę dawali weci
A krolik dostawał enrofloxsacyne ale to jest gorsze dla kotów
I tak jak Jola pisze kroplówki do domu podskórne ze schabowym

anka1515

 
Posty: 4675
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Nie gru 15, 2024 15:43 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Dzięki... Nasza wet mówi, że właśnie trzeba płukać i pilnować, żeby się nie zabliznialo, bo wcześniej się zabliźnilo i przez to ropa kisiła się pod skórą... Teraz po to są dreny, żeby mogła wypływać, a jednocześnie większy dopływ powietrza powinien teoretycznie zmniejszyć namnazanie bakterii beztlenowych...
Ciekawe kiedy przyjdzie ten wynik posiewu i czy ona wytrzyma do tego czasu :(

Co to dokładnie jest ten "schabowy" to jest kroplówka z witaminami? Jak to powiedzieć wetowi?

Cały problem polega chyba na tym, że ona jeszcze ma anemię, niskie białko no i felv... Dlatego nie walczy...
Pytałam kilka razy o zastrzyki na odporność, ale nasza wet powiedziała, że to później. Nie rozumiem do końca. Może chodzi o to, żeby też nie tworzyć zbyt silnej reakcji zapalnej a zbytnie pobudzenie odporności byłoby wtedy nie dobre?

To może w drugą stronę - steryd żeby dać jej kopa i wzmocnić? Ale z kolei sterydy są kontrowersyjne w felv...

Czekam, co powie drugi weterynarz...

Darkli

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Wto lis 05, 2024 14:23

Post » Nie gru 15, 2024 16:10 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Zobacz to i zapytaj weta ,może wspomoże leczenie https://petstudy.pl/propolis-dla-psow-i-kotow/

januszek

 
Posty: 500
Od: Śro cze 08, 2022 21:25
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie gru 15, 2024 16:26 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

januszek pisze:Zobacz to i zapytaj weta ,może wspomoże leczenie https://petstudy.pl/propolis-dla-psow-i-kotow/

Dzięki Januszek, bardzo interesujące. Sama wzmacniam innego, nerkowego kota naturalnymi substancjami. Jakby tylko Kociuszka zaczęła jeść, to jest duże pole do działania...

A teraz właśnie leżymy na kroplówce... Kocia taka słabiutka, normalnie jest diabłem, teraz już nic się nie broni :( Temperatura jeszcze gorsza niż wczoraj. Wczoraj miała 37, dziś już tylko 36,2
Ale weterynarz dał do kroplówki coś żółtego z aminokwasami, tak jak pisałyście, także mam znów trochę nadziei...

Powiedział też że ten gorzki antybiotyk powinna była dostać w zastrzyku lub dożylnie, a my w naszej lecznicy, o takiej opcji nawet nie usłyszeliśmy, podczas, gdy zgłaszałam, że w piątek nie udało się podać... Ech...

Darkli

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Wto lis 05, 2024 14:23

Post » Nie gru 15, 2024 16:56 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Tak, to żółte to aminokwasy, o których pisała Ania.
Kciuki, żeby koteczka wytrzymała, niepokoi mnie ten spadek temperatury.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69965
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 15, 2024 19:19 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Próbuję coś mądrego napisać bo akurat rany u kotów to coś czym niejako lubię się zajmować i trochę widziałam, ale to co dzieje się z Twoją kotką jest... Trudne. Ale tak na pocieszenie - miałam kiedyś pod opieką kotkę która miała ropne zapalenie tkanki podskórnej, miała całą masę dziurek przez które wypływała ropa, cały jej bok i brzuch był pokryty tymi dziurkami (to nie były zmiany po ugryzieniach choć kto wie od czego się zaczęło - to kotka wtedy wolnożyjąca, skóra popękała, porobiły się w niej dziurki, były ich dziesiątki) a między nimi pod skórą biegły jakieś dziwne tunele z tą ropą. Wyniki krwi miała fatalne. Byłam pełna czarnych myśli ale udało się nad tym zapanować i kotka wyzdrowiała, nie wiem ile w tym miało udziału podawanie Fosprenilu od pierwszej chwili - ale mimo tragicznego wyglądu kotki poprawa była naprawdę szybka, powiedziałabym że nawet spektakularna i niewytłumaczalna jedynie podaniem metronidazolu oraz płukaniem ran - stan był naprawdę bardzo zaawansowany a zajęta powierzchnia podobna jak u Was.
Piszę o tym tym bardziej bo Twoja koteczka jest FeLV pozytywna.

Najczęściej takie stany zapalne podskórne wywołane są przez gronkowce i paciorkowce, czasem przez bakterię clostridium, tak czy owak musicie być bardzo ostrożni, najlepiej gdyby kotka przebywała w klatce lub w jednym tylko pokoju z łatwymi do zmywania powierzchniami a Wy powinniście używać rękawiczek przy jej obsłudze, bardzo uważać by nie potrzeć zabrudzonymi rękoma np. oczu.

Kotkę na pewno trzeba dogrzewać, powinna dostawać kroplówki by płukać nerki bo z takiego rozległego stanu zapalnego wchłania się do krwioobiegu ogrom toksyn (zapewne dlatego dużo piła nawet w tak ciężkim stanie) - oczywiście trzeba to robić ostrożnie z powodu niedokrwistości.
Faktycznie niepokojąco niski ten stosunek a/g :( warto by elektroforezę białek zrobić...
Niedokrwistość bardzo pogarsza sytuację bo niedokrwienie tkanek utrudnia leczenie. Trzeba się starać nie zakrywać kubraczkiem ran, muszą sie jak najbardziej wietrzyć - dobrze że kubraczek odsłania grzbiet, trzeba regularnie przemywać delikatnie skórę jednorazowymi gazikami bo ta wydzielina jest bardzo drażniąca i może powodować dodatkowe podrażnienia, trzeba też udrażniać wszelkie otwory, dreny, by były stale otwarte i wszystko mogło na bieżąco wypływać.
Trzeba biedulkę dożywiać jak się da, tylko kroplówkami gdy jest ledwo ciepła, jak będzie w troszkę lepszym stanie to choć troszkę do pyska strzykawką.
Warto by też powtórzyć np. jutro badania krwi, jak ona wygląda, czy niedokrwostość nie narasta, bo wtedy trzeba by szybko organizować krew, przy okazji zrobiłabym też elektroforezę białek na wszelki wypadek.

Zadam dziwne pytania - jaki zapach ma ta wyciekająca ropa? Jaki kolor? Zmienia kolor pod wpływem powietrza? Np. wycieka przeźroczysta z domieszką krwi a po chwili robi się biała?

Wet zaglądał do jej pyszczka? Nie ma tam jakichś zmian?
Pogadalabym o zrobieniu kotce przy okazji najbliższej wizyty lewatywy skoro się już tydzień nie załatwiała - o ile jej stan na to pozwoli.

Bardzo ważne jest by ją dogrzewać ostrożnie, nie wystarczy samo przykrycie, musi mieć obok siebie źródło ciepła - trzeba uważać by jej nie poparzyło tym bardziej że taka osłabiona może nie mieć siły się przemieścić, ale ciepły termofor byłby bardzo wskazany.

Trzymam za Was kciuki..

Blue

 
Posty: 23936
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie gru 15, 2024 23:34 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Dziękuję za bardzo merytoryczną odpowiedź Blue.

Po wizycie na dyżurze w innej klinice na chwilę znów poczułam nadzieję.
Dostała kroplówkę z glukozą i aminokwasami. Glukoza ma pomóc jej podnieść temperaturę ciała, ale na razie ma jeszcze chłodne łapki wciąż, ale uszka już ciepłe. Dogrzewam ją delikatnie farelką (z przerwami i na delikatnym nawiewie), bo nie mogłam znaleźć termofora.
Udało się także podać metronidazol dożylnie, więc już nie trzeba walczyć z wciskaniem doustnym. Dostała także antybiotyk do drenów, czyli bezpośrednio pod skórę na te ogniska ropy.

Po powrocie dostała apetytu i zjadła nawet "sporo" saszetki, nawet kilka tych kawałeczków mięska, a nie tylko sam sos. Od razu była widocznie silniejsza, zaczęła w ogóle reagować na dźwięki i otoczenie, rozglądać się, poszła do kuwety i zrobiła duże siku (choć nadal na chwiejnych nóżkach, ale już lepiej niż to było rano), a wcześniej także w drodze do domu w transporterze. Teraz jednak znowu twardo śpi, ale dostała opioid, więc chyba to zrozumiałe...

Trzeba się starać nie zakrywać kubraczkiem ran, muszą sie jak najbardziej wietrzyć - dobrze że kubraczek odsłania grzbiet, trzeba regularnie przemywać delikatnie skórę jednorazowymi gazikami bo ta wydzielina jest bardzo drażniąca i może powodować dodatkowe podrażnienia, trzeba też udrażniać wszelkie otwory, dreny, by były stale otwarte i wszystko mogło na bieżąco wypływać.

Tak właśnie robimy, przez większość czasu ma ranki odkryte i na bieżąco usuwam, jak coś tam wypłynie, przemywam też okolice (nasza weterynarz kazała Manusanem).

Warto by też powtórzyć np. jutro badania krwi, jak ona wygląda, czy niedokrwostość nie narasta, bo wtedy trzeba by szybko organizować krew, przy okazji zrobiłabym też elektroforezę białek na wszelki wypadek.

Zdaje się, że nawet mieliśmy zaplanowane na jutro powtórzenie morfologii + te elektroforezę...

Gdzieś na innym wątku wyczytałam, że na anemie dobre jest podawanie do jedzenia krwi wołowej chyba ? Nie pamiętam, czy świeżej czy suszonej??

Zadam dziwne pytania - jaki zapach ma ta wyciekająca ropa? Jaki kolor? Zmienia kolor pod wpływem powietrza? Np. wycieka przeźroczysta z domieszką krwi a po chwili robi się biała?

Kolor głównie żółty, czasami (rzadko) takie szarawo żółte grudki, dosyć gęsta, glutowata, . Zapachu tak bezpośrednio na gaziku nie sprawdzałam, mogę ewentualnie spróbować powąchać, ale to chyba jak się chwile prześpię, bo na razie za dużo wrażeń :lol:
Tak z daleka to mi ten kot pachniał "kwaśno" i dziwnie to zabrzmi, ale z taką nutą zapachu powietrza, tylko że "kwaśno zmutowaną" :201443, mam bardzo czuły węch, ale brakuje mi wiedzy o zapachach, żeby to określić, ale jak pytałam o zapach weterynarza, to on ten sam zapach określił jako słodki i mdły, typowy dla ropy :P Natomiast nie wiem, czy ja się już przyzwyczaiłam, czy ostatnie dni tego zapachu jest mniej, jakby mniej intensywny.

Wet zaglądał do jej pyszczka? Nie ma tam jakichś zmian?

Tak, zaglądali, ma troszkę zapalenie przyzębia, ale nie ma nadżerek, czy większych zmian (zawsze miała tendencje do zaczerwienionych dziąseł i nigdy wcześniej lekarz nie widział w tym powodów do interwencji).

Pogadalabym o zrobieniu kotce przy okazji najbliższej wizyty lewatywy skoro się już tydzień nie załatwiała - o ile jej stan na to pozwoli.

Nasza weterynarz prowadząca kazała podać lactulozę, ale jak ona się do sikania nawet na łapkach nie umie utrzymać, to bałam się, że od laktulozy jeszcze tylko rozboli ją brzuch, a nic dobrego z tego nie wyjdzie... Zapytałam więc jeszcze tego dzisiejszego weterynarza z dyżuru i on powiedział, że skoro jadła praktycznie tylko płynne rzeczy, to na razie, aż tak nie trzeba się tym przejmować i faktycznie laktulozą jej nie męczyć, tylko musi się wzmocnić... Miał jeszcze zbadać jej brzuch po kroplówce, ale siedzieliśmy na kroplówce 2h, a on został jeszcze z nami godzinę po dyżurze i w końcu te badanie brzucha gdzieś umknęło :oops:
Co człowiek, to opinia... Zapytam naszą o lewatywę, ale w tej naszej lecznicy, to widzę, że wiecznie na nic nie ma czasu, jest przeładowana pacjentami, bo to pierwszy dobry weterynarz w małym miasteczku i przez to też chyba nawet moja prośba o kroplówkę została odwlekana, bo często nie rozmawia z nami lekarz prowadzący tylko pomocnik, wpisuje niby coś tam do komputera... Ale kilka dni zgłaszałam, że ona nie pije, tylko je płynne jedzenie, a tymczasem w sobotę, na w końcu wybłaganej kroplówce wetka, jakby była zaskoczona, że Kocia naprawdę NIC nie pije 8O

Martwi mnie, że ona trochę szybko teraz oddycha... Kojarzę, że w anemii chyba występuje taki szybszy oddech, ale przed kroplówką tak nie było... Mam nadzieję, że nic jej się nie stanie... Jednak dostała do żyłki z kolei ten mega mocny antybiotyk (metronidazol).

Darkli

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Wto lis 05, 2024 14:23

Post » Wto gru 17, 2024 16:13 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Wracam z kontynuacją, bo mamy fatalny rollercoaster...
Tak, więc w nocy z niedzieli na poniedziałek zaczęło się u niej coś w rodzaju zapaści? Rano miała już bardzo szybki i bardzo płytki oddech, a serce telepało strasznie szybko. Nasz weterynarz miał tego dnia otwierać gabinet dopiero o 13-tej, więc nie było opcji czekać, pojechaliśmy tym razem sporo dalej do większego miasta. Myślałam, że ona umrze mi po drodze, a jeśli nie, to na miejscu i tak zaproponują eutanzję :placz: (okazało się, że był to fatalnie niski poziom glukozy 1,46 mmol/L [norma od 4,1 do 8,8] )

Mieli tam jakiś lepszy sprzęt, więc zrobili na miejscu badania krwi oraz usg, dostała też sporo kroplówek z takiej specjalnej pompy i nagle po kilku godzinach, wstała, zaczęła do nas uroczo miauczeć i mruczeć! Kot, który dosłownie już umierał, nagle do nas wrócił.. Więc znów poczuliśmy kopa do walki.

Z badań krwi wyszło, że przynajmniej anemia magicznie się wycofała, ale za to wątroba - która jeszcze w czwartek przed operacją miała idealne parametry - fatalnie posypała :strach: Znów padło też podejrzenie FIP, bo odrobina płynu w jamie brzusznej, ale jednocześnie za mało, żeby go pobrać. Dziś miała mieć też dobraną krew na elektoforezę białek, ale lekarz, który nas przyjmował, chyba nie przeczytał dokładnie, co jego koleżanka zaleciła :/ No i dał najpierw kroplówkę, więc nie mozna już było pobrać krwi... No i tak tkwimy w miejscu z FIPem, a mam już załatwiony lek, więc właściwie moglibyśmy działać z ostatnią deską ratunku, czyli lekiem GS

Ostatnia noc wymagała od nas podawania jej co 2h strzykawki glukozy dożylnie i regularne mierzenie tej glukozy. Niestety czasami wychodziła za niska, mimo tych częstych podań :( ze trzy pomiary miałam poniżej 60...
Tymczasem, dziś rano na kontroli - cukier 128! Jakiś cud znówu... Jakby wątroba jednak ruszyła i zaczęła coś tam magazynować??
Wczoraj miala też znowu hipotermię 36,6, natomiast dziś najlepsza temperatura z ostatnich dni 37,8!
Co więcej wydaje się, że poprawił się też trochę koloryt i zapach moczu (wczoraj bardzo intensywnie żółty i mocno smierdzący, dziś już naturalniejszy). Niby są jakieś dobre symptomy, coś ten organizm reaguje, ale co dalej??
Prawdopodobnie za chwilę pojedziemy na kolejną wizytę, bo ten lekarz z rana był taki olewczy, że nie wykonał połowy zaleceń i tego, co obiecano mi dzień wcześniej... Nie wiem, czy mimo wszystko nie powinnimy mieć w domu awaryjnej glukozy dla niej? Nic nam nie powiedział. Po prostu podał kroplówkę, powiedział, że kot ma jeść i zniknął kończąc w ten sposób wizytę, a przecież dzień wcześniej kot był w stanie krytycznym i miał zostać w szpitalu i nagle żadnych zaleceń dalej??...
Poprosiłam w recepcji o wydrukowanie opisu i jeszcze okazało się, że on jej podał do kroplówki dexametazon :!: Czytałam, ze koty białaczkowe nie powinny dostawać sterydów i jestem znów spanikowana...
Kocia mimo słabości całą noc od wczorajszego "przebudzenia ze śpiączki" gadała z nami i mruczała, gdy do niej mówiliśmy i głaskaliśmy... A po wizycie u tego pana znów się wyłączyła :( Mam nadzieję, że to foch spowodowany próbą wciskania jedzenia na siłę po powrocie, a nie pogorszenie po sterydzie :/

Darkli

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Wto lis 05, 2024 14:23

Post » Wto gru 17, 2024 16:21 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Wracam z kontynuacją, bo mamy fatalny rollercoaster...
Tak, więc w nocy z niedzieli na poniedziałek zaczęło się u niej coś w rodzaju zapaści? Rano miała już bardzo szybki i bardzo płytki oddech, a serce telepało strasznie szybko. Nasz weterynarz miał tego dnia otwierać gabinet dopiero o 13-tej, więc nie było opcji czekać, pojechaliśmy tym razem sporo dalej do większego miasta. Myślałam, że ona umrze mi po drodze, a jeśli nie, to na miejscu i tak zaproponują eutanzję :placz: (okazało się, że był to fatalnie niski poziom glukozy 1,46 mmol/L [norma od 4,1 do 8,8] )

Mieli tam jakiś lepszy sprzęt, więc zrobili na miejscu badania krwi oraz usg, dostała też sporo kroplówek z takiej specjalnej pompy i nagle po kilku godzinach, wstała, zaczęła do nas uroczo miauczeć i mruczeć! Kot, który dosłownie już umierał, nagle do nas wrócił.. Więc znów poczuliśmy kopa do walki.

Z badań krwi wyszło, że przynajmniej anemia magicznie się wycofała, ale za to wątroba - która jeszcze w czwartek przed operacją miała idealne parametry - fatalnie posypała :strach: Znów padło też podejrzenie FIP, bo odrobina płynu w jamie brzusznej, ale jednocześnie za mało, żeby go pobrać. Dziś miała mieć też dobraną krew na elektoforezę białek, ale lekarz, który nas przyjmował, chyba nie przeczytał dokładnie, co jego koleżanka zaleciła :/ No i dał najpierw kroplówkę, więc nie mozna już było pobrać krwi... No i tak tkwimy w miejscu z FIPem, a mam już załatwiony lek, więc właściwie moglibyśmy działać z ostatnią deską ratunku, czyli lekiem GS

Ostatnia noc wymagała od nas podawania jej co 2h strzykawki glukozy dożylnie i regularne mierzenie tej glukozy. Niestety czasami wychodziła za niska, mimo tych częstych podań :( ze trzy pomiary miałam poniżej 60...
Tymczasem, dziś rano na kontroli - cukier 128! Jakiś cud znówu... Jakby wątroba jednak ruszyła i zaczęła coś tam magazynować??
Wczoraj miala też znowu hipotermię 36,6, natomiast dziś najlepsza temperatura z ostatnich dni 37,8!
Co więcej wydaje się, że poprawił się też trochę koloryt i zapach moczu (wczoraj bardzo intensywnie żółty i mocno smierdzący, dziś już naturalniejszy). Niby są jakieś dobre symptomy, coś ten organizm reaguje, ale co dalej??
Prawdopodobnie za chwilę pojedziemy na kolejną wizytę, bo ten lekarz z rana był taki olewczy, że nie wykonał połowy zaleceń i tego, co obiecano mi dzień wcześniej... Nie wiem, czy mimo wszystko nie powinnimy mieć w domu awaryjnej glukozy dla niej? Nic nam nie powiedział. Po prostu podał kroplówkę, powiedział, że kot ma jeść i zniknął kończąc w ten sposób wizytę, a przecież dzień wcześniej kot był w stanie krytycznym i miał zostać w szpitalu i nagle żadnych zaleceń dalej??...
Poprosiłam w recepcji o wydrukowanie opisu i jeszcze okazało się, że on jej podał do kroplówki dexametazon :!: Czytałam, ze koty białaczkowe nie powinny dostawać sterydów i jestem znów spanikowana...
Kocia mimo słabości całą noc od wczorajszego "przebudzenia ze śpiączki" gadała z nami i mruczała, gdy do niej mówiliśmy i głaskaliśmy... A po wizycie u tego pana znów się wyłączyła :( Mam nadzieję, że to foch spowodowany próbą wciskania jedzenia na siłę po powrocie, a nie pogorszenie po sterydzie :/

Darkli

Avatar użytkownika
 
Posty: 14
Od: Wto lis 05, 2024 14:23

Post » Wto gru 17, 2024 16:51 Re: Kocia - oporny gigantyczny ropień, felv+, anemia... Ratu

Na stres przed wetem może wolno jej podać gabapentyne, to ją wyciszy, zapomni zaraz, co się działo, a poza tym zwiększy apetyt. Stres obniza odporność. Ja słabiutką kotkę z chloniakiem nosiłam do kuwety i trzymałam, kotka zaraz zapłapała ten system i była zadowolona. Na niegojące się ropnie są teraz opatrunki nowej generacji, do kupienia w aptece.
https://leki.pl/poradnik/opatrunki-na-t ... ie-rany-2/
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15255
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 37 gości