Szczepienia dorosłych kotów
Witajcie 
Na wstępie zaznaczę, że nie jestem stałym czytelnikiem tego forum, pewnie nawet wszystkich funkcji nie ogarniam, KOCIE ABC przeleciałam wzrokiem w kierunku tematyki szczepień kotów i nie widzę tam konkretnie takiego wątku. Także z góry przepraszam, jeśli powtarzam jakiś temat dla kogoś może wałkowany milion razy.
Mam 5-letnią kotkę i 6-letniego kocura. Kastrowane, nigdy nie szczepione. Przez pierwsze 2-3 lata życia całkowicie niewychodzące, a ostatnie 3 lata spędziliśmy tak, że w ciągu roku pół roku w mieszkaniu bez wychodzenia, a pół roku na wsi - tryb wychodzący.
Koty w miarę regularnie odrobaczam. Kocur był raz lekko przeziębiony (chyba) jak miał rok, (chyba lekko, miał tylko załzawione oczy przez około 3 dni), nawet nie dojechałam do weta, jak przeszło. Potem 2 lata później raz się przeziębił na wsi, tak że dostał antybiotyk i jakiś czas póżniej już w mieście - zapalenie pęcherza w wieku 5 lat.
Kotka była raz chora (w wieku 4 lat), poważnie odwodniona - przyczyn nie ustalono, po kroplówkach, badaniach wszystko ok.
Także nie było tego wiele.
Przez pierwsze 2-3 lata ich życia nie myślałam w ogóle o szczepieniach, bo koty nie wychodzą, ja buty zdejmuję przed wejściem (co prawda potem stawiam na otwartą półkę
 ) i nikt obcy nie przychodzi więc tak sobie wykoncypowałam, że nic im nie zagraża. 
Potem zaczęłam z nimi wyjeżdzać i o szczepieniach zapomniałam w ogóle.
Na wsi koty mają kontakt z jednym dzikim kocurem, który tam mieszka i jest dokarmiany. Wokół nie ma domostw; rzadko, ale zdarza się, że przyspaceruje jakiś kot. Za to innych gatunków od tchórza, lisa, wydry po łosia - do wyboru. (Dlatego koty zawsze zamykam na noc w domu, żeby minimalizować możliwość konfrontacji z dzikim zwierzęciem).
Przez przypadek coś przeczytałam o panleukopenii (jak łatwo przenieść na ubraniach, czyli zarazić kota) i przeraziłam się. Tak samo przeraża mnie widmo szczepienia. Bo ludzie jednak piszą, że są powikłania, że to poważna ingerencja, że samo przeprowadzenie szczepienia wymaga, aby trafić na dobrego weterynarza, a w tej kwestii jestem przekonana, że to loteria.
Proszę o opinie czy szczepić na choroby zakaźne, jaka szczepionka, czy również na Felv, czy na wściekliznę, czy te szczepionki w ogóle działają, jakie badania może kotom zrobić wcześniej by im nie zaszkodzić. Czy jest w ogóle sens szczepić tak duże koty i wszystko co uznacie za ważne w tej kwestii.
Staram się dbać o kociska, jednak coraz bardziej odczuwam dezorientację gdy pojawia się temat ich zdrowia, bo są coraz starsze, a są mi cholernie bliskie.
Z góry dziękuję i zdrowia dla Waszych kotów i opiekunów
PS. Zapomniałam dodać, że obiektywnie patrząc - są trochę za grube. Czy to ewentualnie może być istotne dla bezpieczeństwa szczepień lub wskazaniem do wykonania jakichś badań?
			Na wstępie zaznaczę, że nie jestem stałym czytelnikiem tego forum, pewnie nawet wszystkich funkcji nie ogarniam, KOCIE ABC przeleciałam wzrokiem w kierunku tematyki szczepień kotów i nie widzę tam konkretnie takiego wątku. Także z góry przepraszam, jeśli powtarzam jakiś temat dla kogoś może wałkowany milion razy.
Mam 5-letnią kotkę i 6-letniego kocura. Kastrowane, nigdy nie szczepione. Przez pierwsze 2-3 lata życia całkowicie niewychodzące, a ostatnie 3 lata spędziliśmy tak, że w ciągu roku pół roku w mieszkaniu bez wychodzenia, a pół roku na wsi - tryb wychodzący.
Koty w miarę regularnie odrobaczam. Kocur był raz lekko przeziębiony (chyba) jak miał rok, (chyba lekko, miał tylko załzawione oczy przez około 3 dni), nawet nie dojechałam do weta, jak przeszło. Potem 2 lata później raz się przeziębił na wsi, tak że dostał antybiotyk i jakiś czas póżniej już w mieście - zapalenie pęcherza w wieku 5 lat.
Kotka była raz chora (w wieku 4 lat), poważnie odwodniona - przyczyn nie ustalono, po kroplówkach, badaniach wszystko ok.
Także nie było tego wiele.
Przez pierwsze 2-3 lata ich życia nie myślałam w ogóle o szczepieniach, bo koty nie wychodzą, ja buty zdejmuję przed wejściem (co prawda potem stawiam na otwartą półkę
Potem zaczęłam z nimi wyjeżdzać i o szczepieniach zapomniałam w ogóle.
Na wsi koty mają kontakt z jednym dzikim kocurem, który tam mieszka i jest dokarmiany. Wokół nie ma domostw; rzadko, ale zdarza się, że przyspaceruje jakiś kot. Za to innych gatunków od tchórza, lisa, wydry po łosia - do wyboru. (Dlatego koty zawsze zamykam na noc w domu, żeby minimalizować możliwość konfrontacji z dzikim zwierzęciem).
Przez przypadek coś przeczytałam o panleukopenii (jak łatwo przenieść na ubraniach, czyli zarazić kota) i przeraziłam się. Tak samo przeraża mnie widmo szczepienia. Bo ludzie jednak piszą, że są powikłania, że to poważna ingerencja, że samo przeprowadzenie szczepienia wymaga, aby trafić na dobrego weterynarza, a w tej kwestii jestem przekonana, że to loteria.
Proszę o opinie czy szczepić na choroby zakaźne, jaka szczepionka, czy również na Felv, czy na wściekliznę, czy te szczepionki w ogóle działają, jakie badania może kotom zrobić wcześniej by im nie zaszkodzić. Czy jest w ogóle sens szczepić tak duże koty i wszystko co uznacie za ważne w tej kwestii.
Staram się dbać o kociska, jednak coraz bardziej odczuwam dezorientację gdy pojawia się temat ich zdrowia, bo są coraz starsze, a są mi cholernie bliskie.
Z góry dziękuję i zdrowia dla Waszych kotów i opiekunów

PS. Zapomniałam dodać, że obiektywnie patrząc - są trochę za grube. Czy to ewentualnie może być istotne dla bezpieczeństwa szczepień lub wskazaniem do wykonania jakichś badań?
