Chyba jednak Relanium pomogło
Pół roku minęło od leczenia biegunki u Bila viewtopic.php?f=1&t=217774&start=15
Bil wrócił do zdrowia. Na pół roku....
Dziś od rana znowu biegunka z bólem. Zadziały się u mnie dwie sytuacje (jedna identyczna, jak przy wcześniejszej długiej i ciężkiej biegunce).
1) Bilu choruje na drogi moczowe, jest na karmie 4Vet Urinary, W maju tego roku nagle przedłużyła się przesyłka ze sklepu Zooplus tej karmy i zastępczo kupiłam Dolinę Noteci w puszce. Wówczas, dwa dni po karmieniu Bila tą karmą zaczęło się. Wtedy nie kojarzyłam tego z karmą, ale dziś, po pół roku sytuacja się powtórzyła. Nie dotarła do mnie karma z Zooplus, więc zakupiłam w sklepie zoologicznym stacjonarnie Dolinę Noteci i pierwszą puszkę podałam 2 dni temu. Już wczoraj była rzadsza kupka, ale i wczoraj podałam drugą puszkę. Dziś od rana u Bila biegunka - silna, wodnista, częste parcie na stolec i ból przy oddawaniu tego wodnistego stolca, ciągłe chodzenie do kuwety i płacz - tak jak w maju.
2) Tego samego dnia, co teraz podałam Bilowi po raz pierwszy Dolinę Noteci (dwa dni temu) przyniosłam do domu hoję, którą dostałam od koleżanki (hoja niepryskana, bez odżywek, ten sam gatunek co mam w domu od lat). Hoje już mam w domu, jedną krótko - od lat chyba 4. Bilu na początku podgryzał tą właśnie hoję, bo pojawiła się, gdy już był domownikiem 4 lata (inne hoje były u mnie wcześniej) i nic się nie działo. Szybką tą hoję zaczął ignorować i podgryzać. Dwa dni temu tą nową też popodgryzał.
Od dziś (dzień biegunki) hoja na zamkniętym balkonie, trudno, pewnie zmarznie na kość, ale musi tam poczekać, aż znajdę jej nowego właściciela. Zamiast karmy Dolina Noteci - inna mokra (ciągle nie mam stałej karmy Bila).
Nigdy nie miałam w domu problemu z hojami - to jedyne kwiaty, jakie mam. Dolinę Noteci kupiłam tylko dwukrotnie - w maju i teraz.
Kończąc - boję się, że to nie jest alergia na Dolinę Noteci, a tylko przypadek i że Bilu zatruł się gryząc tą hoję. I pewnie dlatego myślę, żeby ruszyć jutro rano przy niedzieli do weta (jeśli biegunka nie przejdzie), choć Bil u weta zawsze, chyba ze stresu, zaczyna mieć potem problem z siusianiem (aktualnie siusia 2 razy dziennie bez problemu. Dzisiaj też, mimo tej biegunki).
Aktualnie Bil śpi. Nie przybiera jeszcze pozycji bólowych jak w maju, ma apetyt (dziś zamiast Doliny Noteci dostał Gussto). Nie wiem dlaczego nie zabrałam go jeszcze do weta (czekam do jutra, ale pewnie jutro zapakuję go w transporter i pojadę na koci SOR - dziś sobota, też tylko SOR). Leczenie w maju było bardzo inwazyjne, skrytykowałyście mnie za nie, ale pomogło (link powyżej).
Czy dobrze myślę? Czy jednak radzicie mi jeszcze nie pędzić jutro do weta, nawet jeśli biegunka będzie się utrzymywać? A może radzicie, żebym jednak jeszcze dziś pojechała? (Kociaści Przyjaciele, którzy znają mnie na tym forum wiedzą, że jestem panikara)
Bil wrócił do zdrowia. Na pół roku....
Dziś od rana znowu biegunka z bólem. Zadziały się u mnie dwie sytuacje (jedna identyczna, jak przy wcześniejszej długiej i ciężkiej biegunce).
1) Bilu choruje na drogi moczowe, jest na karmie 4Vet Urinary, W maju tego roku nagle przedłużyła się przesyłka ze sklepu Zooplus tej karmy i zastępczo kupiłam Dolinę Noteci w puszce. Wówczas, dwa dni po karmieniu Bila tą karmą zaczęło się. Wtedy nie kojarzyłam tego z karmą, ale dziś, po pół roku sytuacja się powtórzyła. Nie dotarła do mnie karma z Zooplus, więc zakupiłam w sklepie zoologicznym stacjonarnie Dolinę Noteci i pierwszą puszkę podałam 2 dni temu. Już wczoraj była rzadsza kupka, ale i wczoraj podałam drugą puszkę. Dziś od rana u Bila biegunka - silna, wodnista, częste parcie na stolec i ból przy oddawaniu tego wodnistego stolca, ciągłe chodzenie do kuwety i płacz - tak jak w maju.
2) Tego samego dnia, co teraz podałam Bilowi po raz pierwszy Dolinę Noteci (dwa dni temu) przyniosłam do domu hoję, którą dostałam od koleżanki (hoja niepryskana, bez odżywek, ten sam gatunek co mam w domu od lat). Hoje już mam w domu, jedną krótko - od lat chyba 4. Bilu na początku podgryzał tą właśnie hoję, bo pojawiła się, gdy już był domownikiem 4 lata (inne hoje były u mnie wcześniej) i nic się nie działo. Szybką tą hoję zaczął ignorować i podgryzać. Dwa dni temu tą nową też popodgryzał.
Od dziś (dzień biegunki) hoja na zamkniętym balkonie, trudno, pewnie zmarznie na kość, ale musi tam poczekać, aż znajdę jej nowego właściciela. Zamiast karmy Dolina Noteci - inna mokra (ciągle nie mam stałej karmy Bila).
Nigdy nie miałam w domu problemu z hojami - to jedyne kwiaty, jakie mam. Dolinę Noteci kupiłam tylko dwukrotnie - w maju i teraz.
Kończąc - boję się, że to nie jest alergia na Dolinę Noteci, a tylko przypadek i że Bilu zatruł się gryząc tą hoję. I pewnie dlatego myślę, żeby ruszyć jutro rano przy niedzieli do weta (jeśli biegunka nie przejdzie), choć Bil u weta zawsze, chyba ze stresu, zaczyna mieć potem problem z siusianiem (aktualnie siusia 2 razy dziennie bez problemu. Dzisiaj też, mimo tej biegunki).
Aktualnie Bil śpi. Nie przybiera jeszcze pozycji bólowych jak w maju, ma apetyt (dziś zamiast Doliny Noteci dostał Gussto). Nie wiem dlaczego nie zabrałam go jeszcze do weta (czekam do jutra, ale pewnie jutro zapakuję go w transporter i pojadę na koci SOR - dziś sobota, też tylko SOR). Leczenie w maju było bardzo inwazyjne, skrytykowałyście mnie za nie, ale pomogło (link powyżej).
Czy dobrze myślę? Czy jednak radzicie mi jeszcze nie pędzić jutro do weta, nawet jeśli biegunka będzie się utrzymywać? A może radzicie, żebym jednak jeszcze dziś pojechała? (Kociaści Przyjaciele, którzy znają mnie na tym forum wiedzą, że jestem panikara)


