Blue, trzeba najpierw opanować swoje emocje żeby móc czytać ze zrozumieniem.
Nie będę się rozpisywać więcej, bo po co.
Ja uważam że prośba o uwzględnienie różnych negatywnych następstw jakie wystąpią i podjęcie działań zmierzających w kierunku ich zapobieżenia to prawidłowe działanie.
Te wszystkie wypadki samochodowe z udziałem psów czy kotów będą się zdarzały niezależnie od kastracji i czipowania. Tylko kot czy pies który zginie pod kołami może zostać zidentyfikowany,reszta ucieknie i nie będzie możliwości zidentyfikowania właściciela.
Kredyt na kastrację licznych psów i kotów jest możliwy do wzięcia po uwzględnieniu zdolności kredytowej. Mnie np. przyznawano rentę na pół roku, rok czy dwa lata, i nie mogłam sobie kupić nawet lodówki czy pralki na raty. Obecnie pomimo świadomości lekarzy że choroba na którą cierpię się pogłębia i będzie pogłębiać, dali mi np. orzeczenie o niepełnosprawności na kilka lat, z adnotację że może się poprawić.
A co z kredytem np. na leczenie raka prostaty u psa? Też dadzą takiej osobie która nie ma zdolności kredytowej?
Mamy Program Czyste powietrze i ludzie zaciągają kredyty. Kolejnego kredytu mogą po prostu nie dostać. Trzeba to też mieć na uwadze.
Ponadto zauważ że ja nie jestem członkiem żadnej organizacji mającej wpływ na zmiany w prawie. To tacy ludzie powinni wyszukiwać rozwiązania a nie zwalać problem na innych. Jak chcą wprowadzenia takich a nie innych zmian, to powinni też zabezpieczyć tych którzy mogą przez to mieć problemy tj. zarówno ludzi jak i zwierzęta.
To może niech po prostu te Organizacje przyjmą do siebie te zwierzęta które będą porzucane.
A co z gangami psów? Przecież jak ludzie lawinowo będą porzucać psy z powodu niechęci ponoszenia kosztów za kastrację i czipowanie, to tak właśnie będzie wyglądała ich walka o przetrwanie. Jak będą głodne to i na dziecko idące do szkoły się rzucą:
https://www.o2.pl/artykul/gangi-bezpans ... 589318785aTrzeba po prostu wprowadzić takie zmiany, które nie nakręcą kolejnego problemu. Wyobrażasz sobie że nie możesz wyjść z domu bo grasują w okolicy takie gangi?
Ja przypuszczam że ludziom ze wsi będzie wszystko jedno pod warunkiem że ktoś sfinansuje te kastracje i czipowanie. Tylko te osoby które są bardziej zainteresowane losem swoich zwierząt, będą mogły nie chcieć przeprowadzić takiej kastracji. Na pewno nikt nie dawałby zwolnienia z tego obowiązku, bez wcześniejszego udowodnienia że pies jest dobrze zabezpieczony przed ucieczką np. jest na podwórku w kojcu, lub przebywa w domu bo np. mieszka w bloku.
Te porzucone małe kotki i psy, tez dalej będą istniały, ponieważ kastracja i czipowanie będzie możliwe tylko w określonym wieku, więc wcześniej zanim to nastąpi ludzie będą szukali sposobów jak się ich pozbyć.
Państwo Polskie nie powinno samo migać się od swoich obowiązków, i tylko nakładać kolejne na obywateli.
Karmiciele stają się nimi dlatego że widzą co się dzieje i czują że jeśli oni nie pomogą to koty poumierają w męczarniach na choroby czy z głodu. To ma być opieka Państwa nad tymi zwierzętami. Wrabianie obywateli w pełnienie funkcji darmowego opiekuna który ma ponosić koszty a Państwo się cieszy jak to udało się zrzucić na kogoś innego zajmowanie się i ponoszenie kosztów?
Mnie np. też nie stać na sprawowanie funkcji dokarmiacza i opiekuna licznych kotów. Czy Gminę to obchodzi? Nie. Czy jak im mówię że u mnie byłą Panleukopenia i nie mam gdzie dać kastrowanych kotów bo w domu teren skażony proponują mi jakieś rozwiązanie. Nie.
Czy jak poszłam do lecznicy i powiedziałam że chciałam wykastrować takie koty, ale że nie dam rady ich trzymać rękami do zabiegów weterynaryjnych przejęli się. Nie. Nawciskali mi jeszcze kitu że nie można przywieść kota w transporterze czy klatce a oni się zajmą resztą, a potem okazało się że właśnie tak robią w tej lecznicy.
Teraz Gmina nie ma już pieniędzy, i musiałam zapłacić za kastrację. Nie chcieli też nic dać do dokarmiania w czasie poza zimowym i musiałam sama płacić, choć nie jestem właścicielem tych kotków. Przyszły do mnie bo wyczuły że tu dawane jest jedzenie i były głodne.
Czy ktoś bierze odpowiedzialność za te wydatki jakie musiałam ponieść? Nie.