» Nie wrz 22, 2024 0:47
Koteczka sąsiadów.
Muszę z siebie to wyrzucić, bo nie wiem już czy śmiać się czy płakać. Żyła sobie młoda szara koteczka , przychodziła czasami na dobre jedzonko, widziałam, że przeskakuje przez płot do sąsiada, a po pewnym czasie zauważyłam, że ona bawi się u niego w ogrodzie ze swoim maleńkim kociakiem. Nie wiem co potem się z nim stało, może komuś kociaka oddał. Wiosną tego roku koteczka była w ciąży, ale nie miała jeszcze do mnie takiego zaufania, żebym mogła obejrzeć jej brzuszek i sprawdzić czy karmi młode. Po pewnym czasie koteczka nabrała do mnie takiego zaufania, że pozwoliła się głaskać przy jedzeniu. Nie wiem co stało się z kociakami, może umarły po urodzeniu, co byłoby dla nich najlepsze, bo znam tych ludzi i wiem jakie mają podejście do zwierząt. 4 tygodnie temu urodziła drugi raz w tym roku, pamiętam, kiedy przybiegła do misek z pustym brzuszkiem. Po pewnym czasie szukając czegoś w mojej graciarni, zauważyłam kotkę wychodzącą z stojącej tam szafki. Serce mi na chwilę stanęło gdy zajrzałam do środka i zobaczyłam 4 bure dorodne kociaki. Wybiegłam nie mogąc uwierzyć w to co zobaczyłam i zapominając czego tam szukałam a w głowie, co teraz ? Tak mi podziękowała za to, że napełniałam jej miski ? Przecież ja nie mam z czego utrzymać mojego stada, a tu jeszcze 4 młode które powinnam już zacząć dokarmiać, a ją wysterylizować, bo ona już nawet nie wchodzi na swoje stare śmieci, tylko siedzi z małymi albo leży sobie i podjada na moim podwórzu. Znając kocie nawyki byłam prawie pewna, że ona przeniesie młode w inne miejsce po tym jak odkryłam gdzie ma gniazdo, ale nie przeniosła, bo pewnie uznała, że z mojej strony młodym nic nie grozi. Ta graciarnia nie nadaje się do odchowu młodych, bo to mała drewniana szopa z desek, w których są już ubytki, stoi przy drodze wewnętrznej w miejscu publicznym i jeżeli młode wyjdą na zewnątrz, to mogą zostać rozjechane przez samochód czy zabite przez ludzi. Jeszcze wiosną była na moim terenie pp, czy kociaki nabierają odporności z mlekiem matki ? Dwa lata nie widziałam młodych kociąt, myślałam ,że przez pp kociaki , jeżeli urodzą się żywe, to z wadami lub umierają w krótkim czasie po urodzeniu. Jestem zmęczona fizycznie, bo staram się jak tylko mogę, żeby dorobić trochę grosza i psychicznie, bo ciągle w głowie kłębią się myśli, jak długo dam radę utrzymać siebie i moje stado. Życzę Wam Drodzy Forumowicze spokojnej niedzieli.