» Czw sie 08, 2024 13:19
Re: Koci katar, pytanie na szybko
Blue - i tu się absolutnie z Tobą nie zgodzę. Stanowcze STOP dla tych cholernych badań FIV/Felv tak masowo proponowanych. Co to miało by dać w tym wypadku ? Kot jest bezdomny i jak rozumiem dziewczyna do domu nie może go przyjąć. Nie dość , że podstawowe badanie na te wirusy to już 100 zł (minimum) i wynik może być fałszywy, bo kot jest przecież chory, to dalej wyda ze 300 zł na testy PCR by ewentualne plusy potwierdzić. I teraz... niech coś wyjdzie dodatnie. Wet zabroni jej wypuścić kota, albo nakaże zabrać do domu i broń boże nie wypuszczać (nie ważne że w okolicy już który się miał zarazić to się zaraził) , albo uśpi na miejscu. Domu dla takiego kota szukać to szaleństwo.. zdrowe siedzą po klatkach. Fundacje- kilka specjalistycznych , na pewno miejsc nie mają a te mające koty negatywne mogą co najwyżej plusa zamknąć w klatce na resztę lichej wegetacji.
Jeśli się nie uda zwyczajnie zwalczyć kataru- to z góry i bez testów można założyć słabą odporność (z tego czy innego powodu) i włączyć wspomaganie odporności (także bez testowania) , a i nic nie stoi na przeszkodzie by jak wspomniała Myszorek podawać od razu odpowiednie suplementy.
Ostatnio miałam bezdomniaka pod blokiem, miesiąc czasu ogłaszałam (dorosły pingwinek, nikomu nie potrzebny, tuzinkowy) .. nikt nie chciał i nagle pisze kobieta , że da cudny dom, ale warunkiem są testy FIV/FeLV , za które sama zapłaci, byle bym zrobiła bo ma kotkę w domu i ona jest jej oczkiem w głowie. Odmówiłam z miejsca- szeroko tłumacząc. Zrozumiała, choć zrezygnowała z Massimo. Massimo był wtedy zabezpieczony chwilowo po kastracji. Co ja bym z nim miała robić jakby wyszedł na jakimś plusie ?? Jak go wypuścić (choć nikt by mnie nie powstrzymał, bo zabić bym go nie dała) ? Jak skończyło by się dopisanie w licznych/ponawianych ogłoszeniach "kot dodatni" , na które i tak nikt nie reagował? Dwa dni później cudem inna osoba się nim zainteresowała i znalazł dom. O nic nie pytano . Akurat dom bez kotów, ale 2/3 osób korzystających z ogłoszeń nadal nawet o FIV/FelV nie słyszała... i bardzo dobrze- te zwierzęta też muszą jakoś żyć. Miałam też przypadki , że ktoś pytał o wirusy (bo fundacje coś tam piszą)- a jak mówiłam, że kotów nie badam na to i pytałam czy "państwa kot przebadany" to słyszałam "NIE" . "NIE", rozumiesz... ale skreślono by szanse "mojego kota" na życie jakbym go przebadała i oczywiście odmówiono by mi adopcji, bo oczywiście do tego to pytanie dąży. Ci ludzie po dobie przemyśleń kota wzięli i dołączyli do swojego. Żyją i dobrze się mają.
Testy FIV/FeLV (pomijając ogromny szereg błędów które skazują zdrowe koty , i odwrotnie - brak wykrywalności nie mają pozytywnego znaczenia dla tego jednego kota, bo tłumaczenie, że leczy się wtedy choroby towarzyszące inaczej , czym innym to bzdury. Nie raz już słyszałam np. "przy FIV czy FeLV , nie możemy podać sterydu , po czym po przejściu nieskutecznych kuracji innymi lekami wchodziliśmy na steryd i kropka- nie było wyjścia, bo infekcja jamy ustnej nie ustępowała (mimo ekstrakcji) . Przykładów innych nie brak. Więc po co, pytam ? By doprawić kotu łatkę i skazać go na niebyt? Jeśli ktoś tak bardzo boi się wirusów u swoich kotów- w przypadku adopcji, niech nie bierze żadnego dodatkowego, bo nikt mu nie przebada kota od góry do dołu na wszystkie znacznie niebezpieczniejsze choroby /pasożyty zakaźne . Ta moda powinna się skończyć już dawno, ale........ ile to kasy z każdym pacjentem a takie proste badanie.....