Panleukopenia & Co dalej?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 04, 2024 18:20 Panleukopenia & Co dalej?

Hej,

Założyłam konto, bo szukam pomocy.

29.07 wzięłam małego kociaka ze schroniska - schronisko powiedziało mi, że kotek jest zdrowy jednak to była nieprawda, bo miał panleukopenię. Bardziej szczegółową historię zamieściłam w poście na fejsie: https://www.facebook.com/share/p/VofqnuPJPB52ujQU/

Kotek, Dabi, zmarł w piątek. Bardzo ubolewam (chcę wytoczyć wojnę temu schronisku przy okazji), jednak mam drugiego, 3letniego kocura. Jest szczepiony, nie wykazuje zmian w zachowaniu - był już u weterynarza, dostał tak czy siak zastrzyk na wzmocnienie odporności, plus VetoMune które ma wyjeść w całości (całe 80 kapsułek). W poniedziałek znowu na wzmocnienie, pobieranie krwi a w piątek weterynarz planuje go doszczepić.

Przyznaję bez bicia, że pojęcia bladego nie miałam o panleukopenii. Moje zwierzęta są zawsze pod stałą opieką weterynarza, który wszystko kontroluje. Mam też 18letniego psa, który jest chory - chora wątroba i nerki.

Szukam pomocy, bo nie wiem co dalej. Czytałam tutaj na forum i po internecie, że wirus utrzymuje się od 6 miesięcy do roku? Ponad roku? Nie planuję sprowadzania drugiego kota w najbliższym czasie, od razu zaznaczę - nie zamierzam ryzykować życia kolejnego, już śmierć tego malca złamała mi serce.
Czy mój 3letni spaślak będzie pozostawał zagrożony przez cały ten czas?
Użyłam jonizatora wraz ze sterylizacją oraz przemyłam podłogi domestosem. Nie jestem zbytnio w stanie zrobić nic więcej - przecież nie wyrzucę materaca czy księgozbioru, a kociak był izolowany u mnie w sypialni i czasami w łazience. Wyniosłam wszystkie rzeczy zmarłego Dabiego do garażu podziemnego do swojej klitki gdzie trzymam motocykl (kuwetę, miseczki i kocyk) - czy te rzeczy muszę wyrzucić, czy ten wirus w końcu padnie?

Martwię się po prostu o mojego 3letniego kota. I też o psa, bo nadmierne odkażanie może mieć negatywny wpływ na niego.
Czy wymycie podłóg tym domestosem i jonizowanie (zostawiłam urządzenie włączone na dosłownie 12h w każdym pomieszczeniu w którym przebywał kociak tj. sypialnia i łazienka) wystarczy żeby zredukować zagrożenie? Czy muszę to włączyć dosłownie wszędzie?

Boże drogi, to jakiś koszmar.

deathnep

Avatar użytkownika
 
Posty: 5
Od: Nie sie 04, 2024 1:38

Post » Pon sie 05, 2024 1:56 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Podniosę

anka1515

 
Posty: 4675
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Pon sie 05, 2024 5:30 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Rzeczy wyrzuć, co do utrzymywania się wirusa, to podobno tak utrzymuje się bardzo długo, ale może wypowie sie ktos, kto jest lepiej zorientowany w temacie.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 5100
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Pon sie 05, 2024 7:02 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Bardzo współczuję straty Dabiego :(
deathnep pisze:Użyłam jonizatora wraz ze sterylizacją oraz przemyłam podłogi domestosem.


O Panleukopenii pewnie wypowiedzą się osoby bardziej kompetentne.
Ja trochę z innej strony.
Czy po umyciu podłóg Domestosem, wielokrotnie i bardzo dokładnie zostały umyte łagodnym detrgentem dopuszczonym dla zwierząt albo mopem parowym na gorąco???

Stosunkowo często zapomina się o tym a zwierzęta chodzą po takiej powierzchni, następnie kot zlizuje to z łapek, może dojść do zatrucia :strach:

makrzy

 
Posty: 1052
Od: Sob sie 04, 2018 14:23
Lokalizacja: śląsk

Post » Pon sie 05, 2024 9:30 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Tak na szybciutko bo mam tylko chwilkę.
Strasznie Ci współczuję tej historii i jej finału :(
Sama ostatnio się o podobną otarłam i do teraz mi słabo.

Doszczepianie w piątek dorosłego, szczepionego kocura nie ma sensu, sens doszczepiania jest do maksymalnie 72 godzin po pierwszym kontakcie z wirusem, im wcześniej tym lepiej.
Szczepiąc go w piątek, gdy kocur miał potencjalny kontakt z wirusem ponad tydzień wcześniej, jedynie go osłabi, nie da nic dobrego. Jeśli zaraził się i ma zachorować - to albo zachoruje lekko bo wiek i poprzednie szczepienie zrobią swoje, albo zachoruje niestety poważnie - w takim wypadku w momencie szczepienia (ponad tydzień od tego kontaktu pierwszego) jego układ odpornościowy będzie już niemal wyłączony a organizmowi dorzuci się kolejnych wirusów do pokonania, organizm nie rozróżni szczepionkowych od prawdziwych.
Znacznie więcej sensu miałoby podanie teraz surowicy.


Czasem, rzadko ale jednak, zdarza się że psy mające kontakt z wirusem panleukopenii w większej ilości tez chorują, mniej groźnie, zwykle kończy się biegunką, ale Ty masz staruszka schorowanego... warto by się poradzić weta co do wsparcia jego odporności.

Pamiętaj że Ty jesteś obecnie zagrożeniem dla innych kotów - Ty ani inni domownicy nie powinni miec z nimi do czynienia bez absolutnej konieczności, w gabinecie weta trzymacie się daleko od innych osób etc, nie zapraszajcie do siebie opiekunów kotów.

Blue

 
Posty: 23937
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon sie 05, 2024 22:46 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Dopiszę jeszcze troszkę - rozumiem Twoje rozżalenie, ale nie wiem czy wojna ze schroniskiem to dobra droga do zmniejszenia bólu :( - bo może Tobie trochę pomoże ale możliwe że kosztem niewinnych osób - i finalnie może odbić się na kotach :(.
Sama właśnie dowiadujesz się jak bardzo zakaźna jest to choroba, jak trudna do opanowania i trzymania w ryzach gdy się ją już przywlecze. Niestety - może się zdarzyć że kociak w schronisku się nią zarazi - dlatego należy robić co możliwe bez szkody dla kociaków by do schroniska nie trafiały bo są tą grupą najbardziej zagrożoną.
Biorąc pod uwagę przebieg choroby u Twojego kociaczka - w schronisku prawdopodobnie nie miał jeszcze objawów dlatego był wydany jako zdrowy. Rozwolnienie które zaobserwowałaś w domu w schronisku mogło jeszcze nie występować lub być niezbyt niepokojące jeśli w klatce było kilka maluchów a zostały odrobaczone, biegunka po odrobaczaniu to nic dziwnego, wręcz norma. Dla kociaków jest najlepiej jeśli zostaną wydane jak najszybciej - trafienie na kwarantannę i szukanie im domu na cito tuż po jej zakończeniu - tak ogólnie raczej dobrze świadczy o schronisku/wolontariuszach.
Nie mam pojęcia jakie jest schronisko z którego brałaś malucha - dlatego nie chodzi mi o to by ich bronić w ciemno -ale i mam opór by dołączyć się do jego atakowania tak dla zasady żeby znaleźć winnego, w niektórych szczepi się kociaki na wejściu, w innych na wyjściu z kwarantanny bo np. przepisy mówią że należy wydać kota zaszczepionego i odrobaczonego więc gdy jest brany prosto z niej to może się okazać że dostanie combo na samym wyjściu niestety .
Szczepienie na wejściu daje dosyć dobrą ochronę w przypadku pp, ale w przypadku innych chorób może dobić w warunkach schroniskowych jeśli właśnie się u kociaka wykluwają lub je załapie. Dlatego różne są procedury, doświadczenia etc.

Podobnie odrobaczanie - gdy do schroniska trafia kociak i ląduje na kwarantannie - czasem lepiej wstrzymać się z odrobaczaniem do czasu upewnienia się że jest zdrowy - bo odrobaczanie osłabia odporność i zanim kociak korzysta z tego że nie ma robali - mija jakiś czas, a niektóre kociaki bardzo je odchorowują - dlatego zaleca się w normalnych warunkach szczepienie dopiero po 2 tygodniach. W schronisku kociak przez te dwa tygodnie będzie potencjalnie narażony na wszelkie wirusy i bakterie oraz grzyby - więc trudno potępiać w czambuł nie odrobaczanie na wejściu kociaków które wyglądają ok lub potencjalnie rozwija się u nich dopiero jakaś infekcja.

Rzeczy po maluchu najlepiej byłoby zlać wrzątkiem, potem odkażaczem działającym na wirusa pp wziętym od weta np. następnie wsadzić takie mokre do mocnego wora albo kilku i wywalić.
Nie ma sensu byś odkażała mieszkanie w nieskończoność, choć jonizatorem bym potraktowała wszystkie pomieszczenia.
Co się da wyprać w wysokiej temperaturze to wypierz. I obserwuj kocurka. Ma duże prawdopodobieństwo że nawet jeśli zachoruje - to łagodnie skoro jest młody ale dorosły i zaszczepiony. Jeśli zachoruje i wyzdrowieje ładnie - to będzie miał bardzo wysoki poziom przeciwciał, nie będzie potrzeby odkażania domu ze względu na niego, bo prawdopodobnie i tak będzie jakiś czas jeszcze wydalał wirusa. Ale musicie Wy, ludzie bardzo uważać na inne koty. Także z wyrzucaniem np. zawartości kuwet do śmieci - idealnie byłoby wlewać do worka ze żwirkiem (użytym) odkażacz - już od teraz.

Zaglądałam na watek na FB gdzie opisałaś Waszą historię.
Co oznacza że jeden z kociaków miał testy i ma FIP?
Jeśli wyszło mu zakażenie koronawirusem to absolutnie nie oznacza że ma fip. To zakażenie przechodzi większość kotów, schroniskowe prawie wszystkie. To zwykła jelitówka zazwyczaj jeśli chodzi o objawy, bywa że prawie niezauważalna. Maluchom może dać w kość, ale jeśli kot nie ma objawów a test na koronawirusa ma pozytywny - to absolutnie nie oznacza że jest chory.
Jakie inne testy miałyby być robione u takich maluchów? U niezbyt zdrowych maluchów testy np. na FeLV i FIV są niewiarygodne.

Absolutnie rozumiem Twój ból i rozpacz :(
I obecny lęk o kocurka :(
Ale zanim zaczniesz krucjatę przeciwko schronisku - daj sobie troszkę czasu, bardzo proszę.
Żeby się nie okazało że ludzie robią co mogą by ratować koty, a adopcje ustaną bo adoptujący będą się bali wziąć od nich kociaka :(
Lub wyleje się na nich hejt.
Oczywiście możesz w tym czasie zbierać informacje, dopytać się ludzi jakie maja doświadczenia jeśli czujesz potrzebę działania, ale daj sobie chwilę na opadnięcie emocji. Bo prawda może wyglądać zupełnie inaczej i wcale w tym wszystkim nie musi być ewidentnej winy schroniska. A padają mocne oskarżenia o zaniedbanie, tragiczne traktowanie zwierząt, zagłodzenie etc.

Pp zdiagnozowano na podstawie testu?
Powiadomiłaś schronisko zaraz po zdiagnozowaniu choroby u malucha o sytuacji? Wstrzymano wydawanie kotów do adopcji wychodzących z kwarantanny po tej informacji?

Blue

 
Posty: 23937
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto sie 13, 2024 12:13 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Blue pisze:Pp zdiagnozowano na podstawie testu?
Powiadomiłaś schronisko zaraz po zdiagnozowaniu choroby u malucha o sytuacji? Wstrzymano wydawanie kotów do adopcji wychodzących z kwarantanny po tej informacji?




Wojna ze schroniskiem jest niestety nieunikniona, ponieważ po rozmowie z tamtejszym weterynarzem dowiedziałam się takich rzeczy, że włosy dęba stają na głowie. Ten weterynarz przyznał się do zaprzestania leczenia psów, bo "nie warto w tym środowisku". Stwierdził też, że wszystkie koty są chore a on nie ma obowiązku ani robić testów ani nikogo informować o tym, że zwierzak ma np. biegunkę, bo to "stan normalny".

W trakcie trwania kwarantanny kociaków się nie szczepi, a zanim kwarantanna dobiegnie końca to pracownik bierze każdego kota po kolei na ręce, nie zachowując środków bezpieczeństwa i higieny - nie zmienia rękawiczek, nie dezynfekuje i nie myje rąk. Pani, która nam koty pokazywała wyciągała z klatki każdego po kolei na te same ręce. Ja wtedy po prostu założyłam, że zwierzaki są zdrowe i szczepione. Niestety tak nie jest, a szczepi się je w dniu wydania bez sprawdzania stanu zdrowia. Mój kociak był tam od 11.07 a zaszczepiony dopiero 29.07.

W piątek zeszły znowu wydali kociaka z kwarantanny, tego małego - chwalą się takimi postami na fb, pomimo zapewnień kierownika, że wstrzyma adopcje małych kotów do momentu wyjścia z kwarantanny (zdjęcie było zrobione przed wejściem, tho) - kociak miał zdjęcie z dziewczynką ~12 lat, więc jak coś się stanie to będzie to też trauma dla dziecka. Schronisko miało też psa z krwotokiem, o którym napisali i nagle zniknął. Tam w tym schronisku dzieją się cuda a zwierzęta nie są dobrze traktowane, a wszystkie kociaki na kwarantannie są niedożywione.

Także to nie jest bezpodstawny ruch z mojej strony.

Co do drugiego kociaka co ma FIP - ja zażądałam tych testów, notorycznie powtarzając że mam kota w domu i mam kontakt z wychodzącymi, 50/50 wolno żyjącymi (mój ojciec ma takie koty dochodzące u siebie za miastem). Zrobili tylko test na FIP, twierdząc że reszta nie jest potrzebna. I tamten kociak miał FIP. W swoim kolejnym poście na fb ponownie go wrzucili, ale nikogo nie poinformowali o dodatnim wyniku bo "nie ma potrzeby, każdy kot ma FIP".

deathnep

Avatar użytkownika
 
Posty: 5
Od: Nie sie 04, 2024 1:38

Post » Wto sie 13, 2024 13:00 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Odpowiedź mi się chyba nie dodała, napiszę raz jeszcze.
Kotek niestety, ale został mi wydany już chory. W poniedziałek jak go odebrałam to miał już biegunkę o której mnie nikt nie raczył poinformować (kociak w klatce rezydował sam). Nikt go też nie zbadał - miał robaki, o których też nie powiedzieli i zbagatelizowali problem gdyż "każdy kot ma świerzb a biegunka nie jest powodem do zmartwień".

I odrobaczenie powoduje spadek odporności, to teraz wyobraź sobie że zrobili odrobaczenie choremu kotu a na drugi dzień go jeszcze zaszczepili. To jest bomba, której nie sposób przeżyć. Weterynarz stamtąd tylko wzruszył ramionami.
Kotek był w schronisku od 11.07, a szczepiony i odrobaczony 28 i 29.07. A 23.07 czyli przed tymi zabiegami ktoś bardzo inteligentny brał kociaki na ręce, jeden za drugim. Nie stosując środków ostrożności, dezynfekcji - nie zmieniano rękawiczek, nie myto rąk.
Do kwarantanny można sobie wejść z ulicy. Ja myślałam wtedy, że kobieta co nas wprowadziła wie co robi i że te kociaki są zdrowe - bo też wyciągała je z klatek jeden po drugim, nie myjąc rąk. To było tego 23.07. Wszystkie te kociaki tam w klatkach były niedożywione, niektóre bardziej od mojego rudzielca.

Pan weterynarz po rozmowie przyznał się do zaprzestania leczenia psów bo "to schronisko, więc po co?" Stwierdził też, że wszystkie koty są chore, testów nie będzie robił bo szkoda pieniędzy, biegunka nie jest powodem do niepokoju, niedożywienie też nie. A świerzbowca ma każdy kot i nie będzie tego leczył. Na pytanie czemu kot został zaszczepiony mając biegunkę, stwierdził że do pracy przychodzi tylko na 2h dziennie i nic nie widział. Na pytania czemu tych kotów się nie testuje i nie leczy - "bo to schronisko, szkoda pieniędzy". Jeszcze dodał, że jak chcę zdrowego kota to mam sobie iść do hodowli.
Kierownik obiecał niby, że wstrzyma adopcje małych kotów (tych z kwarantanny + przyznał się, że zostały popełnione błędy i odpowiada za śmierć kociaka) na kolejne 3tyg ale w piątek znowu jednego wydał. Miejmy nadzieję, że jest silniejszy i niczego nie złapał, zwłaszcza że zrobiono zdjęcie z małą dziewczynką więc to byłaby trauma dla dzieciaka dodatkowo.
Mieli też do niedawna psa z krwotokiem - napisali post 2 dni z rządu o nim, nagle pies zniknął. Pewnie nie opłacało się go leczyć i szkoda pieniędzy.

Więc to nie jest tak, że ja chcę toczyć bezpodstawną wojnę. Bo tam nie są zachowywane żadne procedury a kwarantanna to jest po prostu trzymanie kociąt w klatkach i zaglądanie do nich na 2h dziennie, ewentualnie wprowadzanie tam ludzi i dawanie im kotów na ręce, bo przecież pracownicy też robią to non stop. Nikt nie monitoruje ich zdrowia.

Co do drugiego kociaka co ma FIP - ja zażądałam testowania tych kotów zanim je wezmę, zrobiono tylko na FIP bo reszty rzekomo "nie trzeba". Bodajże teraz w piątek znów dodali post z kociakami gdzie ta sama osoba je po kolei trzyma i przytula do koszuli i był wśród nich ten kociak. Nie napisali, że ma FIP, więc jak wydadzą to nie poinformują nikogo o tym fakcie.

***

Tak informacyjnie:
Mój pierwszy kociak, 3latek miał robiony test w zeszłym tygodniu w czwartek. Parvo ujemny, jest niewrażliwy na wirusa. Doszczepienie tak czy siak MUSI mieć, bo mija 3 lata odkąd był szczepiony po raz pierwszy. Szczepienia jeszcze działają, ale jeżeli skażenie w domu utrzymuje się do roku to już trzeba go zabezpieczyć. Z nim mam taki problem, że brak apetytu nie jest powodem do zmartwień tak jak u innych kotów - on robi sobie post od czasu do czasu jak mu saszetki nie smakują i pomaga psu zjeść jego chrupki. No i się nie bawi, więc "osowienie" też cięższe do wychwycenia. Ale pośredni kontakt z wirusem miał już tego 29.07 bo zamienialiśmy pokoje w których były trzymane te koty, żeby spaślak mógł przywyknąć do nowego zapachu. Na szczęście nic mu nie jest, dostaje Zylexis i VetoMune a szczepienie jak będzie to dopiero za 2tyg. Klinika już wszystko mu rozpisała.
Koty ojca również zdrowe! Niestety ale też miały ze mną kontakt na krótko po adopcji rudzielca. Także minęły 2tyg i nic się nie dzieje, kamień z serca. Ojciec też będzie je teraz szczepił (nie były szczepione, tak swoją drogą - to są pół domowe, pół wolno-żyjące koty).
Pies zdrowszy już nie będzie, ale poza obijaniem się o ściany to problemów nie ma. Wirus najwidoczniej nie przechodzi na psy - mieli kontakt bezpośrednio ze sobą. Od dłuższego czasu dzień w dzień dostaje leki i co drugi dzień kroplówka, więc jest mocno wzmacniany.

Rzeczy po tamtym kociaku są w garażu. Dałabym je spaślakowi, przynajmniej kuwetę ale to sobie poczekam ten rok czasu.

deathnep

Avatar użytkownika
 
Posty: 5
Od: Nie sie 04, 2024 1:38

Post » Wto sie 13, 2024 18:58 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Ja kiedyś po kontakcie z kotkiem z pp zawinęłam wszystkie rzeczy (ubranie,aparat fotograficzny którym robiłam mu zdjęcia i wszystko inne ,co miałam ze sobą ) w worki na śmieci i wsadziłam je szczenie zamknięte do piwnicy na 2 lata . Ponoć wirus nie utrzymuje się dłużej niż 2 lata ,teraz chyba nawet mówi się o pół roku .Po 2 latach wiciągnęłam i normalnie używałam. Dorosłe koty zwykle jeśli w ogóle chorują to lekko i tak ,jak napislaa Blue,lepiej podać surowice niż szczepić w takim momencie .Koleżanka po tym,jak kociak tymczasowicz okazał się być chory na pp ,podała profilaktycznie surowice wszystkim swoim 6 kotom. Nie zachorował żaden z nich. Pewnie trzebaby dbać teraz o odporność pozostałych zwierzaków i jak najmniej stresu dla nich
Obrazek

koszka

 
Posty: 349
Od: Czw paź 11, 2007 17:01
Lokalizacja: Poniatowa

Post » Wto sie 13, 2024 21:57 Re: Panleukopenia & Co dalej?

koszka pisze:Ja kiedyś po kontakcie z kotkiem z pp zawinęłam wszystkie rzeczy (ubranie,aparat fotograficzny którym robiłam mu zdjęcia i wszystko inne ,co miałam ze sobą ) w worki na śmieci i wsadziłam je szczenie zamknięte do piwnicy na 2 lata . Ponoć wirus nie utrzymuje się dłużej niż 2 lata ,teraz chyba nawet mówi się o pół roku .Po 2 latach wiciągnęłam i normalnie używałam. Dorosłe koty zwykle jeśli w ogóle chorują to lekko i tak ,jak napislaa Blue,lepiej podać surowice niż szczepić w takim momencie .Koleżanka po tym,jak kociak tymczasowicz okazał się być chory na pp ,podała profilaktycznie surowice wszystkim swoim 6 kotom. Nie zachorował żaden z nich. Pewnie trzebaby dbać teraz o odporność pozostałych zwierzaków i jak najmniej stresu dla nich



Znaczy, spaślak miał już badania i ma negatywny wynik na parwo. Wet potwierdził, że ma odporność na wirusa i nie złapie - tylko te szczepienia co miał, to wygasają w tym roku właśnie (bo co 3 lata trzeba odnawiać, z tego co wszyscy mówią - a on ma dokładnie 3 lata i 2 miesiące), więc to mi się po prostu nieziemsko paskudnie nałożyło. Jak do tej pory nie zachorował, nawet nieznacznie to pewnie mu nic już nie będzie, a biega po mieszkaniu jak ostatni babon dzisiaj. :kotek:
Także tak czy siak to szczepienie musi być, bo jakby wygasło tak z jasnej D, to mieszkanie jest skażone a nie wiem w jakim stopniu nawet bo wirusa nie widać. Ale przed szczepieniem witaminy i zylexis (dostanie tego jeszcze 2 działki).
Tak patrząc na niego to albo on jest aniołem stróżem albo jakiś nad nim czuwa bo mam go z ulicy (dosłownie, i to z ruchliwej).

Ja te rzeczy w garażu chcę rok przetrzymać (wymyte były ale nie żrącymi środkami tylko zwykłymi, z kocykiem nic nie robiłam bo ten maluch prawie nie używał tego - z 2-3x się położył i to tylko dlatego, że go zaniosłam), przykryłam kocem i tak będą leżeć jak w tym Czarnobylu.

deathnep

Avatar użytkownika
 
Posty: 5
Od: Nie sie 04, 2024 1:38

Post » Śro sie 14, 2024 6:23 Re: Panleukopenia & Co dalej?

deathnep pisze:
koszka pisze:Ja kiedyś po kontakcie z kotkiem z pp zawinęłam wszystkie rzeczy (ubranie,aparat fotograficzny którym robiłam mu zdjęcia i wszystko inne ,co miałam ze sobą ) w worki na śmieci i wsadziłam je szczenie zamknięte do piwnicy na 2 lata . Ponoć wirus nie utrzymuje się dłużej niż 2 lata ,teraz chyba nawet mówi się o pół roku .Po 2 latach wiciągnęłam i normalnie używałam. Dorosłe koty zwykle jeśli w ogóle chorują to lekko i tak ,jak napislaa Blue,lepiej podać surowice niż szczepić w takim momencie .Koleżanka po tym,jak kociak tymczasowicz okazał się być chory na pp ,podała profilaktycznie surowice wszystkim swoim 6 kotom. Nie zachorował żaden z nich. Pewnie trzebaby dbać teraz o odporność pozostałych zwierzaków i jak najmniej stresu dla nich



Znaczy, spaślak miał już badania i ma negatywny wynik na parwo. Wet potwierdził, że ma odporność na wirusa i nie złapie - tylko te szczepienia co miał, to wygasają w tym roku właśnie (bo co 3 lata trzeba odnawiać, z tego co wszyscy mówią - a on ma dokładnie 3 lata i 2 miesiące), więc to mi się po prostu nieziemsko paskudnie nałożyło. Jak do tej pory nie zachorował, nawet nieznacznie to pewnie mu nic już nie będzie, a biega po mieszkaniu jak ostatni babon dzisiaj. :kotek:
Także tak czy siak to szczepienie musi być, bo jakby wygasło tak z jasnej D, to mieszkanie jest skażone a nie wiem w jakim stopniu nawet bo wirusa nie widać. Ale przed szczepieniem witaminy i zylexis (dostanie tego jeszcze 2 działki).
Tak patrząc na niego to albo on jest aniołem stróżem albo jakiś nad nim czuwa bo mam go z ulicy (dosłownie, i to z ruchliwej).

Ja te rzeczy w garażu chcę rok przetrzymać (wymyte były ale nie żrącymi środkami tylko zwykłymi, z kocykiem nic nie robiłam bo ten maluch prawie nie używał tego - z 2-3x się położył i to tylko dlatego, że go zaniosłam), przykryłam kocem i tak będą leżeć jak w tym Czarnobylu.[/quote

Nie ma czegos takiego jak prawie, jesli miał kontakt z nim to trzeba koc wyrzucic.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 5100
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Śro sie 14, 2024 6:39 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Nie wiem czy masz taki sentyment do tych rzeczy po kociaku - ale jeśli tak, to potraktowałabym je czymś co wirusa zniszczy chocby potencjalnie, samo odczekanie roku może sprawę załatwić a może nie załatwić, tym bardziej jeśli rzeczy leżą sobie w chłodzie i ciemności - bo to może przedłużyć żywotność wirusa. I możesz zafundować swojemu kotu kontakt z nim za ten rok jeśli wtedy te rzeczy wyciągniesz. Plus masz w garażu bombę wirusową. Jaki w tym sens?

Szczepienie na panleukopenię daje stosunkowo długotrwałą odpowiedź u kotów z normalną odpornością, badania wykazywały że nawet 10 lat po szczepieniu poziom przeciwciał jest zwykle wysoki. Szczepienia się powtarza bo bez zbadania ich poziomu tak naprawdę nie wiadomo czy u naszego kota nie jest on zbyt niski i kiedy zacznie spadać - jest to sprawa indywidualna, plus szczepionki sa wieloskładnikowe, inne wirusy nie dają aż tak trwałej odporności. Nie jestem przekonana (to znaczy jestem - nie zrobiłabym tego) czy na Twoim miejscu, w tym momencie, fundowałabym kotu doszczepianie, jeśli wirus się rozniósł mocniej po mieszkaniu to kocurek miał z nim kontakt i go zwalczył sam lub własnie zwalcza, co było/jest skuteczniejsze nawet niż szczepionka bo jesli wirus w niego wniknął a organizm go pokonał - to ilość przeciwciał jest maksymalna obecnie. Dodatkowe szczepienie teraz więc korzyści nie da, a spowoduje osłabienie - bo szczepionki są wieloskładnikowe, organizm będzie zwalczał wirusa pp ale nie tylko, także wirusy innych chorób - dla niego to bez znaczenia że to w szczepionce podany koktail, nie groźne patogeny - dla organizmu to będzie inwazja choroby.
Dobrze bym się nad tym zastanowiła - czy teraz (gdy jest ryzyko że organizm jest już osłabiony po zwalczeniu infekcji parwowirusem a ten w dodatku jest w środowisku) czy zrobić to za jakiś czas - także po to by szczepienie miało szansę dać jak najlepszą odporność na inne choroby - bo obecnie nie da.
Zawsze możesz zbadać poziom przeciwciał i na podstawie wyniku podjąć decyzję. [edit: sprawdziłam dostępność tego badania, ma go w ofercie np. Labwet, czeka się 1-3 dni na wynik]

Kolejna sprawa - stale powtarzasz że kociak ze schroniska ma FIP.
Skąd ten pomysł?
Jakie badanie go wykazało?
Tak jak pisałam wcześniej - pozytywny wynik na koronawirusa absolutnie nie oznacza FIPa.
Tak samo jak pozytywny wynik na wirusa opryszczki u ludzi (wyjdzie pewnie u jakichś 80-90 %) nie oznacza ze ma się opryszczkowe zapalenie mózgu.

Co do schroniska - jesli pan weterynarz schroniskowy tak faktycznie mówi sobie na prawo i lewo - to trudno mi to jakoś sensownie skomentować, więc na ten temat się wypowiadać nie będę.

Blue

 
Posty: 23937
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro sie 14, 2024 13:06 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Blue pisze:Nie wiem czy masz taki sentyment do tych rzeczy po kociaku - ale jeśli tak, to potraktowałabym je czymś co wirusa zniszczy chocby potencjalnie, samo odczekanie roku może sprawę załatwić a może nie załatwić, tym bardziej jeśli rzeczy leżą sobie w chłodzie i ciemności - bo to może przedłużyć żywotność wirusa. I możesz zafundować swojemu kotu kontakt z nim za ten rok jeśli wtedy te rzeczy wyciągniesz. Plus masz w garażu bombę wirusową. Jaki w tym sens?

Szczepienie na panleukopenię daje stosunkowo długotrwałą odpowiedź u kotów z normalną odpornością, badania wykazywały że nawet 10 lat po szczepieniu poziom przeciwciał jest zwykle wysoki. Szczepienia się powtarza bo bez zbadania ich poziomu tak naprawdę nie wiadomo czy u naszego kota nie jest on zbyt niski i kiedy zacznie spadać - jest to sprawa indywidualna, plus szczepionki sa wieloskładnikowe, inne wirusy nie dają aż tak trwałej odporności. Nie jestem przekonana (to znaczy jestem - nie zrobiłabym tego) czy na Twoim miejscu, w tym momencie, fundowałabym kotu doszczepianie, jeśli wirus się rozniósł mocniej po mieszkaniu to kocurek miał z nim kontakt i go zwalczył sam lub własnie zwalcza, co było/jest skuteczniejsze nawet niż szczepionka bo jesli wirus w niego wniknął a organizm go pokonał - to ilość przeciwciał jest maksymalna obecnie. Dodatkowe szczepienie teraz więc korzyści nie da, a spowoduje osłabienie - bo szczepionki są wieloskładnikowe, organizm będzie zwalczał wirusa pp ale nie tylko, także wirusy innych chorób - dla niego to bez znaczenia że to w szczepionce podany koktail, nie groźne patogeny - dla organizmu to będzie inwazja choroby.
Dobrze bym się nad tym zastanowiła - czy teraz (gdy jest ryzyko że organizm jest już osłabiony po zwalczeniu infekcji parwowirusem a ten w dodatku jest w środowisku) czy zrobić to za jakiś czas - także po to by szczepienie miało szansę dać jak najlepszą odporność na inne choroby - bo obecnie nie da.
Zawsze możesz zbadać poziom przeciwciał i na podstawie wyniku podjąć decyzję. [edit: sprawdziłam dostępność tego badania, ma go w ofercie np. Labwet, czeka się 1-3 dni na wynik]

Kolejna sprawa - stale powtarzasz że kociak ze schroniska ma FIP.
Skąd ten pomysł?
Jakie badanie go wykazało?
Tak jak pisałam wcześniej - pozytywny wynik na koronawirusa absolutnie nie oznacza FIPa.
Tak samo jak pozytywny wynik na wirusa opryszczki u ludzi (wyjdzie pewnie u jakichś 80-90 %) nie oznacza ze ma się opryszczkowe zapalenie mózgu.

Co do schroniska - jesli pan weterynarz schroniskowy tak faktycznie mówi sobie na prawo i lewo - to trudno mi to jakoś sensownie skomentować, więc na ten temat się wypowiadać nie będę.



Znaczy, o szczepieniu 3letniego kota nie decyduję ja. Ja rzuciłam pomysł u weterynarza i to weterynarz decyduje co dalej. To nie je narzucam tutaj zasady. Jakby stwierdził, że to ryzykowane to by nie szczepił a dał zielone światło, ale termin się wydłuża więc może wyjść tak, że szczepienie będzie dopiero w grudniu.

Garaż mam ocieplany i nie ma kontaktu z innymi ludźmi. To podziemna klitka. Więc jeżeli wirus po pół roku traci moc to nie widzę sensu wyrzucać rzeczy. Nie jestem osobą pozytywnie nastawioną do konsumpcjonizmu, więc odczekałabym ten rok-dwa żeby ponownie wróciło do użytku. Mam też virkonS, zawsze mogę zejść i przemyć. I wybaczcie z tym wyrzucaniem rzeczy, ale kociak miał też kontakt z: moim materacem, kołdrą, ubraniami, butami, biurkiem, fotelem, drukarką i komputerem - to też miałabym wyrzucić wszystko?

Powtarzam, że ma FIP bo miał robiony test, który wykazał wynik pozytywny. I tak, wiem, że nie musi zachorować ale o tym trzeba poinformować bo nie każdy kot jednak to nosi w sobie a zarazić już jednak może. Mój np. nie ma FIP i ten rudy też nie miał (co było szokiem dla weterynarza który próbował go ratować). Te testy miały być wyznacznikiem czy kociak nadaje się do powrotu ze mną do domu. Niestety, innych testów nie robią "bo nie ma sensu", więc to ten test na FIP zdecydował czy kot jest zdrowy czy nie (ja odgórnie chciałam "testy" czy jest na coś chory - dodatkowo weterynarz powiedział, że on nie będzie testować na wszystko i sprawdzać czy kot jest chory). Nikt oczywiście też nie wyjaśnił co to jest, tak gwoli ścisłości - dowiedziałam się przeprowadzając wywiad z innymi weterynarzami. Jak FIP wychodził ujemny, to przyjęli że kot zdrowy i takiego wydali.

deathnep

Avatar użytkownika
 
Posty: 5
Od: Nie sie 04, 2024 1:38

Post » Śro sie 14, 2024 23:32 Re: Panleukopenia & Co dalej?

NIE MA TESTÓW NA FIP !!!
Są testy na koronawirusa, który absolutnie nie jest z FIPem tożsamy. Jakieś 80% kociej populacji jest nosicielami koronawirusa, zachoruje na FIPa ulamek . I koty FIPem się nie zarażają. Ich własny koronawirus w pewnym momencie, z przyczyn niewiadomych, mutuje i zmienia się w FIPa, czyli zapalenie otrzewnej. W sensie epidemiologicznym groźniejszy jest FeLV, czyli zakaźna kocia bialaczka. Chyba, ze mylisz skróty, bo przecież jest jeszcze FIV, czyli niedobór odporności, koci HIV

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16646
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 15, 2024 1:35 Re: Panleukopenia & Co dalej?

Odniosę się tylko do tego, bo mnie aż razi w oczy:
deathnep pisze:Znaczy, o szczepieniu 3letniego kota nie decyduję ja. Ja rzuciłam pomysł u weterynarza i to weterynarz decyduje co dalej. To nie je narzucam tutaj zasady. Jakby stwierdził, że to ryzykowane to by nie szczepił a dał zielone światło, ale termin się wydłuża więc może wyjść tak, że szczepienie będzie dopiero w grudniu.

Ty decydujesz o swoim kocie. Nie istnieje w Polsce żadne prawo i żadna zasada, która zwalniałaby właściciela zwierzęcia z obowiązku podejmowania wszelkich decyzji odnośnie do swojego pupila*. I niestety bywa, że na tym cierpią terminalnie chore zwierzęta - bo niezależnie od tego, jak bardzo weterynarz będzie się starał wyjaśnić jak chłop krowie na rowie, że sprawa jest beznadziejna, to właściciel ma decydujący głos i może zabrać zwierzaka. I kit z tym, że pupil będzie umierał w męczarniach, skoro właściciel "nie jest jeszcze gotowy się z nim pożegnaaaaać..." Na to weterynarz nie może nic poradzić. (Druga straszna rzecz to fakt, że weterynarze są uczeni, aby nie naciskać na właściciela w żaden sposób, w tym również na uśpienie i rzadko kiedy są naprawdę dosadni :evil: )
Jedyne, o czym decyduje weterynarz, to czy odmówi wykonania usługi, czy nie (na przykład ma prawo odmówić uśpienia zwierzęcia, jeśli nie widzi ku temu podstaw).
W Polsce właściciel może szukać tak długo weterynarza, aż znajdzie takiego, który zrobi to, co sobie właściciel zażyczył. (Dokładnie odwrotnie niż w Anglii, w której funkcjonuje zasada, że nowy weterynarz nie zbada zwierzęcia, dopóki nie dostanie ZGODY od poprzedniego lekarza.)
Tak, to lekarz powinien z założenia mieć odpowiednią wiedzę (nie zawsze ma...), ale nawet w ramach tej samej wiedzy różni weterynarze mają różne poglądy. Ich decyzje, podjęte w oparciu o różne poglądy, mają potem swoje skutki w zdrowiu danego zwierzaka. W tym wypadku Twojego kota. Nie będzie błędem medycznym poddanie trzylatka szczepieniu i nie mogłabyś założyć o to sprawy lekarzowi w Izbie, co nie znaczy, że będzie to dobra decyzja.

Reasumując: nie, to nie lekarz decyduje o szczepieniu tylko Ty. Nie, nie narzuca żadnych zasad. W tym wypadku zapewne uznał, że skoro sama nie wiesz i nie masz zdania, to zaszczepi. Natomiast prawdziwy powód uznania, że warto zaszczepić, mógł wynikać zarówno z jego poglądów na temat szczepień, jak i wyniesionej ze studiów nauki, iż weterynarz musi przy zwierzaku zawsze COŚ zrobić (tak niektórzy uczą). Ostatni powód jest najmniej chlubny: dla zysku. Jak było naprawdę, nie wiem. Pragnę jedynie przypomnieć, że ciężar decyzji nie spoczywa na weterynarzu.

* - jak to w życiu są od tego pewne wyjątki. Na przykład w czasie zabiegu operacyjnego weterynarz nie może wybiegać za drzwi i pytać właściciela, czy przy okazji ma też zająć się zmianą, którą zauważył przy okazji na innym organie.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 70 gości