Witam, potrzebuję pomocy w zrozumieniu mi ostatniej sytuacji, gdzie mój roczny kot zmarł podczas wykonywania zabiegu.
Od trzech miesięcy zmagaliśmy się u naszej kotki z młodzieńczym zapaleniem dziąseł. Początkowo podawany jej był steryd w tabletkach, dostała również antybiotyk. Mieliśmy przez miesiąc obserwować sytuację i pojawić się na wizycie kontrolnej. Leczenie zadziałało na 2,5 tygodnia, później zaczerwienienie zaczęło nawracać. Weterynarz podjął decyzję, że steryd w tabletkach będzie podawany nadal, natomiast w mniejszej dawce niż ostatnio, a do tego będziemy stosować steryd w zastrzyku w dawce 40 mg co 3 tygodnie. Połączenie to działało na tydzień, później ponownie zapalenie nawracało. Zapach z pyszczka był nie do zniesienia, a zapalenie nie ustępowało, więc podjęliśmy decyzję z weterynarzem, że wykonamy ekstrakcję zębów policzkowych i ewentualnie kilku innych, jeśli podczas zabiegu okaże się, że trzeba wyrwać jeszcze jakieś dodatkowe.
Zabieg był wykonywany był u weterynarza, któremu bardzo ufałam, ponieważ uratowali mojego pierwszego kota, z którym chodziłam po weterynarzach przez ponad 2 lata w celu uzyskania diagnozy i to był szósty weterynarz u którego byłam i który jako pierwszy wywarł na mnie ogromne wrażenie, jeśli chodzi o stawianie diagnoz i wiedzę. Zabieg był wykonywany przez chirurga z 20 letnim doświadczeniem. Teraz zabieg powierzyłabym stomatologowi. Niestety byłam bardzo zaślepiona przez lekarzy, naprawdę bardzo im ufałam. Wierzyłam, że trafiłam w dobre ręce.
Zabieg ekstrakcji zębów był umówiony bardzo szybko, w zasadzie 5 dni po wizycie kontrolnej. Podczas wizyty kontrolnej skontrolowano tylko stan zębów, kot nie został przebadany, nie została pobrana również krew do badań. Kota nie osłuchano, nie miał wykonanego EKG ani echa serca. W dzień zabiegu przyszłam z kotem do weterynarza, gdzie zostałam od razu poproszona na salę. Kota zważono (2,8 kg) i podano zastrzyk domięśniowo. Nic poza tym. Niestety nie znam nazwy preparatu, dokładnie mnie nie poinformowano. Jedyną informację, jaką dostałam, to że kot powinien zasnąć w ciągu 5-10 minut. Kot zasnął już po minucie, co jest dla mnie pierwszym znakiem zapytania, czy na pewno tak szybko kot powinien zasnąć? Widziałam, jak kotu słabnie oddech, natomiast myślałam, że tak ma to wyglądać, więc niczego nie zgłaszałam. Przyszedł lekarz, zabrał kota i po ok. 4 godzinach miałam go odebrać. Po 1,5 h dostałam telefon, że kotu zatrzymało się serce i zmarł. Zęby zostały wyrwane i kiedy lekarz przeszedł do wykonania kontrolnego RTG zębów, kot uniósł ogon, oddał mocz i odszedł. Nie potrafię do końca tego zrozumieć, jak to jest możliwe, że kot podczas narkozy unosi ogon i sika? Wg lekarza możliwe było, że u kota nastąpił obrzęk płuc na tle stresowym, w wyniku czego nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Czy faktycznie takie coś może się przydarzyć?
Wiem, że teraz to tylko zgadywanie. Nastąpiło wiele błędów przy przygotowaniu kota do zabiegu, strasznie się obwiniam, że nie dopilnowałam, aby kot miał wykonane wszystkie badania, ale nie przyszło mi to wtedy do głowy, ponieważ naprawdę czułam, że jestem w bardzo dobrych rękach i czułam się zaopiekowana. Natomiast czy ktoś miał może podobną sytuację, że kot zmarł podczas zabiegu? Próbowałam się dokopać do wielu źródeł, natomiast informacje na ten temat są znikome. Naprawdę chcę wierzyć, że to był po prostu czysty przypadek, ale im więcej dni mija od śmierci mojego ukochanego kota, tym bardziej mam wrażenie, że coś poszło nie tak podczas zabiegu i zawinił lekarz.
Leki podane podczas zabiegu to Sedator, Synulox Rtu inj., Meloxidolor, Comfortan.