Cześć,
Mam na imię Krzysiek i jestem szczęśliwym / nieszczęśliwym właścicielem młodego kocura.
Kot (Mojo):
wiek - około 11 miesięcy
płeć - kocur
rasa - dachowiec
tryb życia - kot domowy ale często podróżuje między dwoma mieszkaniami, zdarza mu się wychodzić na dwór
wykastrowany w październiku 2023
Przygarnąłem kota (w wieku około 3 miesięcy) od starszej Pani ze wsi gdzie był kotem wolnożyjącym lub bardziej wychodzącym ale oswojonym.
Kot przez pierwsze miesiące rozrabiał okropnie (jak to młody kot) ale poza tym wszystko było w porządku.
Od początku lutego kocur zaczął nieznośnie miauczeć, na tyle nieznośnie, że moje zdrowie psychiczne wyraźnie zaczęło podupadać.
Kot od godziny 7 rano do 17 po południu siedzi sam w domu, horror zaczyna się kiedy wracam z pracy około tej 17.
Kocur miauczy praktycznie non stop co 5 sekund, oczywiście z przerwą na jedzenie i kuwetę.
Zwierzak ma dostęp do suchej karmy oraz do wody kiedy jestem w pracy, kiedy wracam dostaje mokrą karmę albo surowe mięso lub rybę.
Kot jest okazem zdrowia, lśniąca sierść, apetyt, chęć do zabaw, "zdrowa kuweta" itp.
Mam wrażenie, że zwierzak miauczy tylko i wyłącznie po to żeby zmusić mnie do zabawy lub do wyłożenia saszety tylko po to żeby sobie powąchał i polizał.
Kot śpi od 7 do około 16, później miauczy jak opętany do godziny 20 a o godzinie 20:30 wskakuje na łóżko, myje się i zasypia. Śpi do godziny 2 lub 3 w nocy po czym wstaje i miauczy non stop do godziny 5 rano. O godzinie 5:30 rano robi sobie małą drzemkę, by o godzinie 6 znowu zacząć miauczeć jak oszalały. O godzinie 6:30 dostaje saszetę i się uspokaja (ale nie zawsze). Kiedy wracam horror zaczyna się od początku (od dwóch miesięcy).
Oczywiście poświęcam kotu czas i bawię się z nim kilkadziesiąt minut dziennie, staram się go "wymęczyć" wszelkimi sposobami jednak nic nie pomaga.
Może to przez "marcowanie"?