Kastracja polegała na usunięciu jąder i nasieniowodów (byłam przy zabiegi, więc wiem w 100 %). Faktycznie kocurek już był dojrzały, zaczął nawet znaczyć. Po kastracji hormony dalej w nim buzowały. Potem było już spokojniej, myślałam, że "fazę dzika" mamy już za sobą, ale znów się zaczęło
Wcześniej w rodzinie były inne kocury, też kastrowane po osiągnięciu dojrzałości, nie było z nimi takich problemów. Tamte koty były jedynymi zwierzakami w domu. Czy może mieć znaczenie obecność suczek (kastrowanych wiele lat temu) w domu z Kitkiem?