Żona policjanta rzuca kamieniami w koty-co robić?

[Doris2]

Cześć

Nie wiem czy wy też spotkaliście się z taka patologią, gdzie osoby które powinny dawać przykład swoim zachowaniem, powodują jedynie zgorszenie.

Ja mam problem w tym że jestem sąsiadką policjanta. Mieszkam w domku jednorodzinnym a on i jego rodzina sprowadzili się tu jakieś 14 lat temu. Ja mieszkam tu całe moje życie.

Zauważyłam kilka dni temu oraz dziś jak żona tego policjanta rzuca kamieniami w kotki które dokarmiam, a które to często przesiadują na pustym polu porośniętym trawą które należy do nich.

Mam wrażenie że oni zauważyli że ja dokarmiam te koty i robią mi tym sposobem na złość.

Dodam że rozmowa z nimi nie ma sensu ponieważ są to ludzie cierpiący na manię wyższości i mają w poważaniu tylko ludzi z wyższych sfer, a ja do takich nie należę.

Rozumiem jeszcze, że te koty chodziłyby pod jej domem czy w ogródku, ale one polują po prostu na tych nieużytkach które znajdują się daleko od ich domu, tyle że biegnie przez te nieużytki taka dróżka prowadząca do ich domu, stąd jak idą to widzą te koty.

Nie wiem co tej kobiecie jest. Może jest chora psychicznie.

Mam nadzieję że nigdy nic złego nie zrobią tym kotkom, ale zaczynam się o nie bać. Nie wiadomo co takiej osobie siedzi w głowie. Sam fakt rzucania kamieniami w zwierzęta świadczy o wielkiej niechęci do tych stworzeń.

Co zrobić? Nagrać jeśli będę miała taką możliwość jak ta kobieta rzuca tymi kamieniami w koty, i co dalej? Może Policja powie mi że skoro siedzą na jej terenie to ma prawo je przegonić jak sobie ich nie życzy? A może uznają że to ich przyjaciele ci moi sąsiedzi i będą starali się nie spławić.

[mziel52]

Zmień miejsce karmienia, żeby nie było na widoku. Pokropienie walerianą nowego miejsca zaraz koty przywabi. Nie możesz karmić w obrębie swojej posesji?
Koty są w takiej sytuacji zakładnikami i w razie zaostrzenia konfliktu one ucierpią. Ja starałam się utrzymywać dobre stosunki z takimi sąsiadami, rozmawiać na inne tematy, prawić komplementy - i wtedy takim głupio potem atakować.

[Doris2]

Ja karmię te koty u siebie pod balkonem przed domem.

Niestety nie będę prawić tym ludziom komplementów, ponieważ jak pies mojej mamy szczekał na podwórku w południe to jeden z ich domowników wydzierał się na mnie jak na głupka, że naśle na mnie policję.

Ponadto ten Policjant był wzywany do sądu jako świadek w sprawie o odebranie mi drogi dojazdowej z tyłu domu do budynku gospodarczego gdzie składuję opał na zimę. Policjant ten strasznie kłamał. Wszystko dlatego że mieszkam ze starszą mamą która kiedyś się z nimi ostro pokłóciła o coś i oni teraz biorą dożywotni odwet zemsty.

Oni zauważyli pewnie jak wychodzę z jedzeniem do kotów drugimi drzwiami do domu, które są dość dobrze widoczne z ich domu. Zrobiłam tak po tym jak mnie nastraszono żeby po chorobie kotki którą leczyłam, uważać żebym nie przeniosła np. na butach zarazków na te koty z pomieszczeń w których przebywała chora kotka. Wkładam inne buty niż te co po domu i te czo u niej w pomieszczeniach i idę z innego wyjścia, żeby uniknąć przechodzenia przez pomieszczenie w którym była chora kotka.

Mam co prawda zdezynfekowaną podłogę, ale ponoć kotka może wydalać zarazki przez kilka tygodni po chorobie, a jak wiadomo zagrzebuje łapkami odchody w żwirku w kuwecie. Potem jak chodzi po podłodze to pewnie może te zarazki przenieść.

Muszę jakoś inaczej to wszystko zrobić, żeby było dobrze. Pewnie będę musiała wrócić do wychodzenia przez te pierwsze drzwi. Mam nadzieję że nic się przez to nie stanie.