Nagły zgon dwóch kotów w przeciągu 3 tygodni

W ostatnim miesiącu odeszły moje dwa koty. Oba w bardzo podobny sposób, mianowicie:
16 lutego Bemo (10 lat, niewidomy, niewychodzący, niewielkie okresowe problemy z wątroba, nadwagą) zwymiotował wieczorem śliną. Zapomniałam posprzątać, bo pracowałam akurat, ale też nie zaczęłam panikować, bo mialam przez kilkanaście lat 4 koty i koty jak to koty - czasem sobie rzygną. Wcześniej czuł się dobrze. Nie miał żadnych objawów. Poszłam pod prysznic i gdy wyszłam, Bemo leżał na boku na schodach i ciężko dyszał. Poczułam, że jest nieco zimny. Był też obsiusiany. Szybko zawinęłam go w ręcznik, a ponieważ mieszkam na końcu świata i aktualnie nie mam samochodu, a była 1 w nocy, położyłam go pod grzejnikiem i postanowiłam zaczekać do rana i jechać z nim do weta, jeśli się nie poprawi. Usiadłam obok niego na łóżku i pracowałam. Bemo ledwie się poruszając wpełzł pod łóżko, więc zostawiłam go tam i zaglądałam co parę minut. Oddychał ciężko. Po niecałej godzinie nie żył. Kot który był zupełnie zdrowy, pogodny, bawił się, jadł, korzystał z kuwety. Objaw posmiertny: cały pyszczek w ślinie, nawet lekko podbarwionej krwią.
Jak ścierałam wymioty zauważyłam, że były zielone.
Dzisiaj kolejny z moich kotów, Kapik (15 lat, zdrowy, niewielkie problemy z przewodem moczowym, kot wychodzących na teren wsi, aczkolwiek zimą na krótko i niechetnie, bo wolał grzać dupkę w domu) zwymiotował i położył się obok kabli. Slyszałam szuranie kablami, zerknęłam i wydawało mi się, że się po prostu nimi bawi. Godzinę później szlam do kuchni, a on leżał w tym samym miejscu martwy. Połowę pyszczka (tę na podłodze) pokrywała mu ślina.
Niby te dwa zgony nie są powiązane, ale dwa podobne zgony w ciągu 3 tygodni dają mi do myślenia. Nie zmieniałam karmy, nie mogły zjeść niczego trującego, bo w domu wszystko pochowane. A mam jeszcze dwa koty i nie wiem czy czegoś nie robię źle. Jeden z nich i tak umiera. Ma 16 lat i chorą wątrobę i trzustkę i pomimo bycia na RC gastro, ma nawracajace biegunki i wygląda jak szkielet.
Ktoś miał taki przypadek?
16 lutego Bemo (10 lat, niewidomy, niewychodzący, niewielkie okresowe problemy z wątroba, nadwagą) zwymiotował wieczorem śliną. Zapomniałam posprzątać, bo pracowałam akurat, ale też nie zaczęłam panikować, bo mialam przez kilkanaście lat 4 koty i koty jak to koty - czasem sobie rzygną. Wcześniej czuł się dobrze. Nie miał żadnych objawów. Poszłam pod prysznic i gdy wyszłam, Bemo leżał na boku na schodach i ciężko dyszał. Poczułam, że jest nieco zimny. Był też obsiusiany. Szybko zawinęłam go w ręcznik, a ponieważ mieszkam na końcu świata i aktualnie nie mam samochodu, a była 1 w nocy, położyłam go pod grzejnikiem i postanowiłam zaczekać do rana i jechać z nim do weta, jeśli się nie poprawi. Usiadłam obok niego na łóżku i pracowałam. Bemo ledwie się poruszając wpełzł pod łóżko, więc zostawiłam go tam i zaglądałam co parę minut. Oddychał ciężko. Po niecałej godzinie nie żył. Kot który był zupełnie zdrowy, pogodny, bawił się, jadł, korzystał z kuwety. Objaw posmiertny: cały pyszczek w ślinie, nawet lekko podbarwionej krwią.
Jak ścierałam wymioty zauważyłam, że były zielone.
Dzisiaj kolejny z moich kotów, Kapik (15 lat, zdrowy, niewielkie problemy z przewodem moczowym, kot wychodzących na teren wsi, aczkolwiek zimą na krótko i niechetnie, bo wolał grzać dupkę w domu) zwymiotował i położył się obok kabli. Slyszałam szuranie kablami, zerknęłam i wydawało mi się, że się po prostu nimi bawi. Godzinę później szlam do kuchni, a on leżał w tym samym miejscu martwy. Połowę pyszczka (tę na podłodze) pokrywała mu ślina.
Niby te dwa zgony nie są powiązane, ale dwa podobne zgony w ciągu 3 tygodni dają mi do myślenia. Nie zmieniałam karmy, nie mogły zjeść niczego trującego, bo w domu wszystko pochowane. A mam jeszcze dwa koty i nie wiem czy czegoś nie robię źle. Jeden z nich i tak umiera. Ma 16 lat i chorą wątrobę i trzustkę i pomimo bycia na RC gastro, ma nawracajace biegunki i wygląda jak szkielet.
Ktoś miał taki przypadek?