Witam. Od dwóch miesięcy mam problem z kocurem 7 miesięcznym otóż kot codziennie zaczyna od ok. godziny 4:00 wchodzić na mnie lub na mojego partnera i dosłownie miauczy nam do ucha wtedy albo ja albo partner budzimy się i zawsze go pogłaszczemy, podrapiemy kot się walnie i mruczy i jest spokój na jakieś max 20 minut.
Za ten czas znów to samo. Finalnie tak do godziny max. 6:00 czasem wcześniej. Ostatecznie o tej godzinie jeżeli na czas nie wyproszę kota z pokoju ten zawsze nasika na łóżko.
Nigdy się nie zdarzyło tak żeby nasikał gdzieś indziej po tym jak pokój zostanie zamknięty, ale wtedy pojawia się drugi problem. Kot stoi pod drzwiami od pokoju i wyje jak oszalały póki go nie wpuszczę.
Zabawki do których się wsadza jedzenie (piłki, drążki, miski spowalniające jedzenie) ustawione przed snem poza pokojem nic nie dają bo kot w ogóle nie jest zainteresowany suchym jedzeniem (nawet smaczkami) jeżeli nie jest w stanie ich wyciągnąć od razu to od razu odpuszcza, a mokrego nie wsadzę bo od razu wypada.
Robiliśmy też mały eksperyment otóż przespaliśmy się u mojego brata który mieszka obok z rana kiedy przyszliśmy nakarmić kotka równo o 7:00 ku naszemu zdziwieniu łóżko było całe suchutkie.
Kot nie jest kastrowany ze względu na to że aktualnie trwa jeszcze jego leczenie, nie wiem czy w tym rzecz, ale on sika tylko z rana! W południe lub wieczór może siedzieć z nami nawet parę godzin (lub też i bez nas) i nic takiego się nie dzieje jedyne takie zachowanie pojawia się właśnie z rana przed porą karmienia bo dajemy mu jeść właśnie o 7:00.
Kot znakuje teren to fakt ale dzieję się to sporadycznie i robi to na stojąco rozpryskiem. Na łóżko po prostu sika i nie czuć tak mocno feromonów.
Myślałam żeby na noc zamykać po prostu drzwi, ale przez miauczenie i wycie oraz drapanie i skakanie na klamkę też nie da się spać. Poza tym mamy też drugiego kocura który zachowanie ma przykładne i ciężko mi jest go izolować za nic. W momencie kiedy ten nie sikający jest u nas w pokoju, a ten drugi poza to za sobą miauczą...
Kot jest ze stowarzyszenia zabrany ze strasznych warunków i był głodowany. Pani z domu zastępczego przy oddawaniu powiedziała coś w stylu "jak domagał się jedzenia to zawsze mu dawałam" przez co w wieku 3 miesięcy był dość gruby, kot u nas ma konkretne pory jedzenia, je 3 razy dziennie, a suchą karmę ma cały czas w misce. W ciągu dnia wystarczy że jedno z nas chociaż podejdzie do blatu w kuchni, a kot zaczyna miauczeć jak oszalały (mimo tego że jadł 5 minut temu).
Proszę o poradę RĘCE OPADAJĄ