Obcinam, bo moje koty nie lubią mieć długich pazurków. Zaczepiają się nimi o różne rzeczy, a gdy swego czasu zrezygnowałam z obcinania tylnych, u jednego kota skończyło się to operacją pod narkozą. Nie wiem, jak to zrobił, ale pazurek jednego palucha wbił się trwale w poduszkę sąsiedniego i powstał paskudny ropień.
Moje koty są nietypowe, bo po prostu siadają przede mną na biurku i podają mi przednie łapki do obcinania, często wręcz rozcapierzając paluszki (zwłaszcza gdy długość pazurków już je irytuje). Tylne obcinam odwracając kota na kolanach albo na biurku "kołami do góry" i tnę.
Na Twoim miejscu po prostu obcinałabym jak dawniej, wtedy gdy jesteś u mamy.
Nie rozumiem, dlaczego krótka wizyta to uniemożliwia. To po prostu czynność pielęgnacyjna, kot Ci ufa, przywykł, że to robisz, rozumiem, że nie jesteś przy tym zdenerwowana (w przeciwieństwie do mamy), więc działaj!
Jeżeli natomiast Brumka nauczyła się okazywać niezadowolenie i unikać obcinania, możesz ją zabierać w tym celu do małego, cichego, zamkniętego pomieszczenia, np. łazienki i tam ciąć, prosząc domowników, żeby nie histeryzowali za drzwiami. Ja tak robię z dzikusowatymi kotami znajomych, jeśli zostanę o to poproszona. Uspokajam zwierzaka, mówię, co będę robić, pokazuję nożyczki / obcinaczkę, biorę kota na kolana i tnę.