Witajcie,
Pisze ten wątek ponieważ pomyślałam, że może ktoś miał podobna sytuacje i może pomoże.
Otóż moja kotka jakoś od roku wyrywa sobie sierść. Jak się to zaczęło to miała niewielka dziurkę bez sierści na brzuchu a później było tylko gorzej i gorzej. Chodziliśmy do wetow ale każdy rozkładał ręce. Ostatnio kotka miała łysy już cały brzuch, pod pachami i nawet uda oraz pięty, tam gdzie sięgała tam wyrywała. W końcu udało się znaleźć sensownego w naszym mieście weta który nie zbagatelizował problemu. Zostały zrobione badania krwi i usg - wyszło dobrze, badanie sierści pod mikroskopem - tu wykluczono choroby skory. Wet stwierdził problemy na tle nerwowym, ze kotka czymś się stresuje od roku i odreagowuje wyrywając sobie sierść. Dostała wiec Anafranil - dostaje jedna tabletkę rano i dzięki temu zdecydowanie mniej się wylizuje i nie wyrywa tak sierści chociaż wieczorami już znowu zaczyna wylizywać okolice brzucha i ogona. Coraz częściej saneczkuje, ale w gruczołach nic nie ma. Nadal nie wiemy co z moczem - próbuje go zlapac poprzez pobranie do pojemnika ale kotka zaczęła sikać raz dziennie i to najczęściej w nocy jak juz pójdziemy spac, wiec złapanie graniczy z cudem. Rozmawiałam z wetem o pobraniu przez punkcje ale na razie nie chcemy stresować kotki bo jest ona bardzo nerwowa i u weta zmienia się w diabła.
Po ostatniej wizycie Wet dał nam teraz gabapentyne żeby jej dawać na wieczór bo wtedy wylizywanie staje się coraz mocniejsze i jest troszkę lepiej. Ale nadal problem nie został wykluczony.
Zastanawia mnie jedna rzecz - kotka odkąd zaczęła brać anafranil siada bardzo często w takiej pozycji na czterech łapkach jak w pozycji bólowej, zastanawiam się czy faktycznie coś ją boli, czy po prostu tak siedzi, ale problemem jest tez jej niewielkie zainteresowanie zabawkami, niby funkcjonuje normalnie ale jest mniej gadatliwa niż kiedyś, mniej biega po mieszkaniu a właściwie juz wcale, uspokoiła się bardzo, czasem mam wrażenie ze za bardzo.
Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć, moz ktoś miał podobam sytuacje?