Kotek biały, charakterny, uszu pozbawiony złościł się przy jedzeniu - widać było, że ją boli. W lipcu wzięłam ją do weta, okazało się, że kamienia dużo, żeby się chwieją i ogólnie ma je jakieś dziwaczne, a na prawym policzku, od środka tuż za kącikiem jest narośl.
Była mowa, że jak nie zareaguje na leki to trzeba będzie wycinać. Dostała Dexafort i po 2 tygodniach na szczęście pypeć znacząco się zmniejszył. Usłyszałam wtedy, że najprawdopodobniej ten policzek sobie przygryzla i to spowodowało rozrost błony śluzowej. Dostałam maść do smarowania (nie znam nazwy, bo dostałam w strzykawce), smarowalam o ile się udało.
Myślałam, że już jest lepiej, ale po 2 miesiącach znów zaczęło się wściekanie przy jedzeniu. Zagladnelam do środka gdy ziewała - jest ta gruda. Myślę, że głównym problemem jest umiejscowienie - ona to sobie ciągle przygryza.
Wezmę ją do weta, pewnie znów będzie powtórka z antybiotyku.
Czy ktoś z Was spotkał się z czymś takim? Moze istnieje jakiś jeszcze specyfik którym mogę jej pomóc?
Kotek wesoły, gryzący, towarzyski, czuje się dobrze - tylko jedzenie sprawia jej ból i ją frustruje.