Dzisiaj mieliśmy spokojniejszy dzień, bo po dwóch poprzednich, które CAŁE przebiegał jak szalony dzisiaj więcej odsypiał i chillował
wczorajszy zastrzyk też wyraźnie go zabolał, bo nie pozwala dotykać się w miejscu injekcji (miauczy gdy go się tam dotknie).
O 19:00 mieliśmy 5 zastrzyk. Nadal znosi je tragicznie. Cały się spina do tego stopnia, że ciężko podać sensownie i dobrze lek. Codziennie jeździmy do weterynarza na zastrzyk. Mamy jednak do niego 30-35 minut drogi w jedną stronę i kot przez to dodatkowo się stresuje i spina.
Jutro rano jedziemy na badania, które mają określić czy jest szansa przejścia na tabletki. Kot nie miał nigdy biegunek ani wymiotów, robaków brak. Pozostaje kwestia B12 i kwasu foliowego, które powiedzą nam czy nie ma żadnych większych problemów z wchłanialnością substancji w jelitach.
PS. Jeszcze takiego apetytu nie widziałem u niego od małego