https://pomagam.pl/9c38a8 Koteczka z rodzeństwem a jest ich czworo, zostały podrzucone na działki. Mają około 2 miesięcy, same i bez matki skazane na łaskę ludzi.
Wcześniej 2 miesiące temu podrzucono 5 malutkich kotków to teraz razem jest 9.
Wczoraj byłam na łapance i była tylko najsłabsza z tego starszego miotu i ona weszła do klatki.
Tego chorego nie było. Dzisiaj rano, głodne weszły do klatki 2 maleńkie, w tym ten z wypadniętym jelitem.W szybkim tempie dorobiłam się 3 malców.
Pojechałam do lecznicy i zaproponowano eutanazję ale odmówiłam bo kotka nie wygląda na umierającą. Próbowano włożyć jej to jelitko, ale pani doktor nie dała rady i zaproponowała chirurga.Pojechałam do drugiej lecznicy z dobrym chirurgiem i zgodziła się zoperować odrazu za 1000 złotych. Po namyśle jednak skierował do lecznic całodobowych aby po operacji miała opiekę bo rokowana takie sobie. Pojechałam ze znajomą do Konstantynowa do kliniki Braci Mniejszych. Pan doktor obejrzał i zbadał malutką i powiedział wszystko za i przeciw co do leczenia. Podpisałam zgodę i malutką zabrano na salę operacyjną. Wypadnięte jelito to tylko skutek i nie wiadomo co jej może być, ale biegunka na pewno. Pan doktor objecał zadzwonić jak tylko będzie po wszystkim.
Poszłam zapłacić(dać zadatek) za leczenie 400 z 600 złotych. Każda następna doba to koszt 400 złotych + testy + badania krwi, kału, odpchlenie, odrobaczenie.
Mam inne zdjęcia i rachunek ale mam problem ze wstawianiem zdjęć i mogę wysłać komuś na telefon.
Pan doktor zadzwonił i jest dla nas 1 do 0 na początek, bo Bebisi udało się włożyć jelitko na miejsce.
Testy wyszły ujemne w tym na panleukopenię. Jutro mam czekać znowu na telefon tak około 16 godziny, co do dalszego leczenia ale najważniejsze, że jest nadzieja dla tej biednej, bezdomnej, maleńkiej kruszynki.
Tutaj nie było czasu na wcześniejszą zbiórkę, bo czas działał na jej niekorzyść, a i zawsze nie zostawiacie moich podopiecznych bez pomocy, więc trzeba było działać szybko.