Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
jolabuk5 pisze:A może zastanów się z tym wyprowadzaniem? To nie jest najlepszy pomysł.
1. Kot na smyczy zawsze może zostać zaatakowany np. przez biegającego bez opieki psa. Możesz nie zdążyć chwycić go na ręce.
2. Nie ma takich szelek, z których przerażony kot nie zdołałby się wydostać. A szukanie kota to coś, czego naprawdę warto sobie oszczędzić.
3. Kot może bardzo polubić spacery, będzie się ich domagał niezależnie od pogody, pory dnia, Twojego czasu i samopoczucia.
Z jakiego powodu chcesz wyprowadzać kota? Jeśli po prostu chcesz mu dostarczyć przyjemności, to bezpieczniej będzie osiatkować balkon (jeśli masz) - koty uwielbiają z niego korzystać. Okno otwierane masz oczywiście osiatkowane? I zabezpieczone z boku i z góry kratkami, jeśli otwierasz jako uchylne?
A co do szczepień. Tak, oczywiście, mogą powstawać mięsaki. Kot niewychodzący, korzystający tylko z balkonu, nie wymaga dodatkowych szczepień, wystarczą te, które już ma. To dodatkowy argument za balkonem, albo oknem osiatkowanym tak, żeby kot mógł wygodnie obserwować świat.
Nul pisze:To podam argument za spacerami: odkąd moje koty wiedzą, że mogą wyjść „w sposób kontrolowany”, nie mam problemu z usiłowaniem uciekania niekontrolowanego przez drzwi. Oczywiście trzeba uważać na drzwi, ale nie ma prób wysmyknięcua się między moimi nogami…
Ale też jest tak, jak pisze Jola - kot przyzwyczajony się domaga…
Co do szczepień - tu się zdałam na wetów i szczepię, ale już nie co roku.
Blue pisze:Ja tylko tak podpowiem i nieco sprostuję informację która się w wątku pojawiła - w sytuacji gdy jesteśmy na dworze z kotem i leci do nas pies (lub zbliża czynnik którego kot się boi) NIGDY nie bierzemy kota na ręce.
Trzeba ukucnąć szybko, kota stabilnie przyszpilić do ziemi za szelki i osłaniać sobą przed psem, nieruchomiejąc.
Kot na rękach prowokuje psa do skakania a przerażony kot na rękach może być nie do utrzymania, instynktownie stara się wspiąć wyżej i może bardzo poranić opiekuna po rękach, twarzy. A miotający się kot to jeszcze większa prowokacja dla psa. Taka akcja może zakończyć się bardzo poważnymi ranami i ucieczką kota.
To wiedza praktyczna z wychodzenia z kotami przez wiele lat - gdy jeszcze mieszkałam w górach.
Blue pisze:Ja tylko tak podpowiem i nieco sprostuję informację która się w wątku pojawiła - w sytuacji gdy jesteśmy na dworze z kotem i leci do nas pies (lub zbliża czynnik którego kot się boi) NIGDY nie bierzemy kota na ręce.
Trzeba ukucnąć szybko, kota stabilnie przyszpilić do ziemi za szelki i osłaniać sobą przed psem, nieruchomiejąc.
Kot na rękach prowokuje psa do skakania a przerażony kot na rękach może być nie do utrzymania, instynktownie stara się wspiąć wyżej i może bardzo poranić opiekuna po rękach, twarzy. A miotający się kot to jeszcze większa prowokacja dla psa. Taka akcja może zakończyć się bardzo poważnymi ranami i ucieczką kota.
To wiedza praktyczna z wychodzenia z kotami przez wiele lat - gdy jeszcze mieszkałam w górach.
Blue pisze:Szczepiłam na wściekliznę - nie dlatego że było wielkie ryzyko zarażenia się nią - ale na wypadek gdyby doszło pechowo do jakiegoś nieszczęścia, dziecko by podbiegło, kot drapnął (obok nas był dom w którym mieszkali rodzice z niepełnosprawnymi dziećmi - Żabka je uwielbiała - na inne reagowała różnie), znaleziono by w okolicy wściekłe zwierzę etc. Dla spokoju ducha. Mieszkałam wtedy w górach, tam zwykle jest dosyć wysokie zagrożenie wścieklizną, nie chciałam ryzykować większych niż to konieczne kłopotów na wypadek takich zdarzeń. Kiedyś mój kot zaatakował psa który podbiegł (ona akurat nie bała się wcale psów, nienawidziła ich i atakowała bez ostrzeżenia). Raz zostałam oskarżona że mój kot podrapał kobietę - choć nic takiego się nie stało, jej zdaniem był wtedy sam, identyczny - musiał być podobny, wychodzący ale jak to udowodnić? No, różnie bywa, książeczka z wklejonym zaświadczeniem o zaszczepieniu na wściekliznę w przypadku kota wychodzącego - nawet na smyczy, przydaje się.
Na białaczkę nie szczepiłam.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, ewar, marta_kociara, Zeeni i 522 gości