4 tygodniowy kotek, pomoc w ustaleniu przyczyny śmierci

Witam.
W poniedziałek podczas burzy znalazłam kota, który wyszedł z dużej kałuży. Kotek był słaby, mokry i wychłodzony. Szybko pojechaliśmy do weta.
Tylko jedna przychodnia mogła nas przyjąć o tej godzinie.
Okazało się że kotek miał 4 tygodnie, koci katar i chore oczka. Udało się go ogrzać i kotek przeżył, dostał kroplówke u weterynarza i kazano nam podawać mokrą karmę (dostaliśmy od nich saszetke). Kotek był słaby i nie reagował na karme więc kupiłam mleko dla kociąt i było ono podowana do wtorkowego popołudnia. W tym dniu kot zrobił kupkę, był ciut mocniejszy, bo udawało mu się usiąść, kawałek przejść.
We wtorek znowu mieliśmy się zgłosić jednak powiedziano nam że ma zagazowany brzuszek więc odstawić to mleko i podawać plyn Oralade i saszetke.
Kot w ogóle nie był w stanie przełknąć tej karmy więc podawaliśmy tylko ten płyn z wodą gdyż lekarka kazała odstawić to mleko. Kociak w nocy miałczal więc masowałam brzuszek, podawałam plyn i ogrzewaliśmy go. W tym dniu ciężko oddychał, miał przyspieszone bicie serduszka i czasem oddychał z otwartym pyszczkiemi był słabiutki.
3 dnia rano kotek dalej był słaby, cały dzień podawaliśmy płyny, leżał na termoforze, ale oddychał płytko. Po południu mieliśmy zgłosić się na kroplówkę ale niestety kotek nie przeżył, przestał oddychać.
Czy myślicie ze przez brak tego mleka kot mógł odejść? Ciągle bałam się że dostanie skrętu jelit, lekarce mówiliśmy ze on nie je tej karmy i zdawała się nie słuchać.
Nie jestem w stanie o niczym innym myśleć bo zastanawiam się czy już nie miał problemów z płucami po tym jak w burzy czołgał się przez kałuże czy po prostu zmarł z wygłodzenia.
Mam do siebie ogromny żal ze nie udało się, jednak zamiast zaufać swojej intuicji wierzyłam lekarce ktora podobno jest fachowcem.. nigdy wcześniej nie mialam do czynienia z takim maluchem i ufalismy slepo jednej osobie.
co myślicie o tej sytuacji?
Pytam bo chce znaleźć odpowiedzi aby ta śmierć nie była na marne i gdyby jescze się zdążyła taka sytuacja wiedzieć jak postępować.
W poniedziałek podczas burzy znalazłam kota, który wyszedł z dużej kałuży. Kotek był słaby, mokry i wychłodzony. Szybko pojechaliśmy do weta.
Tylko jedna przychodnia mogła nas przyjąć o tej godzinie.
Okazało się że kotek miał 4 tygodnie, koci katar i chore oczka. Udało się go ogrzać i kotek przeżył, dostał kroplówke u weterynarza i kazano nam podawać mokrą karmę (dostaliśmy od nich saszetke). Kotek był słaby i nie reagował na karme więc kupiłam mleko dla kociąt i było ono podowana do wtorkowego popołudnia. W tym dniu kot zrobił kupkę, był ciut mocniejszy, bo udawało mu się usiąść, kawałek przejść.
We wtorek znowu mieliśmy się zgłosić jednak powiedziano nam że ma zagazowany brzuszek więc odstawić to mleko i podawać plyn Oralade i saszetke.
Kot w ogóle nie był w stanie przełknąć tej karmy więc podawaliśmy tylko ten płyn z wodą gdyż lekarka kazała odstawić to mleko. Kociak w nocy miałczal więc masowałam brzuszek, podawałam plyn i ogrzewaliśmy go. W tym dniu ciężko oddychał, miał przyspieszone bicie serduszka i czasem oddychał z otwartym pyszczkiemi był słabiutki.
3 dnia rano kotek dalej był słaby, cały dzień podawaliśmy płyny, leżał na termoforze, ale oddychał płytko. Po południu mieliśmy zgłosić się na kroplówkę ale niestety kotek nie przeżył, przestał oddychać.
Czy myślicie ze przez brak tego mleka kot mógł odejść? Ciągle bałam się że dostanie skrętu jelit, lekarce mówiliśmy ze on nie je tej karmy i zdawała się nie słuchać.
Nie jestem w stanie o niczym innym myśleć bo zastanawiam się czy już nie miał problemów z płucami po tym jak w burzy czołgał się przez kałuże czy po prostu zmarł z wygłodzenia.
Mam do siebie ogromny żal ze nie udało się, jednak zamiast zaufać swojej intuicji wierzyłam lekarce ktora podobno jest fachowcem.. nigdy wcześniej nie mialam do czynienia z takim maluchem i ufalismy slepo jednej osobie.
co myślicie o tej sytuacji?
Pytam bo chce znaleźć odpowiedzi aby ta śmierć nie była na marne i gdyby jescze się zdążyła taka sytuacja wiedzieć jak postępować.