Witam wszystkich, to mój pierwszy post na tym forum ale podczytuję was od jakiegoś czasu i od razu dziękuję za skarbnicę wiedzy o odchowaniu osieroconych kociąt. Bez tego forum osiwiałabym już kilka razy podczas opieki nad moim Preclem.
Właśnie o Preclu mowa. Osierocona znajda w wieku około 2 tygodni. Najsłabszy z miotu, reszta towarzystwa w zasadzie po nim deptała, nie miał siły podnieść głowy. Decyzja zapadła szybko, jego zabieram do weta na cito, resztą zajmuje się fundacja. No i tak ze mną został do dzisiaj, łobuz rosnie coraz większy i ustawia cały dom.
Odkarmiony mlekiem kmr. Nieco ponad tydzień temu postanowił, że jest mięsożercą i mleko odstawił całkowicie. Przeszliśmy w miarę gładko na puszki dla kociąt z John Doga. Zaczęliśmy od cięlęciny z królikiem, kupy na medal. Niestety, nie byłam za mądra w tym temacie i nie wpadłam na to, ze niedojrzały układ pokarmowy dzieciaka potrzebuje czasu na przestawienie na inny smak, nawet tej samej firmy. Przeszliśmy na indyka z kaczką i niestety zaczęły się biegunki. Dokładnie w czwartek był epizod dwóch luzniejszych kup. Wieczorem już było Ok, w piątek cały dzień też. W piątek był odrobaczony bo myśleliśmy, że to sytuacja incydentalna, młody się czuł super, nie był odwodniony i przybierał na wadze. Niestety w sobotę powtórka z rozrywki, kupa konsystencji gęstego jogurtu. Myslalam, ze po odrobaczaniu, dam mu czas. Kupali było z 3 w ciągu doby i samopoczucie nadal dopisywało. W niedziele już cierpliwość się skończyła, zgarnęłam dzieciaka i pognała do jedynego czynnego weta (innego niż nasz stały). Brak odwodnienia, trochę podrażniona pupa, lekko wzdęte brzuch, brak gorączki, 15g więcej niż dwa dni wcześniej na wadze. Dostał nospe, antybiotyk (Biotyl) i zalecenie karmienia gotowanym kurczakiem (jako, że nowy smak był podejrzeniem a stary dopiero zamówiony w piątek). Pół miasta przejeździłam ale mam, udka kurczaka ugotowałam, rozdrobniłam, Precel jadł aż się uszy trzęsły aczkolwiek już od powrotu widziałam różnice w energii mlodziaka. Mniej rozrabia, mniej zaczepia, więcej śpi.
Wieczorem niestety wodnista kupa. Niewielka ilość ale ewidentnie nie utrzymał zwieraczy. Według zaleceń weta podaje mu w związku z tym pół saszetki smecty do końca dnia i obserwuję. Nadal nie jest lejący, bawi się, wydaje się bardziej bólowy.
Teraz moje pytanie brzmi co dalej. Wizyta u naszego weterynarza już załatwiona na jutro ale do tej pory nie wiem czy dawać tego kurczaka, czy dać jednak ta podejrzana mokrą John doga? Czy przegłodzić mimo młodego wieku?
Precel nie pije wody, do tej pory dostawał ja tylko zmieszaną z jedzeniem. Dopajać strzykawką?
Wybaczcie możliwy chaos w wypowiedzi ale nie wybaczę sobie jak odratowane kocię z mojej winy teraz cierpi.