Co do "najwyższej jakości" kupowanych karm.
To jest jedzenie dla ludzi....to co musi się dziać przy produkcji dla zwierząt ?
"Kupiła owsiankę Dawtony. "W środku był kawałek" myszy". Sanepid: To truskawkowy mus"
https://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,35136,3 ... B.1-L.4.zwI jak pięknie sprawa jest zamiatana pod dywan:
"Łodzianki sfilmowały, jak wyciągają skórę myszy z owsianki
Na filmiku widać, jak łodzianki wyjmują na talerz owsiankę z musem, rozgrzebują ją i wyciągają szary fragment o wymiarach sześć na trzy centymetry. - Były w niej także pazur oraz fragment sierści - zapewniają.
Z tym znaleziskiem pani Danuta wybrała się do łódzkiego sanepidu, gdzie - jak mówi "Wyborczej" - pracownik potwierdził jej ustnie, że jest to skóra zwierzęcia. Łodzianka została poinformowana, że ze względu na to, że zakład produkcyjny znajduje się poza województwem łódzkim, powinna zgłosić się do sanepidu w rejonie, w którym działa firma."
"Wtedy do akcji wkroczyła córka, która wysłała maile do Dawtony oraz do sanepidu w Warszawie.
[...]Po kilku dniach dostała mail z laboratorium w Milejowie, a jego pracownica poinformowała, że wyśle kuriera po znalezisko z saszetki. Tak się stało - łodzianki odkroiły połowę ciała obcego i przekazały kurierowi, natomiast resztę umieściły w słoiku z wodą i spirytusem. Trzymają go w lodówce.
Minęło półtora miesiąca, ale i laboratorium, i producent milczą. Łodzianka kilka razy pisała do laboratorium, by uzyskać informacje o wynikach badania, ale nie otrzymała odpowiedzi.
[...]Napisali do niej za to pracownicy państwowego powiatowego inspektora sanitarnego w Łęcznej, gdyż ta instytucja - na wniosek powiatowego sanepidu w powiecie warszawskim zachodnim - ostatecznie zajęła się skargą.
[...]"Po przeanalizowaniu Pani nagrania z otwarcia opakowania w obecności kierownika produkcji w zakładzie ustalono, że prawdopodobnie w zakupionym przez Panią musie znajdował się fragment przypalonego musu truskawkowego, który jest dodatkiem do produktu i jest dostarczany do zakładu w postaci półproduktu od zewnętrznego dostawcy".
A to nie u nas
" Miała halucynacje bo zjadła zupę z kartonu. W środku pływało coś obrzydliwego
Amerykanka Maesel Dorn pozwała firmę produkującą zupy w kartonie, po tym jak po jedzeniu dostała halucynacji. W opakowaniu znalazła szczątki myszy. "
Tutaj poszkodowana wystąpiła do sadu i walczy o odszkodowanie.
Bardzo bym chciała, żeby u nas to było możliwe, pociągnięcie do odpowiedzialności koncernu przez zwykłego człowieka.
https://buzz.gazeta.pl/buzz/7,156947,23 ... B.1-L.1.zwKiedyś znajoma zapytała, czym karmię koty....wymieniłam mięso (wtedy indycze), serca i wątrobę wołowe.
W odpowiedzi usłyszałam, że ona nie będzie karmiła kotki odpadkami, bo ona daje najlepsze karmy.
Kilka dni temu stanęłam za nią w kasie w Leclercu.
Co kupowała ?
Saszetki Whiskasa
Nawet już sie nie odezwałam w tym temacie....bo po co ?